Marcin Wolski w wywiadzie dla "GW" opowiada o pracy nad scenariuszem. Okazuje się, że pisarz nie ma już z obrazem Krauzego nic wspólnego choć prawdopodobnie będzie on funkcjonował jako jeden z czterech autorów scenariusza: "Ale ja już się tym nie zajmuję! Pracują nad nim Tomasz Łysiak, syn Waldemara i producent Maciej Pawlicki. Nie znam ich wersji. Wiem tylko, że w jakimś stopniu to, co ja napisałem, a Antoni wymyślił zostało utrzymane. Tej swojej wersji mi nawet nie przysłali" - mówi Wolski. I dodaje, że w jego scenariuszu nie pada słowo "zamach": "Napisałem takie zdanie: "Zrobili to". Wypowiada je ktoś, już nie pamiętam, kto, na pewno nie prominentny polityk, w rozmowie z dziennikarką, która jest główną bohaterką filmu. Jak jest teraz, nie wiem. Słyszałem o castingu na bohaterów, których u mnie nie było. I nie wiem, w jakim kierunku te scenariusz został przepracowany, mam nadzieję, że go przeczytam i będę mógł się pod nim podpisać".

Marcin Wolski mówi również, że w jego skrypcie nie została poruszona kwestia przyczyny katastrofy smoleńskiej: "Bo ja nie opowiadam o katastrofie. Mniej bardziej interesowało to, co się dzieje ze społeczeństwem". Dla pisarza kluczową kwestią scenariusza miał być obraz polskiego społeczeństwa po katastrofie. Jego scenariusz pokazywał: "historię młodej dziennikarki, która usiłuje dowiedzieć się, co się stało. Właściwie mój scenariusz to była opowieść o jej życiu, nie ofiar czy ich rodzin, oni byli w głębokim tle. Od razu dodam: fikcyjnym życiu dziennikarki".

sm/Gazeta Wyborcza