Wkrótce wszyscy będziemy po raz szósty upamiętniać rocznicę katastrofy smoleńskiej. Obok oczywistych sporów wokół przyczyn tej tragedii zawsze wraca jeszcze jeden problem, szczególnie delikatny i wrażliwy. To pochowanie śp. Lecha Kaczyńskiego na Wawelu. 

Jako swoiste przygotowanie do ponownego spojrzenia na tę sprawę publikujemy dziś artykuł dotyczący pochowania na Wawelu innego wielkiego Polaka, Marszałka Piłsudskiego. Ta sprawa ówczesną Polską wstrząsała dalece bardziej, niż pochówek śp. Lecha Kaczyńskiego. Tekst pochodzi ze strony jpilsudski.org. Zapraszamy do lektury!

 

 

Latem 1937 roku doszło do największego w II RP konfliktu w stosunkach państwa z Kościołem. Konflikt ten związany był z samowolnym przeniesieniem przez arcybiskupa krakowskiego Sapiehę trumny z ciałem Marszałka Piłsudskiego z krypty św. Leonarda na Wawelu.


Dla uświadomienia sobie przyczyn konfliktu niezbędne jest przypomnienie biografii metropolity.  Adam Stefan Sapieha urodził się 14 maja 1867 roku w Krasiczynie, jako syn księcia Adama Sapiehy i Jadwigi z Sanguszków. Po studiach teologicznych w Innsbrucku, w 1893 roku przyjął święcenia kapłańskie od biskupa księcia Jan Puzyny. Najpierw przebywał e Lwowie, gdzie pozostawał pod wielkim wpływem późniejszego arcybiskupa lwowskiego Józefa Teodorowicza, gorącego zwolennika ruchu narodowego. W 1906 roku został szambelanem Piusa X, który po śmierci Puzyny w 1911 roku udzielił mu sakry biskupiej i mianował na metropolitę krakowskiego. W okresie I wojny światowej występował zdecydowanie przeciwko Naczelnemu Komitetowi Narodowemu oraz Legionom Polskim. Interweniował razem z Teodorowiczem u władz austriackich celem uniemożliwienia biskupowi Władysławowi Bandurskiemu objęcia stanowiska biskupa polowego Legionów.

 
 

W 1922 roku został senatorem z listy Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodowej (sojuszu endecji, chadecji oraz innych mniejszych ugrupowań), otwarcie zwalczającej Naczelnika Państwa. Wobec zdecydowanego zakazu Piusa XI uczestnictwa duchownych w życiu politycznym, bp. Sapieha z arcybiskupem Teodorowiczem musieli w 1923 roku złożyć mandaty senatorskie.

         Po zamachu majowym metropolita krakowski na każdym kroku manifestował swoją wrogość w stosunku do Marszałka Piłsudskiego.

        W 1927 roku przeciwstawiał się złożeniu na Wawelu prochów Juliusza Słowackiego, ulubionego wieszcza Komendanta, który był inicjatorem całego przedsięwzięcia. Sapieha obawiał się,  że po śmierci Piłsudskiego, rząd będzie chciał umieścić go również na Wawelu. Zażądał nawet od Prezydenta pisemnego oświadczenia, że są to ostatnie prochy chowane w podziemiach wawelskiej katedry. Mościcki oczywiście żądania nie spełnił,  a metropolita pod naciskiem opinii publicznej musiał ustąpić i zgodzić się na pochowanie Słowackiego na Wawelu.

         Piłsudski podczas rozmowy z Sapiehą w 1933 roku „mówiąc o grobach wawelskich wspomniał, że może i dla niego znajdzie się tam miejsce”. Metropolia przyjął to milczeniem. W ostatniej woli Piłsudski napisał: „Nie wiem czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech”.

         Po śmierci Marszałka, Sapieha nie ufając doniesieniom prasowym o katolickiej śmierci Komendanta, zwrócił się o informację do ks. Korniłowicza, który jednoznacznie oświadczył, iż „Piłsudski zmarł po udzieleniu mu absolucji namaszczeniu świętymi olejami”. Mimo tego Sapieha odmówił zgody na złożenie ciała Piłsudskiego na Wawelu, powołując się na przepis kodeksu prawa kanonicznego, mówiący, iż w obrębie gmachu kościelnego, oprócz duchownych mogą być grzebani jedynie „personae regales” – czyli osoby z rodów kościelnych, ewentualnie głowy państwa.

