Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czy Pana zdaniem ten sam MON, z innym rzecznikiem będzie miał w niektórych mediach podobne problemy jakie miał z Bartłomiejem Misiewiczem?

Marcin Wolski: Problemy mieć pewnie będzie, jednak myślę, że inne. W sprawie Misiewicza problem polegał na tym, że ministerstwo dawało powody do atakowania, dawało „pożywkę” dla niektórych mediów. Na tak wysokim szczeblu jakim jest ministerstwo obrony narodowej, gdy da się chociażby jeden najmniejszy powód, jeśli gdzieś zrobi się najmniejsza szczelina, to od razu zostanie ona wykorzystana przez ludzi, którzy tylko na to czekają, aby się w tę szczelinę wcisnąć i ją rozerwać. Sprawy Misiewicza dokładnie nie śledziłem jednak sądzę, że był to jeden z elementów w których władza podkładała się na własne życzenie.

Co Pan sądzi o nowej rzecznik MON? Czy myśli Pan, że dzięki temu, że jest ona świetnie wykształcona, że ma spore doświadczenie spowoduje, że trudniej będzie znaleźć wrogo nastawionym mediom u niej minusy, że trudniej będzie im ją zaatakować?

Ciężko powiedzieć, nową rzecznik poznamy po owocach – trzeba trochę poczekać. Wygląda świetnie, kwalifikacje ma znakomite, jednak czy będzie potrafiła być skuteczna? Zobaczymy. Istnieje coś takiego jak charyzma medialna, można być znakomicie wykształconym, świetnie przygotowanym, a bez tej charyzmy ani rusz.

Czy polityka medialna MONu wymaga zmiany? Dopytuję, gdyż wielu ekspertów twierdzi, że nawet jeśli MON będzie miał najlepszego z możliwych rzeczników to przy błędnej strategii medialnej i tak rzecznik będzie skazany na porażkę.

Są na to dwie metody. Pierwsza to nie mówić nic – tak zwane tajne przez poufne. Druga to mówić, tłumacząc aż do znudzenia.

To znaczy?

Dla przykładu, jeśli chodzi o karakale, brakowało mi wytłumaczenia na stronie MON dlaczego nie te śmigłowca, a inne. Nie chodzi tu oczywiście wyłącznie o śmigłowce, ale szerzej o wszystkie działania jakie podejmie ministerstwo. Wcześniej, zanim wybuchnie szum w mediach moim zdaniem ministerstwo obrony narodowej powinno podawać konkretne, krótkie informacje wyjaśniające swoje ruchy. Jeśli by się tak stało to jestem przekonany, że uniknęliby wielu niepotrzebnych zarzutów, które najczęściej mają bardzo słabą argumentację – jednak po co ta pożywka? Trzeba nie leczyć, a zapobiegać.

Jak konkretnie?

Minister Macierewicz nie może być wszędzie i wszystkim się zajmować. Bije nas Zachód w tym, że na wszystko ma procedury. W Stanach Zjednoczonych do tego stopnia jest to zorganizowane, że dana orkiestra wie na czyim pogrzebie będzie grać w razie kogoś nagłej śmierci. Wszystko jest tam precyzyjnie przygotowane na każdą ewentualność. My natomiast ciągle dajemy się zaskakiwać i mając gigantyczne sukcesy w zakresie polskiej polityki obronnej dajemy łapać się za szczegóły i później musimy ciężko się tłumaczyć z spraw, które nie miały w ogóle prawa zaistnieć.

Dziękuję za rozmowę.