Co sprawiło, że zdecydowała się Pani podjąć edukację domową?

Magdalena Szymczyk: Najpierw natknęłam się na tekst o tym, że przedszkole nie jest najlepszym miejscem przygotowującym małego człowieka do funkcjonowania w społeczeństwie. Najlepszym miejscem jest dom, rodzice i rodzeństwo a dopiero później kontakty z osobami obcymi, rówieśnikami. Dziecko uczy się życia uczestnicząc we wszystkim co dotyczy codzienności, czyli sklep, poczta, teatr, plac zabaw, sprzątanie itp. Jak zapewnić dziecku te doświadczenia, kiedy pół dnia jest w przedszkolu (mama zwykle chce się uwinąć z tym wszystkim zanim dziecko wróci). Poza tym, jak przekazać dziecku wartości, jeśli połowę dnia jest poza domem, potem jest zmęczone i jeszcze przenosi do domu złe wzorce?

Tak więc zaczęło się od przedszkola, a potem zaczęliśmy myśleć o szkole. Usłyszałam, że wielu rodziców na świecie uczy w domu, że nie jest to tak trudne jak myślałam, dlatego próbujemy i my.

Z własne doświadczenia ze szkolą wiem, że zwykle lekcje szkolne pozwalają tylko na niewielkie zaznajomienie z tematem, a resztę pracy uczeń musi wykonać w domu, nie ma wtedy czasu na dobre kontakty z rówieśnikami. Naszą obecną bolączką jest to, że w najbliższej okolicy brakuje dzieci, które w wolnym dla nas czasie też byłyby wolne, bo są w przedszkolach, szkołach lub odrabiają lekcje po szkole.

Czy jest to trudne zadanie w pani sytuacji?

Przyznam, że nie jest nam teraz łatwo, bo nałożyło się w naszym życiu narodzenie dziecka, budowa domu i przeprowadzka. Ale łatwiej jest za to zmienić miejsce zamieszkania, czy załatwiać różne sprawy budowlane, kiedy dziecko nie musi być odprowadzane do szkoły, zwalniane z lekcji.

Rodzina wielodzietna to wyzwanie samo w sobie, dziś takich rodzin jest coraz mniej, a do tego dodatkowy obowiązek? Nie łatwiej posłać dzieci do placówek i trochę odetchnąć?

We mnie właśnie jest pewna niechęć do placówek, instytucji - takich miejsc, gdzie państwo zagląda do tak osobistej sfery życia jak sposób wychowywania dzieci, przekazywania wartości. Być może wzięło się to u mnie po nagłośnieniu kilku przypadków ze Skandynawii, gdzie państwo zabierało dzieci rodzicom z byle powodu. Sporo do myślenia dala mi też akcja Ratuj Maluchy.
A nawet jeśli tej niechęci by we mnie nie było, to jest we mnie skłonność by w pewnych sprawach nie iść na łatwiznę, bo mam wtedy wyrzuty sumienia.

Jak wygląda pani praca z dziećmi? Czy macie plan dnia?

Do pracy staram się zasiadać z wszystkimi dziećmi, również młodszymi, nie trzeba ich długo zachęcać. Wstajemy trochę moim zdaniem za późno, rozwleka nam się trochę poranek, ale to też zależy od dnia. Dzieci wiedzą, że jak są zęby umyte i po modlitwie to zaczynamy coś razem robić, nie nazywamy tego jeszcze nauką. Zdarza się, że inne domowe sprawy, konieczność wyjścia z domu sprawiają, że nie siadamy do stołu żeby się czegoś nauczyć, ale czuję że nie ma w tym nic złego. Czasem w drodze gdzieś dużo o czymś rozmawiamy, albo powtarzamy jakieś chociażby angielskie piosenki.

Jak reaguje otoczenie ? Czy ma pani wsparcie w wyborze tej drogi?

Moim wsparciem jest przyjaciółka, która idzie tą samą drogą. Rodzina reaguje sceptycyzmem, uważają że dzieci nam zdziczeją. Ja też mam trochę obaw, może dlatego nie lubię poruszać tego tematu. Jak większość dzieci uczyłam się w szkole- o niej wiem najwięcej, a o ED na razie więcej z opowiadań. Z jednej strony posłanie do szkoły uciszyłoby sumienie, bo robię tak jak większość, ale pytałabym się wciąż czy to jest dobre dla dziecka? Tak więc idziemy tą drogą, ale nie wiem czy kiedyś nie skręcimy do szkoły.

Duża rodzina przeszkodą czy pomocą w prowadzeniu edukacji domowej?

Nie wdrożyliśmy się jeszcze dobrze w ED, dlatego trudno powiedzieć. Świeże narodziny dzieciątka trochę nam pomieszały w życiu, ale przy większej liczbie dzieci jakoś łatwiej mi się zorganizować. Dziś zostałam z najmłodszym sama na cały dzień i nie wiedziałam co mam robić. Robić coś czy odpoczywać? A kiedy wszystkie dzieci są w domu, wiem co, kiedy itd. Wieszanie prania czasem jest rozciągnięte w czasie na wiele godzin, bo trzeba poćwiczyć chociażby pisanie.

Z Magdaleną Szymczyk rozmawiała Iga Stolar- Łypczak