         W obliczu tak jednoznacznej postawy arcybiskupa, rząd polski zwrócił się do przychylnego Piłsudskiemu, Piusa XI, który udzielił specjalnej dyspensy od wspomnianego przepisu. To dopiero zmusiło Sapiehę do zmiany stanowiska.

18 maja 1935 roku kryształową trumnę z ciałem Józefa Piłsudskiego ustawiono w krypcie św. Leonarda obok szczątków króla Jana III Sobieskiego i Tadeusza Kościuszki. Wobec propozycji przeniesienia trumny do innego, osobnego miejsca, metropolita nie chciał się na to zgodzić, motywując to ponownie przepisami kanonicznymi, a potem wystąpił z projektem przeniesienia prochów Marszałka do krypty Bazyliki z czasów Chrobrego, gdyż  „względy dostępu szerokim, a tak licznym masom ludności, przemawiają przeciw podziemiom Katedry, gdzie gdybyśmy znaleźli drugie wyjście, zawsze będzie bardzo utrudnione”. Dopiero w listopadzie 1935 roku  na mocy porozumienia między metropolitą a Naczelnym Komitetem Uczczenia Pamięci Marszałka Józefa Piłsudskiego z gen. Bolesławem Wieniawą-Długoszowskim na czele ustalono konieczność utworzenia osobnego miejsca poświęconego jedynie Marszałkowi. Miano je stworzyć w zapomnianej dotąd krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów. Jednak do czasu należytego przygotowania nowego miejsca, trumna miała pozostać w krypcie św. Leonarda. 

         Przez cały czas prac konserwatorskich w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, Sapieha domagał się przyspieszenia robót, które – jego zdaniem – „postępują bardzo powoli i zachodzi słuszna obawa, że przed nastaniem zimy (1936 roku – Godziemba) roboty te nie będą wykończone”. W efekcie prof. Szyszko-Bohusz, koordynujący prace w krypcie, znacznie przyspieszył tempo robót, tak że wiosną 1937 roku wnętrze krypty było gotowe na przyjęcie trumny Marszałka. Jednak wspomniany Komitet pragnął decyzję o przeniesieniu trumny podjąć dopiero po rozstrzygnięciu konkursu na sarkofag. Jednocześnie ekspert Komitet prof. Jastrzębski krytycznie ocenił wystrój artystyczny nowej krypty, przesycenie wnętrza licznymi elementami dekoracyjnymi, niezwiązanymi z „życiem, ideologią i postacią Marszałka”

         Tymczasem  arcybiskup Sapieha w liście do Wieniawy z 17 czerwca 1937 roku po dokonanych oględzinach krypy, poinformował go, że  „przekonawszy się, że jest ona już zupełnie gotowa i odpowiednia postanowiłem przeniesienie trumny w najbliższym czasie”. Powołując się na przyjazd w końcu miesiąca króla rumuńskiego do Krakowa i wspólne z Prezydentem RP złożenie hołdu Piłsudskiemu, metropolita zadecydował, że do przeniesienia dojdzie „22 czerwca br. i to zupełnie cicho bez żadnego obrzędu”. Wieniawa zwołał posiedzenie Wydziału Wykonawczego Komitetu, który postanowił zdecydowanie przeciwstawić się „tendencji ks. Metropolity Sapiehy przeniesienia zwłok Marszałka Piłsudskiego”. Zdecydowano odwołać się do środków administracyjnych – w tym celu Wieniawa poprosił premiera gen. Składkowskiego „by władze administracyjne zapewniły nienaruszalność spokoju Zwłok Marszałka w krypcie św. Leonarda. Równocześnie Wieniawa poprosił Sapiehę „o nie przenoszenie Zwłok Marszałka do Krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów aż do ostatniego i jednorazowego złożenia jej w sarkofagu”.

