Normalnie, chociaż właściwie nienormalnie wszystko powinno się odbywać według wielokrotnie przetrenowanego scenariusza. Totalitarne służby putinowskie, kierowane przez narodowych socjalistów z PiS dokonają zamachu na demokratycznie wybraną prezydent Warszawy. ORMO w sobotę wychodzi na ulicę, w zachodnich mediach pojawiają się alarmujące artykuły i wywiady, które jednoznacznie odnoszą się do pełzającego zamachu stanu w Polsce. Komisje, co najmniej europejskie, ale i światowe organizacje walczące o pokój, są zobowiązane do wydania odpowiednich komunikatów. W TVN do grobowego podkładu muzycznego tańczą wykrzywione, czarno-białe, twarze Macierewicza, Kamińskiego i oczywiście Kaczyńskiego. Hanka nie poci się przed kamerą, tylko płacze jak Sawicka w rytm podpowiedzi konsultantki oddelegowanej przez najdroższą zachodnią agencję PR. Pełnomocnikiem nieludzko zaatakowanej kobiety, która tyle dobrego zrobiła dla miasta, zostaje Roman Giertych. Artyści, pisarze, śpiewaczki, rady uczelniane i Jerzy O., podpisują listy protestacyjne, robią happeningi i wyrażają najwyższe oburzenie wraz z największą troską. Tymczasem nic, zupełnie nic, ani jednego kadru ze znanego scenariusza, wręcz przeciwnie osamotniona Hanka poci się na konferencjach, jak Chlebowski. Zupełnie przypadkiem przyszło mi do głowy to skojarzenie, ale zaraz po nim dopadła mnie jeszcze jedna natrętna myśl. Z Chlebowskim, z Drzewieckim i innymi było tak, że zostali poddani zasadzie Tuska. Polega to na bardzo prostym teście. Wypuszcza się delikwenta na konferencję prasową i sprawdza, czy przeżyje, jakie będą reakcje mediów przed i po. Jeśli test wypadnie dobrze, partia PO stanie za swoim członkiem, jeśli delikwent zaliczy Chlebowskiego albo Nowaka, aktyw i egzekutywa obraca się na pięcie.

W przypadku Gronkiewicz-Waltz mamy połączenie Nowaka z Chlebowskim. Wszyscy siedzący w PO i stojący za PO doskonale wiedzą, jakie lewe, po prostu mafijne, interesy na nieruchomościach przeprowadzano od lat i to na grube miliardy. Dopóki PO była u władzy sprawy się elegancko tuszowało, teraz dostęp do dokumentów ma wróg największy, a ponieważ akcje szły na rympał, to zawartość teczek jest, jak to się mówi, porażająca. W takich przypadkach wyrzuca się balast z sanek. Choćby Hanka wypadła przed kamerą lepiej od Roberta De Niro, to nie znajdzie się odważny adwokat przy takim materiale dowodowym. Efekt jest taki, jak widzimy. Bufetowa konsekwentnie wypychana z sanek i pozostawiona samej sobie popełnia błąd za błędem. Całe lata odpowiedź była jedna, wszystko jest w porządku, tylko spiskowcy szukają sensacji. Dziś po raz pierwszy Hanka nie tylko się przyznała, że jest nie w porządku, ale zgrillowała parę płotek, wylała dyscyplinarnie jakichś tam dyrektorów, którzy pono „zbyt pochopnie” podpisali kwity. Takich rzeczy się nie wybacza, klasyka złodziejska nie pozostawia miejsca na podobne słabości. Zawsze i wszędzie krzyczysz „to nie moja ręka, łapaj złodzieja”. Gdy się puszcza farbę, żeby ratować własny tyłek, nikt z kliki takiego smrodu na siebie nie weźmie. Tak by wyglądała jedna strona medalu, którą widać, ale znacznie ważniejsza jest druga, której nie widać. Nie ma większego problemu ze wskazaniem nagle narodzonych krytyków HGW, mamy tu pełną paletę od Nowoczesnej, przez GW po TVN, a i część PO zachowuje się co najmniej dwuznacznie.

Pytanie brzmi! Kto pozwolił na takie harce? Nawet jeśli Hanka tonie, co niemal jest faktem, to przecież można zachować standardową neutralność. Poczekajmy na wyniki śledztwa i prawomocne wyroki sadu. Nikt nie czeka! Mało tego mówi się wprost o układzie, mafii, złodziejstwie i to kto mówi? Petru, Żakowski, młody Śpiewak i wiele innych gwiazd lewicowo-liberalnych. Niespotykana i fascynująca historia. O ile doskonale rozumiem samo zaangażowanie w krytykę przekrętów w Warszawie, bo jest się o co bić, przecież władza w stolicy to doskonała trampolina do władzy centralnej, o tyle nagłaśnianie tych akcji jest dla mnie wielką tajemnicą. Ryzyko, że wraz z HGW zatopi się zacznie więcej jest ogromne i prawdopodobnie zostało to zauważone, bo od dzisiejszej konferencji nagle na łagodniejszy ton przeszła Nowoczesna, a GW i TVN oszczędnie gospodarują tematem. Może to chaos i brak dalszych wytycznych, może kontrolowane wypychanie HGW z sanek. Obojętnie jak jest, na pytanie kto na to wszystko pozwolił nadal nie ma odpowiedzi. W obecnych warunkach nie ma jednego silnego, poza Sorosem, w związku z tym skłaniałbym się w kierunku tezy, że nowa grupa trzymająca władzę szuka dla siebie szansy. Sporo mówiło się o politycznych aspiracjach Rzeplińskiego, z jego kandydatury na Prezydenta RP można się tylko głośno pośmiać, ale jako kandydat na prezydenta Warszawy z poparciem „nowej siły” miałby w stolicy bardzo realne szanse. Czy o to w tym wszystkim chodzi?