Na najwyższych szczeblach rokrocznie odbywa się spotkanie, o którym głośno się nie mówi, spotkanie najbardziej wpływowych przedstawicieli świata polityki i biznesu. Czy to na tych spotkaniach zapadają decyzje dotyczące losów świata? 

Nie brakuje takich, którzy twierdzą, że wiele wydarzeń, które jako społeczeństwo uważamy za naturalną kolej rzeczy i rozwój wypadków to tak naprawdę zaplanowane działania. Zaplanowane przez bardzo specyficzne gremium - Grupę Bildenberg zwaną również Klubem Bildenberg. 

Grupa Bilderberg to nieformalne międzynarodowe stowarzyszenie wpływowych osób ze świata polityki i gospodarki. W corocznych spotkaniach grupy udział bierze od 120 do 150 osób. Podczas nich omawiane są najważniejsze w danym czasie dla świata sprawy dotyczące bezpieczeństwa, polityki i gospodarki.

Pierwsze spotkanie tego typu odbyło się w holenderskim Hotelu de Bilderberg (stąd pochodzi nazwa grupy) w Oosterbeek w maju 1954 roku. Odbyło się z inicjatywy wpływowego polskiego polityka i emigranta Józefa Retingera, który przekonał do swojego pomysłu holenderskiego księcia Bernharda. Retinger był stałym sekretarzem grupy aż do śmierci w 1960 roku. Od 1959 roku udział w spotkaniach grupy Bilderberg bierze Zbigniew Brzeziński, który działa również od 1973 roku we współzałożonej przez siebie „bliźniaczej” do Klubu tzw. Komisji Trójstronnej.

Niejawność spotkań i znaczne wpływy posiadane przez zaproszone osoby spowodowały, że niektórzy komentatorzy przypisują członkom Grupy Bilderberga tworzenie nieformalnego rządu światowego, a w konsekwencji zamiar wprowadzania rozwiązań ekonomiczno-politycznych sprzecznych z wolą społeczeństwa. Zwolennicy teorii spiskowej dotyczącej nowego porządku świata wskazują Klub Bilderberg jako bezpośrednich kontynuatorów idei zakonu iluminatów.

Spotkania grupy od dekad wzbudzają zainteresowanie i kontrowersje. Oto, co o spotkaniu Klubu Bildenberg pisał niecałe czterdzieści lat temu w roku 1977 "Times of London":

"klika najbogatszych, najbardziej wpływowych osób w gospodarce i polityce zachodniego świata spotyka się w tajemnicy, żeby planować wydarzenia, które później wydają się po prostu naturalną koleją rzeczy".

Widać wyraźnie, że działanie grupy może budzić nieufność. Tym bardziej jeżeli główne cele grupy. Swego czasu ujawnił je były naczelny tygodnika "New York Times" William Shannon, który był również ambasadorem USA w Irlandii za czasów prezydentury Jimmy'ego Cartera. 

Jak stwierdził, głównym celem Bildenberg jest zbudowanie nowego trwałego porządku światowego. Porządku, w którym nie będzie już podziału na kraje, a wszelkie regiony ziemi będą się kierować uniwersalnymi wartościami. Według tej wizji będzie jedna globalna gospodarka, jeden mianowany (a nie wybierany!) rząd oraz jedna religia tudzież brak takowej.  

Konferencje Grupy Bilderberg odbywają się przy obecności wyselekcjonowanych dziennikarzy, lecz zgodnie z obietnicą dyskrecji, nie zdają oni relacji z przebiegu ani treści rozmów. Tym też należy tłumaczyć brak zainteresowania mediów spotkaniami, w których uczestniczą m.in. takie osoby jak prezes Banku Światowego James Wolfensohn, żona byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Hillary Clinton, były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, żona Billa Gatesa – Melinda Gates czy Andrzej Olechowski. W latach 2012-2013 w spotkaniu Grupy brał udział polski minister finansów Jacek Rostowski. Według uczestników, ze względu na nieformalny charakter, spotkania pozwalają na swobodną wymianę poglądów niezależnie od aktualnych animozji politycznych.

Brak dostępu mediów i ów "nieformalny charakter" to kolejne niepokojące sygnały. Czy rzeczywistym celem działań nie jest tu coś na kształt utopijnego totalitarnego systemu, takiego jaki znamy choćby z "Roku 1984" Orwella? 

emde/onet.pl