19 maja ulicami stolicy przejdzie kilkunastotysięczny Marsz dla Jezusa. Tym razem organizują go nie środowiska katolickie, ale Kościoły i organizacje protestanckie. Jego głównym organizatorem jest mieszkający w Kanadzie Polak Artur Pawłowski, pastor, który robił tam już podobne wydarzenia. Pomysłodawca przekonuje, że manifestacja nie jest wymierzona przeciw komukolwiek i zaprasza na nią wszystkich chrześcijan, zwłaszcza katolików.

 

Marsz ma przejść sprzed Sejmu na plac Zamkowy, gdzie odbędzie się charytatywny koncert. Na imprezę zostało zaproszonych cztery tysiące osób bezdomnych, a w jej organizację zaangażowało się ponad 40 wspólnot chrześcijańskich. Na Facebooku swoją obecność na manifestacji zadeklarowało już ponad 10 tys. osób.

 

Marta Brzezińska: Objął Pan honorowym patronatem Marsz dla Jezusa, który przejdzie 19 mają ulicami Warszawy. Skąd taka decyzja?

 

John Godson: Znam organizatorów tego marszy. Ponadto wydaje mi się, że osoby wierzące, chrześcijanie nie powinni ukrywać się ze swoją wiarą, szczególnie, że robią wiele dobrego w życiu publicznym. Uważam więc, że powinni się pokazać. Nie możemy pokazywać tylko marszów równości czy różnych innych rzeczy, które często są nieważne. Ta sprawa jest w moim odczuciu bardzo ważna, stąd moje poparcie dla marszu.

 

Właśnie, katolicy (akurat ten marsz organizują protestanci) rzadko kiedy wychodzą na ulice, by manifestować swoją wiarę. Dlaczego częściej możemy spotkać marsze równości czy wyzwolonych konopi? Osoby wierzący wstydzą się manifestować przynależność religijną?

 

Pewnie jest w tym trochę prawdy. Ale chciałbym jeszcze podkreślić, że wolałbym nie dzielić tutaj ludzi na katolików i protestantów. Dla mnie każda osoba jest równa. Ważniejsze dla mnie jest to, jakimi jesteśmy ludźmi, a nie jaki posiadamy identyfikator religijny. To jest po prostu bez znaczenia.

 

Dlaczego warto przyjść na Marsz dla Jezusa?

 

Zachęcam do uczestnictwa w marszu. Uważam, że społeczeństwo, które pozbawia się wiary, Boga nie ma przyszłości. Dlatego nie wstydzę się swojej wiary. Wiem, że to co robię dziś, wynika z tego, że jestem osobą wierzącą. Stąd, zachęcam innych do manifestowania swojej wiary, ale w sposób mądry i rozsądny.

 

Panie Pośle, manifestowanie swojej wiary jest na pewno ważne. Ale co jeszcze można zrobić, prócz wychodzenia na ulice? Jak osoba wierząca może świadczyć o swojej wierze na co dzień? Przecież potrzeba czynów, konkretów, nie tylko manifestów.

 

To jest to, co już wielu ludzi robi, ja również – służąc ludziom i Bogu, pomagając potrzebującym. Nie powinniśmy świadczyć o swojej wierze tylko słowami, ale czynami. Oczywiście, każdy z nas ma swoje ułomności, różne trudności, świat narzuca taką presję, by skupiać się na samym sobie, ale uważam, że naprawdę warto wychodzić do ludzi, pomagać ludziom. Osobiście, ciągle zadaję sobie pytanie, co Jezus zrobiłby w tej czy innej sytuacji, co zrobiłby dzisiaj? On wychodził na ulice! Spędzał z ludźmi czas! Często był nawet potępiany, że spędza czas z grzesznikami. Wydaje mi się, że jeśli mamy w sobie odrobinę pokory, nie powinniśmy wstydzić się naszej wiary, musimy się nią dzielić z innymi.  

 

Rozmawiała Marta Brzezińska