Poseł Marek Suski komentował w rozmowie z Katarzyną Gójską na antenie Jedynki Polskiego Radia nagonkę, jaką portal Onet przeprowadził na radomską fabrykę broni. Polityk przekonuje, że ma potwierdzone informacje, iż to od wydawcy przyszedł przekaz, jak atakować polski rząd.

Na portalu Onet ukazały się publikacje zarzucające wadliwość karabinkom produkowanym przed Fabrykę Broni Łucznik. Sprawę w ostry sposób skomentował w mediach społecznościowych poseł PiS Marek Suski, który pytał, co portal publikowałby w latach 30 ub. wieku. Ostry komentarz padł również ze strony Krzysztofa Wyszkowskiego, który porównał portal do nazistowskiego tygodnika propagandowego „Der Stürmera”. Teraz Ringier Axel Springer Polska zapowiada złożenie pozwu przeciwko politykowi i opozycjoniście.

Swój komentarz Marek Suski wyjaśnił w rozmowie z Katarzyną Gójską.

- „Mówiłem o portalu z udziałem niemieckim, który działa na polskiej scenie i który często zamieszcza takie dziwne wpisy jak np. pochyla się z troską nad niemieckimi żołnierzami, którzy w czasie okupacji, gdy z jednej strony mordowali Polaków, a Onet pochyla się nad ich losem i mówi jak oni tu cierpieli, bo nie mogli wigilii obchodzić – mówił.

W ocenie polityka oburzającym jest, że portal przeprowadza „bezpardonowy atak” na fabrykę i publikując nieprawdziwe informacje dyskredytuje polski przemysł obronny na arenie międzynarodowej.

- „Ja przypomniałem, jak Niemcy w czasie wojny powiesili 50 osób z fabryki broni za to, że współpracowały z Armią Krajową. Po wykryciu broni, która została przekazana do AK powieszono 50 osób, w tym również nieletnie dziecko z rodziny jednej z osób, które tam pracowały. Niemcy robili tu w Polsce straszliwe rzeczy, mordowali ludzi i również mordowali ludzi z tej fabryki” – mówi Suski.

Dlatego, w ocenie posła, niemiecki wydawca powinien powstrzymać się dziś przed tego typu atakami. To właśnie, jak przekonuje Suski, z Berlina, a nie z Warszawy, wyszła inicjatywa.

- „Mieliśmy informacje potwierdzone, że idą informacje od wydawcy jak atakować polski rząd, więc to nie jest tak, że oni są oderwani od swojego wydawcy i mówią co im ślina na język przyniesie” – przekonuje.

- „Trzeba bronić polskiego interesu, przypominać prawdę historyczną, bo za chwile się okaże, że są polskie obozy koncentracyjne, że to tak naprawdę Polacy mordowali się nawzajem” – dodaje.

kak/niezależna.pl