Podczas tegorocznych manewrów Zapad, połączone siły rosyjskie i białoruskie ćwiczyć będą starcie z Polską, Litwą oraz jednym z krajów skandynawskich – najprawdopodobniej Danią lub Norwegią. Analitycy ostrzegają, że może dojść do pewnych prowokacyjnych działań ze strony Rosji, podobnie, jak podczas manewrów Słowiańskie Braterstwo przed rokiem.

Przeprowadzane z ogromnym rozmachem wspólne ćwiczenia wojsk Rosji i Białorusi odbywają się łącznie na 14 poligonach. Według oficjalnie podawanych prze Moskwę i Mińsk danych, ma w nich wziąć udział łącznie 200 tys. żołnierzy. W tym niespełna 13 tys. ćwiczyć będzie na Białorusi, w pobliżu polskich granic.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg oskarżył jednak Rosję o ukrywanie rzeczywistej liczebności wojska biorącego udział w manewrach Zapad 2021. Podpisane również przez Rosję, a obowiązujące od 1990 roku porozumienie wiedeńskie uściśla, że gdy w jakichkolwiek ćwiczeniach wojskowych udział bierze ponad 13 tys. żołnierzy, istnieje konieczność zaproszenia na nie obserwatorów zagranicznych.

Stoltenberg zarzucił więc Putinowi i Łukaszence, że celowo ukrywają oni rzeczywistą liczbę żołnierzy ćwiczących na Białorusi, by uniknąć konieczności zaproszenia obserwatorów, również z NATO. Oficjalne dane podane przez Rosję i Białoruś są „całkowicie nieprawdziwe” – twierdzi amerykański analityk wojskowy Michael Kofman.

Manewry Zapad niewątpliwie wymagają wzmożonej czujności, szczególnie ze strony tych państw członkowskich NATO, jak Polska, Litwa, Łotwa czy Estonia, które bezpośrednio graniczą z Rosją lub Białorusią. „Obecnie każde takie ogromne ćwiczenia zwiększają ryzyko niezaplanowanych prowokacji. Przy braku zaufania (między NATO i Rosją) może je wywołać nawet przypadkowy incydent” – uważa ukraiński analityk z Centrum Razumkowa Melnyk. I ostrzega:  „Wszystko odbywa się na tle (rosyjskiej) wojowniczej retoryki, nie można wykluczyć, że jakiś nadgorliwy (rosyjski) patriota w stopniu kapitana czy pułkownika zechce się popisać przed „naczalstwem”.

Warto też przypomnieć, że na Białorusi stacjonuje na stałe aż 2,5 tys. rosyjskich żołnierzy.

 

ren/rp.pl