W zaatakowanym w piątek rano przez terrorystów hotelu w stolicy Mali, Bamako, znaleziono ciała 18 osób - podała AFP. Malijskie władze informują, że porywacze nie przetrzymują już żadnych zakładników. Do ataku przyznała się powiązana z Al-Kaidą grupa Al-Murabitun.

Według świadków, zamachowcy przyjechali do hotelu samochodem na numerach dyplomatycznych. Dzięki temu uzyskali dostęp do budynku. Następnie przedarli się przez ochronę i krzycząc "Allahu Akbar", zaczęli strzelać do ochroniarzy. Potem przenieśli się na siódme piętro hotelu, barykadując się tam z zakładnikami.

Jak informuje Agencja Reutera w hotelu jest 10 napastników. Terroryści uwolnili ok. 20 zakładników, w tym osoby potrafią recytować Koran. Agencje donoszą, że zginęły trzy osoby.

Telewizja CNN mówi o dwóch Malijczykach i Francuzie. Potem nadeszła informacja o uwolnieniu ok. 80 osób. Agencja Xinhua podaje, że wśród przetrzymywanych było kilku chińskich turystów. Reuters informuje, że przetrzymywani byli też Francuzi.

Tureckie władze przekazały, że wśród zakładników było sześciu członków tureckich linii lotniczych. Trzech z nich miało uciec z hotelu. W hotelu znajdowała się też 12-osobowa ekipa Air France, a linie lotnicze poinformowały, że wszyscy są wśród uwolnionych. Wśród zakładników nadal mogą być Amerykanie, choć sześciu udało się uratować.

Jak podała CNN, na miejscu są amerykańskie siły specjalne. Pentagon sprecyzował, że na miejscu jest ok. 25 żołnierzy, którzy pomagali zaraz po ataku, ale do Waszyngtonu nie wpłynęła formalna prośba o pomoc w akcji. Na miejscu są francuscy komandosi.

Prezydent Francji Francois Hollande zaapelował do Francuzów w Mali, dawnej francuskiej kolonii, o zachowanie szczególnej ostrożności. Zapewnił, że Francja "użyje wszelkich możliwych środków, aby uwolnić zakładników". 

Hotel Radisson Blu w centrum malijskiej stolicy jest popularny wśród dyplomatów, zagranicznych turystów oraz pracowników linii lotniczych Air France, a reklamował się jako najbezpieczniejszy hotel w kraju. 

gb/tvn24.pl