Prezydent Białorusi, Aleksandr Łukaszenka podczas wizyty w Brześciu zasugerował możliwość sprowadzania ropy trasami alternatywnymi wobec rosyjskich- przez Polskę i kraje bałtyckie. 

Białoruski przywódca odniósł się w ten sposób do problemów w negocjacjach gospodarczych z Kremlem. 

„Sprawdzamy trasę północną. Powiedziałem wprost władzom w Rosji. I przez Polskę, i przez kraje bałtyckie (moglibyśmy sprowadzać ropę – PAP). Jeśli jednak zaczniemy dostarczać ropę z Polski, to zajmiemy dwie nitki rurociągu Przyjaźń, którym (na zachód – PAP) płynie rosyjska ropa na eksport” -wskazał Łukaszenka. W ostatnim czasie Rosja zarzuca, że Białoruś żyje na jej koszt. Łukaszenka w odpowiedzi zasugerował, że skoro Moskwa dąży do urynkowienia np. cen na ropę dostarczaną Mińskowi, to ten może „sięgnąć po inną ropę znajdującą się na rynku”.

Aktualnie Rosja pokrywa 100 proc. zapotrzebowania Białorusi na ten surowiec.

„Tylko czy Rosja potrzebuje, by na ich rynek przyszło 20-25 mln ton obcej ropy – z Ameryki, Arabii Saudyjskiej, jeszcze skądś; azerbejdżańskiej przez Ukrainę. Mamy na południu zbadaną również tę trasę do rafinerii w Mozyrzu”-stwierdził białoruski przywódca, zaznaczając przy tym, że relacje między Mińskiem a Moskwą są "bratnie", z tym że Białoruś oczekuje wsparcia od "starszego brata". 

Jednocześnie Aleksandr Łukaszenka odżegnywał się od zarzutów o rzekomym zwrocie na Zachód. Białoruski prezydent, odnosząc się do rozmów z Rosją o pogłębieniu integracji, przypomniał, że gdy na tapecie pojawił się temat gospodarki, Kreml zaczął targować się "o ropę, gaz i inne rzeczy". 

 „Nie będziemy o nic prosić. Dogadajmy się po ludzku i zróbmy tak, żeby było dobrze. (…) I nie trzeba mówić, że Łukaszenka odwrócił się na Zachód. Posłuchajcie, na mnie osobiście nikt na Zachodzie nie czeka. Niepotrzebny i tam Łukaszenka. I Rosji też w sumie nie, po prostu nasze narody są bratnie. Trzeba się z tym liczyć”- powiedział. 

yenn/Forsal.pl, Fronda.pl