Inicjatywa Tato.net dysponuje badaniami, z których wynika, że odsetek dzieci, które religijnie wychowała kobieta (mama, babcia, ciocia) przeżywa swoją religię w sposób dojrzały w wieku dorosłym wynosi 32%. Z kolei procent żywo wierzących w wieku dorosłym, a którzy byli wprowadzeni w relację osobistą z Bogiem przez mężczyznę (ojca, dziadka wujka) wynosi 68%.

Mężczyźni, musicie bronić swojego autorytetu! Kobiety, pozwólmy mężczyznom, rzeczywiście nimi być! Nie mam na myśli stereotypowego postrzegania „katolickiej rodziny” – kobieta usługująca i władczy, siedzący z gazetą facet. Ten stereotyp nie dotyczy tak naprawdę rodziny katolickiej, ale śmiem twierdzić, że wynika z obserwacji wielu polskich rodzin – własnych, czy sąsiadów.

Jak podkreśla katolicka nauka społeczna - rodzina to partnerstwo. Potrzebny jest autorytet i ojca, i matki. Autorytet, którego nie zdobywa się „dominacją”. Miłość, czułość, słuchanie i rozmowa…

W toksycznej rzeczywistości Polski, to mężczyźni, aby utrzymać rodzinę, często muszą spędzać całe dni w pracy. Wówczas czasu dla dzieci pozostaje im niewiele. Ojciec staje się dla dziecka nieobecnym, który ewentualnie kupi coś w nagrodę. Nie krytykuję pracujących ojców, a jedynie rzeczywistość rynku pracy w Polsce i fakt, że za uczciwą pracę nie jest się w stanie godnie przeżyć. W wielu rodzinach często więc dodatkowa praca nie jest fanaberią, a przymusem.

Taka sytuacja jest frustrująca. Szczególnie dla mężczyzn, którzy mają inną naturę niż kobieta. Frustracja może przejawiać się m.in ucieczką w alkoholizm, agresję, czy przemoc psychiczną. Żadna konwencja antyprzemocowa nie będzie skutecznym lekiem, jeśli nie naprawi się przyczyny. Nie tłumaczę tutaj mężczyzn stosujących przemoc w rodzinie, a jedynie staram się nakreślić, że problemu nie da się naprawić jednym aktem prawnym.

Jak mamy wobec tego widzieć kochającego Boga Tatę, skoro sami mamy obraz nieobecnych ojców, którzy jeśli się pojawiali to po to, by nas zranić? Kiedy mamy przykład ojców, którzy nie interesowali się tym, kim jesteśmy, niesprawiedliwie karcili, byli obojętni i nigdy nie powiedzieli, że kochają - sami nie potrafili, lub żyli w przekonaniu, że "mężczyźnie nie wypada". Wówczas i Bóg Ojciec staje się odległy jak nasi ojcowie, niesprawiedliwy i nieinteresujący się nami. Może karcący i wyzywający, nieobecny, czy milczący.

Możemy jednak przeczytać w Liście do Rzymian:

14 „Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. 15 Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» 16 Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi 17 Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale.” (Rz 8, 14 – 17)

 Jesteśmy dziedzicami Boga! Możemy wołać do Niego Tato! I pamiętać, że Ten TATA nie krzywdzi. Nie jest obarczony grzechem pierworodnym i związanymi z nim słabościami.

W przywróceniu prawdziwego obrazu Boga może pomóc przebaczenie biologicznemu ojcu. Czasem jest to jedyna rzecz, którą możemy zrobić. Nie oznacza to oczywiście zapomnienie wyrządzonych krzywd. Być może nie spowoduje również żadnej przemiany w relacji ojca do Ciebie. Jednakże Twoje serce i Twoje postrzeganie będzie zupełnie inne! Przebaczenie sprawia, że odzyskasz wewnętrzny pokój, a na swoje życie będziesz w stanie spojrzeć z pewnego dystansu.

I wówczas spokojnie wypowiesz „Abba, Ojcze!”. Uzyskasz Ojca, którego obecności być może nigdy nie odczułeś.

Nie martw się, masz Najlepszego Tatę na świecie! A nasi ziemscy ojcowie - nawet nie wiecie, jak bardzo jesteście ważni!

Karolina Zaremba