         Jednocześnie Sapieha otrzymał pismo od księdza prałata Stanisława Domasika, któremu polecił przygotować operację przenosin. Prałat napisał w nim, iż prof. Szyszko-Bohusz odmówił pomocy przy przenoszeniu trumny, a władze rządowe będą  uważać „za pewien despekt dla zmarłego, że karawaniarze przenoszą,   gdzie dotąd nikt poza wyższymi oficerami nie mógł nawet dotknąć trumny”.  Uznał także za stosowne zaznaczyć, iż „uważam sobie za obowiązek sumienia,  (…)  całą sprawę, bądź co bądź bardzo ważną i mogącą pociągnąć niepowetowane następstwa jasno przedstawić”. Mimo tych wątpliwości ks. Domasika arcybiskup nie cofnął swojej decyzji, a 20 czerwca zapowiedział Wieniawie, że „termin załatwienia sprawy sarkofagu jest bardzo niepewny i może trwać jeszcze latami”, dlatego też postanowił jedynie o przesunięciu daty przeniesienia z 22 na 23 czerwca „celem należytego przygotowania”.

         21 czerwca odbyła się na Zamku narada z udziałem Prezydenta Mościckiego, marszałka Rydza-Śmigłego, premiera Składkowskiego, wicepremiera Kwiatkowskiego oraz gen. Wieniawy-Długoszowskiego, w której wyniku Prezydent wystosował list do arcybiskupa. Mościcki pisał w nim: „pozwalam sobie zwrócić uprzejmie uwagę waszej Ekscelencji, iż sprawa związana z przeniesieniem zwłok śp. Marszałka Józefa Piłsudskiego – jest bardzo ważna i budzi najwyższy oddźwięk w całej opinii polskiej. Wobec gorących życzeń całego Naczelnego Komitetu Uczczenia Pamięci Józefa Piłsudskiego, by obecnie (przed ostatecznym uzgodnieniem miejsca trwałego umieszczenia trumny) nie ruszać z obecnego miejsca trumny ze zwłokami, proszę i ja jak najusilniej, by zamiaru przeniesienia trumny w tej chwili nie wykonywać”.

       Metropolita krakowski udzielił odpowiedzi dopiero 24 czerwca, już po przeniesieniu trumny. Odmawiał on spełnienia prośby Prezydenta, dodając zdecydowanie : „bardzo mi przykro, że ja muszę bronić właściwej czci zwłok Pana Marszałka Józefa Piłsudskiego

         Tym samym konflikt pomiędzy Komitetem a Sapiehą, przeniesiony został na płaszczyznę sporu między Prezydentem i władzami państwa a metropolitą krakowskim. Niezależnie od niechęci metropolity do Piłsudskiego, uważał on, iż znajdowanie się trumny z jego ciałem w krypcie św. Leonarda zakłóca spokój w katedrze – liczni pielgrzymi przechodzili przez katedrę, aby oddać hołd Marszałkowi. Sapieha bronił też koncepcji wystroju krypty zaproponowanej przez prof. Szyszko-Bohusza, która „nie raziła swoją lewicowością”.  Wreszcie arcybiskup swoją decyzję tłumaczył troską o stan zwłok w związku z panującą wilgocią w krypcie św. Leonarda . Decydująca była jednak chęć zaznaczenia, iż jest on  jedynym gospodarzem w wawelskiej katedrze, co niewątpliwie wzmacniało pozycję Sapiehy jako nieformalnego, lokalnego przywódcy.

         Jak już wspomniano, 23 czerwca dokonano przeniesienia trumny do nowej krypty. Zanim to nastąpiło, odbyła się narada u wojewody krakowskiego z udziałem posła Osińskiego z Komitetu i mjr Kalicińskiego z MSWoj, którzy proponowali postawić w krypcie wartę oficerską i nie dopuścić do przeniesienia trumny. Wojewoda poinformował zebranych, iż ma zalecenia od premiera „aby nic – absolutnie nic bez jego zgody nie przedsiębrać, gdyż Rząd jako taki sprawę tę prowadzi”. Takie stanowisko było  wynikiem kolejnej narady u Prezydenta, w trakcie której odrzucono sugestię Komitetu o użyciu środków administracyjnych. Ustalono natomiast rozpoczęcie akcji propagandowej, która by zmusiła opornego arcybiskupa do zmiany decyzji. Tego samego dnia na nadzwyczajnym posiedzeniu zebrała się Rada Ministrów. Premier po omówieniu tła konflikt, zapowiedział złożenie dymisji całego gabinetu. Ministrowie na wniosek ministra Becka wyrazili „swą całkowitą solidarność ze stanowiskiem zajętym przez P. Prezesa Rady Ministrów”.

