Marian Kowalski ogłosił, że nie wystartuje w wyborach razem z ruchem Pawła Kukiza. Jak dodał, zamiast narodowców, Ruch Kukiza umieszcza na listach byłych działaczy PO, a nawet ludzi Janusza Palikota.  

W filmie zamieszczonym na Facebooku lider Ruchu Narodowego ujawnia kulisy współpracy z Pawłem Kukizem. Jak twierdzi, po wyborach Kukiz stał sie naturalnym liderem wspólnego obozu, a współpraca trwała od kilku miesięcy, ale na zaledwie dwa miesiące jakie zostały do wyborów parlamentarnych wciąż nie zostały wyłonione listy.

Kowalski mówi, że do współpracy Ruch Kukiza zaprosił wielu przedstawicieli inicjatyw antysystemowych. Mieli oni przechodzić przez komisje, które lider narodowców określił mianem weryfikacyjnych.

– Rozmowa była nawet przyjemna i merytoryczna. Z tego, co wiem, mam otrzymać miejsce, które jeśli sondaże się potwierdzą zaowocować może mandatem poselskim – słyszymy na nagraniu. Kowalski dodaje, że osobiście powinien czuć się usatysfakcjonowany, jednak pojawiające się od dłuższego sygnały niepokoją go. – Wielu działaczy konserwatywnych, wolnościowych czy narodowych, takich eliminacji nie przeszła. Ci ludzie, którzy odważnie od lat uczestniczą w Marszu Niepodległości, choć grozi za to więzienie, są usuwani z list, a na ich miejsce wchodzą działacze partii politycznych. I to partii władzy, PO, starej lewicy, a nawet Ruchu Palikota – tłumaczy.

Były kandydat na prezydenta swoją decyzję o rezygnacji ze startu z list Kukiza tłumaczy właśnie sytuacją w tworzonym przez niego ruchu.

– Na znak solidarności z tymi ludźmi z różnych środowisk, którzy od wielu lat głoszą poglądy znienawidzone przez wrogów Polski. Nie byłbym w porządku wobec siebie, gdybym został posłem, wiedząc, że wiele osób, które mają kwalifikacje został odrzuconych. Nigdy bym sobie nie wybaczył takiego postępowania – mówi.

KJ/Telewizjarepublika.pl