Gościem Tematu Dnia był Marek Pyza, dziennikarz tygodnika „W Sieci”, który w rozmowie z Piotrem Otrębskim odniósł się do najnowszych informacji w sprawie Amber Gold.

- Bez wątpienia był parasol ochronny. Jeśli ktoś nawet nie wnikliwie, ale dosyć pobieżnie śledzi niektóre z posiedzeń komisji śledczej, to musi do takich wniosków dojść – mówił Marek Pyza

- Zobaczyliśmy już taką skalę nieprawidłowości, to były głębokie patologie w organie ścigania, w wymiarze sprawiedliwości i to na wszystkich jego szczeblach. Mamy kuratora, panią prokurator Barbarę Kijanko z prokuratury rejonowej, później mamy prokuratora w okręgu, apelacji, mamy sądy, a przede wszystkim Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. To, czego nie zrobiła Agencja jest po prostu niepojęte – dodawał

- Jak to jest możliwe, że ten mechanizm osłonowy był zabezpieczony na każdym szczeblu, na każdym etapie? - zastanawiał się dziennikarz

Jego zdaniem , „warto prześledzić będzie, kto podejmował takie decyzje („wypuszczenia Marcina P. z więzienia” – przyp. red. ), który sędzia godził się, a potem podtrzymywał tę decyzję”.

- Nie wierzę w to, że Marcin P. z żoną działali samodzielnie, że nikt potężny za nimi nie stał. Kto to był? Tego nie wiemy. Pojawiało się kilka hipotez – podkreślał Pyza

Pytany o to, czy Marcin P. może stać się „małym świadkiem koronnym”, mówił:

- To jest nasz wniosek, od którego nie sposób uciec. W nieoficjalnych rozmowach z nami przyznają to również posłowie z komisji śledczej i osoby, które znają dokumenty z tej sprawy – zaznaczył dziennikarz

- Marcin P. też obawiał się o swoje życie, składał wniosek o to, żeby był szczególnie pilnowany przebywając w areszcie, do tego wniosku się przychylono. Słusznie się obawiał o swoje życie, bo w grę wchodziły gigantyczne pieniądze i odpowiedzialność wielu ważnych ludzi. Zapewne jest nad tą sprawą również cień służb specjalnych, zarówno byłych PRL-owskich, jak i tych obecnych. - podkreślił

 

Salve.tv