Kazimierz Marcinkiewicz raz występuje w roli eksperta politycznego i autorytetu opozycji (wszak PiS poznał "od kuchni", "na pewno wie, co mówi"), raz kłóci się z byłą żoną (drugą już). 

Z miłości, która nie schodziła z pierwszych stron tabloidów nie zostało nic. No, może poza nagraniami z domowych sprzeczek. 

"Wszystko zaczęło się walić na przełomie 2012/2013 r., gdy sprowadziliśmy się z Anglii do Polski. Przestało mu na mnie zależeć. Stawał się coraz bardziej oziębły. Mniej czasu spędzał ze mną, coraz rzadziej rozmawialiśmy. Wręcz prowokował awantury w domu."-wspomina Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz w rozmowie z "Super Expressem". Jak dodaje, były premier wyprowadził się z dnia na dzień. "Isabel" żyła nadzieją i chciała ratować związek, jednak nic z tego...

"Można powiedzieć, że wziął mandarynkę, wycisnął i wyrzucił. Czuję się oszukana i wykorzystana"- wspomina była żona Marcinkiewicza, która przekazała tabloidowi film z domowej sprzeczki z byłym premierem. 

"Idź do pracy, zajmij się czymkolwiek, cokolwiek rób, idź na bezrobotne, zajmij się jakąkolwiek pracą, jakąkolwiek robotą, przestań mnie nachodzić, a najlepiej odejdź"-strofuje żonę Kazimierz Marcinkiewicz. Izabela w rozmowie z "Super Expressem" tłumaczy, że nagranie pochodzi z początku 2013 r. i niejako potwierdza jej opis sytuacji z 2012/2013. 

Sprawa rozwodowa ciągnie się od dwóch lat, a Olchowicz-Marcinkiewicz leczy się na depresję. Były mąż nie płaci jej alimentów. 

 

yenn/SE.pl, Fronda.pl