Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Czy deklaracje Ryszarda Petru i Grzegorza Schetyny o wycofaniu się ich partii z blokowania sali plenarnej i mównicy sejmowej pozwalają przypuszczać, że 25 stycznia parlament wróci do normalnej pracy?

Poseł Marek Ast, PiS:Mam nadzieję, że opozycja poszła w końcu po rozum do głowy i zauważyła, że ta forma protestu prowadzi donikąd. W demokratycznym państwie prawa opozycja ma prawo do wyrażenia swojego stanowiska, ale oczywiście w normalnej debacie i głosowaniach, a nie poprzez blokowanie mównicy i fotela marszałka. Takie zachowania nie tylko naruszają regulamin Sejmu, ale stanowią również naruszenie przepisów z Kodeksu Karnego. Nie dziwię się więc zapowiedziom wyciągnięcia przynajmniej konsekwencji regulaminowych wobec protestujących w ten sposób parlamentarzystów.

Trudno natomiast powiedzieć, na ile poważnie można traktować zapewnienia, że ta forma protestu się zmieni i posłowie Platformy Obywatelskiej nie będą już blokować mównicy sejmowej. Stała się bowiem rzecz bez precedensu. Nigdy w historii III Rzeczpospolitej nie doszło do podobnej sytuacji, nawet w czasach, gdy w Sejmie była Samoobrona. Przekroczono więc kolejne granice. Smutne, że były to przede wszystkim granice żenady i śmieszności.

Wielu komentatorów, polityków, publicystów mówi o sporze wewnątrz Platformy Obywatelskiej między doświadczonymi politykami formatu Grzegorza Schetyny, a frakcją tzw. „młodych wilków”. Jeden z portali informował w czwartek, że negocjacje między Schetyną a posłami PO w sprawie dalszego blokowania mównicy były bardzo burzliwe, a przywódcy Platformy młodzi posłowie mieli grozić buntem

Coś na pewno jest na rzeczy. Po Grzegorzu Schetynie widać było zażenowanie występami młodszych kolegów i koleżanek. Jako doświadczony polityk zdawał sobie zapewne sprawę, że ośmieszanie partii i obniżanie powagi Sejmu nigdy nie przynosi chluby postępującym w ten sposób posłom, nie powoduje również wzrostu poparcia. Grzegorz Schetyna znalazł się w swoistym klinczu i z tego kłopotu wyszedł ostatecznie na tarczy, a nie z tarczą, ponieważ Platforma Obywatelska niczego właściwie nie osiągnęła. Kwesta dziennikarzy i ich swobodnego poruszania się po Sejmie została rozstrzygnięta już przed Nowym Rokiem, a nawet przed świętami. Sprawa była załatwiona i można było spokojnie ogłosić zakończenie protestu już wówczas, zamiast prowadzić ten w gruncie rzeczy gorszący protest. Zauważmy, że te wydarzenia miały miejsce w okresie świątecznym, w którym, według wielowiekowej tradycji polskiej, zawieszamy wszelkie spory. Jest to okres pokoju, natomiast posłowie Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej zastosowali właściwie najostrzejszą z możliwych form konfrontacji w parlamencie, która w dodatku była niezgodna z przepisami Kodeksu Karnego.

Również Ryszard Petru zachował się w ostatnim czasie dość dziwnie. Najpierw przedstawił swoją propozycję, następnie wycofał się z niej i ogłosił, że kompromisu nie będzie...

Od 16 grudnia opozycja sama się zakiwała. Przywódcy formacji opozycyjnych popełniali błąd za błędem, łącznie z lotem na Maderę i wyjazdem na narty. Ryszard Petru musiał przede wszystkim ratować swoją twarz, już nawet nie notowania Nowoczesnej, próbował ratować swoje przywództwo w tym ugrupowaniu. Wykonał krok, później się z niego wycofał, choć była przecież szansa na pewnego rodzaju kompromis. Propozycja Petru, aby w Senacie zostały zaproponowane poprawki do budżetu, które nie były dyskutowana w Sejmie. Uchwała Senatu wróciłaby do Sejmu i można było jeszcze raz pochylić się nad propozycjami opozycji. Tymczasem, rywalizując ze Schetyną i Platformą Obywatelską, wycofał się z tej propozycji, myślę, że ze szkodą zarówno dla Nowoczesnej, jak i szybszego rozwiązania konfliktu. Dziś natomiast wygląda na to, że liderem opozycji jest przywódca największej partii opozycyjnej, czyli Grzegorz Schetyna.

A może wyborcy PO czy Nowoczesnej chcą właśnie radykalnej, „totalnej” opozycji”? Wielu z nich uczestniczy w demonstracjach Komitetu Obrony Demokracji, oglądając relacje z tych wydarzeń w różnych mediach, można dostrzec, że poglądy tych ludzi to przede wszystkim „antyPiS”...

Przede wszystkim nigdy nie powinno zaistnieć coś takiego, jak „totalna opozycja”. Chciałbym zwrócić uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość przez osiem lat miało znacznie większe powody do ostrych protestów. Nigdy jednak nie uciekaliśmy się do tego rodzaju metod. Byliśmy zawsze opozycją konstruktywną, w każdej sytuacji staraliśmy się przede wszystkim nie godzić w interesy Polski. Nigdy nie było ze strony Prawa i Sprawiedliwości chociażby nawoływania do cofnięcia Polsce funduszy europejskich. A ze strony polityków Platformy Obywatelskiej, nawet byłych, jak pan Donald Tusk, takie apele czy ostrzeżenia były formułowane. Jeżeli więc ktoś określa się mianem „totalnej opozycji”, to staje właściwie pod ścianą, ponieważ przyznaje się, że nie ma żadnego pomysłu, żadnej konstruktywnej propozycji programowej. I tu jest problem, bo rzeczywiście ani Platforma Obywatelska, ani Nowoczesna, poza różnego rodzaju ogólnikami, nie sformułowały programu dla Polski i Polaków, nie wniosły do Laski Marszałkowskiej żadnej merytorycznej ustawy. W przeciwieństwie chociażby do ruchu Kukiz'15, który wniósł wiele projektów. „Totalna opozycja” jest drogą donikąd.

Czy w Pana ocenie podobne sytuacje w Sejmie mogą się jeszcze powtarzać?

Niestety, nie byłbym takim optymistą, żeby już dziś stwierdzić, że taka sytuacja się nie powtórzy, widząc to zacietrzewienie w oczach posłów Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Tym bardziej, że tak naprawdę nie chodziło przecież wcale o wolne media czy wykluczenie posła Szczerby z obrad Sejmu. Cały czas jest to wyłącznie szukanie pretekstu do destabilizacji sytuacji w kraju. A wynika to wyłącznie z faktu, że opozycja nie pogodziła się z wyborczą porażką. Kiedy Platforma Obywatelska wygrywa- może wszystko, opozycja natomiast nie może nic. Jednak w momencie, gdy w normalnych, demokratycznych wyborach wygrywa Prawo i Sprawiedliwość, odmawia się prawa do realizacji programu i sprawowania rządów. Nigdy nie zgodzimy się na to, aby poddać się tego rodzaju dyktatowi. Obiecaliśmy Polakom naprawdę dużo, a ostatni rok pokazał, że wywiązujemy się z nich. Prężnie działa program Rodzina 500 Plus, rozwija się Mieszkanie Plus, a zrealizowanych zostało szereg innych obietnic, ale przecież wiele jeszcze przed nami. Z całą pewnością więc nie ulegniemy temu szantażowi ze strony opozycji.

Bardzo dziękuję za rozmowę.