Tomasz Wandas, Fronda.pl: Prezydent Andrzej Duda podał do publicznej informacji, że referendum w sprawie ewentualnych zmian w Konstytucji odbędzie się 10-11 listopada. Czy sam fakt przeprowadzenia takiego referendum to dobry pomysł?

Marcin Wolski, szef TVP 2: Referendum to dobry pomysł, więcej - może być nawet bardzo dobry, ponieważ wady dotyczące obecnej Konstytucji są ewidentne. Po drugie, jeśli prezydent chce walczyć o to, by pozostać w umysłach Polaków, by zapisać się w historii jako dobry prezydent, musi zgłaszać inicjatywy, to referendum niewątpliwie jest jedną z nich.

Czy ma Pan jakieś wątpliwości w związku z tą konkretną inicjatywą?

Tak, mam i dotyczą one dwóch aspektów. Po pierwsze jest to ilość pytań i ich zagmatwanie. Moim zdaniem wystarczyłyby trzy, cztery pytania, a pierwsze z nich powinno dotyczyć tego czy pan/pani dostrzega potrzebę zmiany Konstytucji. Drugie pytanie powinno dotyczyć systemu w państwie, system kanclerski czy prezydencki? Dwa pozostałe mogłyby dotyczyć sądownictwa. Można byłoby zapytać obywateli np. o to, czy Sąd Najwyższy nie powinien przejąć funkcji Trybunału Konstytucyjnego. Podsumowując, przede wszystkim referendum powinno być: krótkie, jasne i treściwe.

Czego natomiast dotyczy druga wątpliwość?

Termin - uważam, że jest nieszczęsny. Owszem, dzień święta narodowego jest dniem dobrym, ale nie kiedy tej jesieni Polacy będą szli do urn w związku z wyborami samorządowymi. W sytuacji, w której przed referendum ma miejsce pierwsza tura wyborów samorządowych, później referendum i po nim druga tura wyborów, obawiam się, że odbije się to na zainteresowaniu i frekwencji.

Dlaczego prezydent nie zdecydował się połączyć referendum z wyborami?

Szczerze nie umiem odpowiedzieć sobie na to pytanie, mógł połączyć je przynajmniej z jedną z tur wyborów samorządowych. W przypadku takiego połączenia można byłoby mówić o dwóch „pieczeniach na jednym ogniu”, gdyż oba wydarzenia nawzajem nakręcałyby frekwencję. Natomiast w zaistniałej sytuacji nie spodziewałbym się, że inicjatywa przyniesie sukces - to nie wybory prezydenckie, które jako jedyne cieszą się w Polsce dużą popularnością.

Czemu zatem prezydent podejmuje to ryzyko, wiemy, że Polacy niezbyt chętnie uczestniczą w referendach?

Sondaże mówią, że w tym konkretnym referendum, mogłoby wziąć udział całkiem sporo osób, ale przyznam szczerze, że nie wierzę w to, co mówią w tym przypadku.

Jeżeli zatem frekwencja będzie mała, podobna jak w przypadku referendum przeprowadzonego przez Bronisława Komorowskiego, to czy nie będzie to kompromitujące dla prezydenta Dudy?

Patrząc z perspektywy tego co Andrzej Duda może zyskać bądź stracić, jednak warto podjąć to ryzyko, zwłaszcza, że upłynęła dopiero połowa kadencji jego prezydentury.

Co natomiast jeśli przyjęlibyśmy odwrotny scenariusz i założyli, że frekwencja będzie duża, ale Polacy wypowiedzą się krytycznie na temat zmian w Konstytucji? Czy Prawo i Sprawiedliwość, Prezydent wycofają się z woli jej zmiany?

Moim zdaniem w zdecydowanej większości to elektorat PiSu i Andrzeja Dudy pójdzie do urn, aby odpowiedzieć na pytania, które w sprawie Konstytucji stawia Prezydent. Jeżeli padnie pytanie o wybory prezydenckie, to moim zdaniem Polacy nie zdecydują się na zrezygnowanie z tego przywileju, stąd tylnymi drzwiami wejdzie system prezydencki.

Jak Pan Redaktor zauważył data 10-11 listopada jest problematyczna, to samo twierdzi Pani Beata Mazurek, która wypowiadała się w imieniu PiSu na ten temat. Czy może dojść do zmiany terminu po interwencji PiSu?

W przypadku referendów za bardzo myślimy o bieżącej kadencji, o obecnych konsekwencjach politycznych. Jeśli w przyszłości nowa Konstytucja zostanie uchwalona, to nie będzie dotyczyła Andrzeja Dudy - przekonany jestem, że jeszcze przyszłe wybory prezydenckie będą przeprowadzane według starej ordynacji. Poza tym wątpię, że jeśli wprowadzono by nową Konstytucję - w ewentualnej - drugiej kadencji Dudy by nagle miał stać się drugim Erdoganem. Sprawę referendum trzeba oddzielić od personaliów. Przyznam, że jestem zwolennikiem silnej egzekutywy. Systemy prezydenckie są zdecydowanie lepsze niż systemy oparte na chwiejnej równowadze parlamentarnej.

Co zatem trzeba robić, aby zbliżyć się do realizacji, tego co lepsze dla Polski?

Sztuka polega teraz na tym, by odnaleźć system bezpieczny, tak by w przyszłości kłótnia w parlamencie, dezercja kilku posłów nie doprowadziła do upadku rządu - o tym powinien decydować Naród. Prezydent ma bardzo silny mandat, głosuje na niego 50% aktywnego społeczeństwa plus jeden głos, stąd system prezydencki jest w moim przekonaniu byłby bezpieczniejszy, byłby bardziej wyraz woli Narodu. Warto dodać, że Polacy odnosili sukcesy wtedy, kiedy mieli nad sobą człowieka z autorytetem - choć nie można oczywiście też wykluczyć, że zdarzy się taki prezydent, którego będziemy się wstydzić czego przykładami są Wałęsa czy Kwaśniewski.

Na koniec chciałbym Pana dopytać, czy faktycznie na tym tle istnieje spór między Prezydentem a PiSem?

Sądzę, że tak i jest to normalne. Andrzej Duda mimo, iż jest z krwi i kości człowiekiem PiSu jednak wybija się na niepodległość, próbuje zaznaczyć swoją indywidualność. Spór jest, jednak przypomina on bardziej przeciąganie liny wewnątrz rodziny. Zarówno prezydent jak i klub parlamentarny PiS doskonale zdają sobie sprawę, że nie mogą pozwolić sobie na głębsze nieporozumienia, gdyż mogłyby one doprowadzić do tego, że przegramy wszyscy.

Dziękuję za rozmowę.