       Ostatecznie tuż przed północą, wynajęci przez Sapiehę robotnicy zakończyli operację przeniesienia trumny Marszałka do Krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów.

24 czerwca gazety poinformowały na pierwszych stronach o konflikcie wawelskim. Prorządowa „Gazeta Polska” pod dużym nagłówkiem  „Zdumiewające zarządzenie ks. metropolity Sapiehy”, zamieściła  wiadomość o dymisji gabinetu i uzasadnienie premiera, który stwierdził, że „zaszedł fakt nie wykonania woli Prezydenta Rzeczypospolitej przez obywatela polskiego w sprawie kultu narodu dla marszałka Piłsudskiego. Fakt ten będący obrazą majestatu Rzeczypospolitej zaistniał w czasie mego urzędowania jako premiera rządu i faktowi temu nie zdołałem zapobiec

        Dymisja nie została oczywiście przyjęta. Chodziło bowiem jedynie o wytworzenie odpowiedniego nastroju w społeczeństwie w stosunku do czynu arcybiskupa Sapiehy. Następnego dnia „Gazeta Polska” w obszernym artykule „Gniew serc” zaatakowała metropolitę krakowskiego, zarzucają mu pychę, „warcholskie sobiepaństwo”, zlekceważenie „spokoju zwłok Wodza Narodu” i nie zastosowanie się do woli Prezydenta. Za „akt jaskrawego uchybienia obowiązkom obywatela wobec Głowy państwa (…) ks. bp. krakowski odpowiedzieć powinien już nie tylko przed Bogiem. I wierzymy, że rząd Rzeczypospolitej potrafi go do tej odpowiedzialności pociągnąć”. Podkreślając,  że „poszanowanie spokoju zwłok każdego chrześcijanina otoczone jest przez Kościół pieczą szczególną” zażądano, aby metropolita, który prawom tym „dotkliwie uchybił”,  zdał  z tego tytułu „wyższym instancjom kościelnym sprawę”. Tak zdecydowany atak na Sapiehę  zachęcił innych do podobnych wystąpień. O ile prasa lewicowa ostro krytykowała cały Kościół, domagając się nawet rewizji konkordatu z 1925 roku oraz odwołania arcybiskupa ze stolicy biskupiej przez papieża, to prorządowe gazety atakowały jedynie metropolitę krakowskiego, zastrzegając się przed zarzutem godzenia „w powagę Kościoła lub jego dostojników”.

        Prasa katolicka z reguły starała się uspokajać nastroje – „nie mamy powodu – pisał „Przewodnik Katolicki” – ani potrzeby zatargów takich rozstrzygać <masówką>, <na ulicy>! Takie zatargi należą do kompetencji miarodajnych władz kościelnych i państwowych”. Jednak Aleksander Bocheński na łamach krakowskiego „Głosu Narodu” wołał: „Dlaczego chcecie w tym najwspanialszym przybytku, gdzie mieszka Bóg i gdzie leżą wszyscy królowie polscy, pomazani przez prymasów, i gdzie leży św. Stanisław, i gdzie śpi i żyje cała polska historia, zrobić świeckie, bezduszne, cywilne, laickie, a więc nie polskie, nie duchowe, może z czasem masońskie antykwariaty? Czy myślicie, że Wawel i Katedra bez księcia Biskupa i bez kościelnej celebry będzie tym samym Wawelem, w którym Piłsudski chciał spoczywać”.

