- Pierwsze reakcje po aresztowaniu Artura W., złodzieja z PO, były standardowe i muszę przyznać, że sam też trochę uciekłem w tę stronę, ale już po jednym dniu widzę coś zupełnie innego i znacznie ważniejszego. Na pierwszy rzut oka mamy w tej sprawie trzy nieprawdopodobne okoliczności, których nie sposób pominąć, o ile chce się mówić i myśleć poważnie. Po pierwsze wręczenie łapówki było co najmniej dziwne i nie chodzi o wrzucanie reklamówki przez szybę, to akurat stary mafijny obyczaj, ale o udział konkretnych osób. Może za dużo widziałem amerykańskich filmów, jednak tak mi się wydaje, że szef gangu nie zajmuje się dostarczanie kasy i to pionkowi, bo chyba nikt nie wierzy, że Artur W. trząsł w Warszawie inwestycjami deweloperskimi. - pisze bloger Matka Kurka na portalu kontrowersje.net

Po drugie kwota wręczonej łapówki jest śmiesznie niska i niewiele tu zmienia medialnie doniesienie, że to miała być druga rata. Za 200 tysięcy, czy 400 tysięcy niczego poważnego w Warszawie pod stołem kupić się nie da. W końcu po trzecie, skoro chodziło o tak śmieszne pieniądze, pionka Artur W. i kasę na przysłowiowe waciki, to dlaczego sam szef Sabrim B. zaangażował się w coś, co normalnie zleca się „żołnierzowi mafii” w ramach szkolenia? Chciałbym znać precyzyjne odpowiedzi na te pytania, ale tych odpowiedzi prawdopodobnie nie poznamy nigdy, zatem pozostaje logiczne wyciąganie wniosków na podstawie przesłanek, czyli proces poszlakowy. Okoliczności przekazania łapówki, jej wysokość i udział stron wskazują na dwa możliwe kierunki działań.

Pierwszym jest pełne poczucie bezkarności, Sabrim B., miał pełne przekonanie, że nic mu nie grozi, to przy okazji, jadąc na „kebaba” do tureckiej knajpy, podrzucił parę groszy na rozkręcenie kolejnego biznesu. Drugi kierunek, który wcale nie wyklucza pierwszego, tylko się z nim łączy, to rozgrywki wewnątrz mafii. Tak się dzieje w mafijnych układach, że w pewnym momencie dochodzi do konfliktu interesów, zwłaszcza gdy na rynku rządzi monopolista. Komuś mogło zwyczajnie zależeć na wystawieniu i nie Artura W., którego PO pośpiesznie odstrzeliła, ale bossa Sabrima B. Nawet fan amerykańskiego kina wie, że prawie 100% akcji służb specjalnych na tym poziomie, poprzedzona jest albo zdradą jednego z członków grupy albo umieszczeniem agenta wewnątrz struktury mafijnej. Jak było w tym przypadku nie wiem, ale tak sobie myślę, że gdyby to był agent, szkoda byłoby palić całą operację na poziomie burmistrza dzielnicy Włochy.

Jeśli ktoś wystawił „wpływowego dewelopera” i przy tym poświęcił Artura W., wprawdzie pionka, ale z całą pewnością posiadającego wystarczającą wiedzę, aby pociągnąć za sobą figury, to taki ktoś był Kimś! Przy zdradzie jednego z członków grupy, sama CBA nie dońca musi wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi i jakie były ostateczne motywacje zleceniodawców. Wszystkie okoliczności razem wzięte wskazują, że doszło do wewnętrznych porachunków, a panowie, którzy się spotkali na parkingu, zupełnie się nie przejmowali prymitywnym sposobem przekazania łapówki, bo byli przekonani, że wszystko jest po staremu i w „swoim mieście”, mogą robić co chcą. W taki obraz układają się te puzzle, jednak brakuje tu jeszcze kliku bardzo ważnych, jeśli nie najważniejszych elementów.

W Warszawie robi się brudne interesy nie na 200 tysięcy ale dziesiątki miliardów, dość wspomnieć „reprywatyzację”. Gigantyczne pieniądze pozyskiwane w czysto kryminalnych warunkach, czego nie da się wykonać z pomocą burmistrza i nawet prezydenta Warszawy. Szachownicą takich biznesów musi być skorumpowany „wymiar sprawiedliwości” i parę innych instytucji. W tych dniach zapadła cała seria wyroków w sprawach warszawskich nieruchomości. WSA, śmiejąc się córce ofiary w twarz, uznał, że wszystko z „reprywatyzacją” było w porządku. Nijaki Jan Śpiewak, zbiera procesowo po tyłku non stop, chociaż nie jest to „prawicowy oszołom”, ale modny lewicowiec z pierwszych rzędów warszawskiej socjety.

Nie ma w tym przypadków, są tylko sygnały. Sprawy rozbijają się o tak kosmiczne pieniądze i tylu ważnych głów mogłoby spaść, że walka toczy się na śmierć i życie. Najwyżej postawieni poświęcili pionka i bossa, co oznacza, że w „interesach” nastąpi przegrupowanie sił. Ostrzeżenie wyraźne i dla łapówkarzy i dla kupujących, poleciał Artur W., niech reszta z PO uważa. Z drugiej strony odstrzelono Sabrima B., co też nie pozostawia złudzeń, że zrobił to ktoś mocniejszy od byłego króla lewych deweloperskich interesów.

Matka Kurka/kontrowersje.net