        Z kolei „Młoda Polska” oraz krakowski „Czas” obarczyły Sapiehę odpowiedzialnością za wywołanie konfliktu. Pisma endeckie w zdecydowanej większości broniły metropolitę,  a „Falanga” oskarżała środowiska lewicowe o chęć unicestwienia Kościoła.  „Spod marksistowskich i masońskich  - pisano w piśmie narodowo-radykalnym – poz sączy się brudna struga oszczerstw i kalumnii, a w <lożach” semiccy <bracia> z radością zacierają ręce – udało się !”.

        Równocześnie przez Polskę przetoczyła się fala demonstracji i wieców.  Podczas jedno z nich, zorganizowanego 25 czerwca w Warszawie, demonstranci z placu Piłsudskiego ruszyli pod Belweder niosąc transparenty, na których widniał napis: „Sapieha do Berezy”. Do rządu napływały listy od różnych osób prywatnych pełne oburzenia i protestu w związku z decyzją Sapiehy. Domagano się w nich m.in. pozbawienia metropolity honorowego obywatelstwa Krakowa.

        Równolegle do akcji protestacyjnej rząd podjął rozmowy ze strona kościelną w celu zamknięcia sporu. Beck spotkał się z nuncjuszem apostolskim Cortesi, a charge d’affaires ambasady polskiej przy Stolicy Apostolskiej interweniował w sekretariacie stanu w Watykanie. Beck z Cortesim uzgodnili, że metropolita powinien napisać list do Prezydenta z przeprosinami i przyznaniem się do winy. Biskupi zebrani na konferencji 30 czerwca w Poznaniu zaakceptowali te warunki, a Corsini spotkał się z Sapiehą. Wizytę metropolicie złożył także prymas Polski, arcybiskup August Hlond. Jednak list arcybiskupa z 6 lipca 1937 roku nie zawierał żadnych przeprosin, a hardy metropolita bronił swej decyzji pisząc: „Muszę tez stanowczo zaprotestować przeciw temu, jakoby przeniesienie zwłok sp. marszałka Piłsudskiego z tymczasowego miejsca złożenia w krypcie św. Leonarda na stałe miejsce do krypty na to przygotowanej miało jakiekolwiek znamiona braku uszanowania i uznania dla Marszałka Piłsudskiego. Fakt, ze dobrowolnie przyjąłem zwłoki Jego do Grobów Królewskich, najlepiej chyba o mym usposobieniu świadczy.

        List ten nie mógł władz w najmniejszym stopniu zadowolić, tak więc 9 lipca PAT podała informację, że „wbrew uzasadnionym nadziejom list ks. Metropolity Krakowskiego (…) odbiegał od omawianego między ks. nuncjuszem Cortesim i ministrem spraw zagranicznych Beckiem sposobem załatwienia”. Rząd „podejmuje – stwierdzał komunikat PAT – ponownie prowadzenie sprawy na właściwej drodze”. Równocześnie akcja protestacyjna nadal rozwijała się. Na jednym z wieców, prezes Polskiej Akademii Literatury, Wacław Sieroszewski domagał się: „bezprzykładne stanowisko biskupa Sapiehy musi być surowo ukarane. Wara każdemu od Majestatu Rzeczypospolitej i najświętszych wartości narodu. Zasłonić trumnę Marszałka wartą żołnierską, a biskupa, który ośmielił się zlekceważyć wolę Prezydenta Rzeczypospolitej zamknąć w areszcie”. Z drugiej strony w Krakowie kolportowano ulotkę, w której pisano: „Czyż ci tzw. <piłsudczycy> nie rozumieją, że w ten sposób poniewierają pamięć swego przywódcy i dają dowód, że są naprawdę gromadą szuj, którym chodzi tylko o żłób. (…) Wylazło prawdziwe bezbożne oblicze sanacji! Polak ma dość by starszy posterunkowy Składkowski miał dyktować Księciu Kościoła co ten ma czynić!

        To wszystko wpływało na coraz większe podniecenie umysłów i zaostrzenie konfliktu. Do prezydenta wpłynął wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji Sejmu i Senatu „celem udzielenia rządowi pełnomocnictw w związku z konfliktem wawelskim”. Rząd pragnął jednak zakończyć spór i nie dopuścić aby wydarzenia wymknęły się spod kontroli.  Beck ponownie spotkał się z Cortesim, który ratując swój autorytet, przyrzekł ministrowi, że tym razem spraw będzie definitywnie zakończona, a on sam dopilnuje arcybiskupa. 10 lipca Cortesi pojechał do Krakowa i odbył zasadniczą rozmowę z metropolitą. Być może nawet w jego obecności sporządził drugi list do Prezydenta, w którym pisał: „Przedkładając Panu Prezydentowi moje motywy przeniesienia zwłok sp. Marszałka Józefa Piłsudskiego nie miałem i nie mogłem mieć intencji obrażenia w czymkolwiek ani Dostojnej Osoby ani godności Pana Prezydenta, z uwagi na Jego wysoki urząd jako Głowy Państwa, jak dla uczuć, które żywią względem Jego Osoby. Skoro stało się faktem publicznym, że to moje stanowisko było tłumaczone jako obraza Osoby i autorytetu Pana Prezydenta oraz dowiedziawszy się, że Pan Prezydent czuje się dotknięty, boleję nad tym i jako biskup i obywatel poczuwam się do obowiązku oświadczenia i zapewnienia Pana Prezydenta o mym należnym i niezmiennym oddaniu. Racz Dostojny Panie Prezydencie przyjąć wyrazy głębokiej czci i wysokiego poważania”.

          Tę wielce dyplomatyczną odpowiedź nuncjusz Cortesi osobiście dostarczył 11 lipca Prezydentowi Mościckiemu, potwierdzając jednocześnie wolę Kościoła utrzymywania dobrych stosunków z państwem polskim. Rząd uznał sprawę za załatwioną i 13 lipca w prasie opublikowano treść pisma metropolity wraz z oświadczeniem Prezydenta, który stwierdzał, że list arcybiskupa przyjmuje i czuje się nim usatysfakcjonowany. Komunikat rządowy informował natomiast, że „wobec powyższych faktów Rząd uważa sprawę za ostatecznie załatwioną”. Gazety zaprzestały publikowania materiałów o konflikcie , a akcje protestacyjne wyciszono. Posłowie zebrani 20 lipca na nadzwyczajnym posiedzeniu parlamentu, przyjęli do wiadomości informację rządu, że uzyskał on zadośćuczynienie na drodze dyplomatycznej.

Jedynie Komitet nadal pragnął dokonać zmian w wystroju krypty, odsunąć prof. Szyszko-Bohusza od dalszych prac w krypcie, a nawet ponownego przeniesienia trumny Komendanta do krypty św. Leonarda.  Te postulaty nie zyskały jednak wsparcia rządu. Prof. Szyszko-Bohusz pozostał na stanowisku kierownika robót w krypcie Marszałka, które ukończył na wiosnę 1939 roku,  a w 1938 roku na stanowisku przewodniczącego Wydziału Wykonawczego Komitetu gen. Wieniawę-Długoszowskiego, który został mianowany ambasadorem RP w Rzymie, zastąpił gen. Kazimierz Sosnkowski, cieszący się dużym poważaniem w środowisku  kościelnym.

        Sam metropolita postawił na swoim i związku z tym odczuwał satysfakcję. W odpowiedzi na kartkę z Ossayaku, domniemanego miejsca pokuty i śmieci Bolesława Śmiałego, wysłaną mu przez bratową, napisał: „nie jest dobrze zaczynać z biskupem krakowskim”. Jednak jego pozycja w Kościele została zachwiana, a on sam w lutym 1939 roku złożył na ręce Piusa XII rezygnację ze stolicy biskupiej, którą ostatecznie wycofał. Jednak decyzję o przyznaniu mu kapelusza kardynalskiego odłożono. Dostał go w 1946 roku, gdy zbliżał się do kresu swego życia.   

Godziemba


 Wybrana literatura:

Książę Niezłomny. Kardynał Adam Stefan Sapieha, red. R. Bogacz

B. Przybyszewski, Adam Stefan kardynał Sapieha. Pasterz dobry, książę niezłomny 1867-1951

M. Lepecki – Pamiętniki adiutanta Marszałka Piłsudskiego

W. Jędrzejewicz – Kronika życia Józefa Piłsudskiego