Niezmiennie twierdzę, że zbyt szybko zapominamy jaką stajnię pozostawiło po sobie „25 lat wolności”. Pierwsze marzenie Polaków skupiało się na tym, aby ktoś w końcu zajął się sprzątaniem i zamiast stajni urządził w Polsce dom, w którym zamieszkamy jak ludzie, nie jak… Stało się i to jedno spełnione marzenie jest dla mnie wartością nadrzędną i paliwem na długie lata. Dwa tytułowe wydarzenia nie robią większego wrażenia na większości Rodaków i nawet zagorzali zwolennicy porządków kręcą nosem, że jakieś takie mało znaczące te gesty. 

<<<KUP KSIĄŻKĘ O BRAWUROWYCH AKCJACH ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH! >>>


Marudzenie poniekąd słuszne, w końcu kto by nie chciał zamiast płoci zobaczyć rekinów za kratami. Kto by nie chciał przeczytać akt zgromadzonych na Łubiance, zamiast listów miłosnych Seweryna i Osieckiej do Kiszczaka? Skala patologii nie koresponduje z symbolicznymi aktami mizernej sprawiedliwości i tutaj zgoda, ale na miły Bóg spójrzmy na te dary z racjonalnym dziękczynieniem. Zgadzam się ze sceptykami, że IPN w willi Jaruzelskiego najpewniej szuka wiatru w polu. Pojmanie Biernata przez prokuraturę też jawi się jako szukanie prawa i sprawiedliwości w minimalnym wymiarze, jednak coś podobnego przez ostatnie osiem lat było nie do pomyślenia. „Świętości” nikt nie śmiał dotykać, wskazywanie złodzieja palcem kończyło się wyrokiem za pomówienia, wskazanie kapusia linczem i ostracyzmem społecznym. I nagle nastąpił błogosławiony zwrot akcji, dzieją się cuda nad Wisłą, ale nie ma się komu z oczekiwanej odmiany cieszyć. Nie grzeszmy pychą i spójrzmy z pokorą na rzeczy sedno. 

Do dziś nikt nie potrafi jednoznacznie stwierdzić o co tak naprawdę chodzi z komedią odstawioną przed wdowę po Kiszczaku, która się skończyła tragifarsą dla Lecha Bolka Wałęsy. IPN od ponad roku prowadzi różne śledztwa w związku z oczywistymi podejrzeniami, że w domach esbeków mogą się znajdować ciekawe dokumenty. O podejrzeniach prokuratorskich i CBA chyba nie ma sensu wspominać, ile i kto kradnie w POPSL wiedzieli podoficerowie. Cały problem polegał na tym, że nie było odważnych, aby zamknąć najbardziej dające po oczach sprawy. Teraz lawina powoli ruszyła wbrew gigantycznym tamom kłamstwa i ochrony brudnych biznesów. Przerwanie tej zapory wymagało nadludzkiego wysiłku, bo i za rządów PiS pierwsze działania w kierunku prawa i sprawiedliwości też nie były takie przyjemne, mam na myśli planowaną histerię. W 2006 roku koleżanka złodziejki nielegalną amunicją próbowała urządzić płaczliwy spektakl, co skończyło się dla niej tragicznie. Lekarz łapownik, traktujących ludzi jak bydło, stał się ofiarą IV RP i po jego aresztowaniu okazało się, że masowo zaczęli „umierać” ludzie, czekający na transplantację. Wyreżyserowany płacz Sawickiej niósł się po korytarzach sejmowych przez dwie kadencje, a uczciwi funkcjonariusze, którzy namierzyli łapówkarę dostali wyroki bez zawieszenia. Z kapusiów esbeckich w zasadzie udało się napiętnować jednego Maleszkę, nawiasem mówiąc ten konfident nadal po cichu redaguje czerski biuletyn. 

A jak to wygląda dziś, gdy poszły w eter dwie akcje wymierzone w stajnię Michnika. Jako stały widz TVN24 stwierdzam, że na próby wszczęcia rytualnej histerii, przez Mordkę Morozowskiego, nawet redakcyjna koleżanka patrzyła z politowaniem. Przyłapany w sejmie Halicki ze zwieszona głową przyznał, że Biernata bronić się nie da. Rozkraczeni „obiektywnie” dziennikarze wykpili porównanie do Białorusi w kontekście wizyty IPN w domu Jaruzelskiego. Co to oznacza? Przełamanie najkrócej mówiąc! Jest znacznie łatwiej niż było prawie 10 lat temu, mamy inny klimat, który dał przewagę Polsce i przycisnął do ściany PRL. Długo oczekiwany stan staje się faktem, właśnie poprzez takie niby drobne gesty i działania. 

Biernat nie zostanie Sawicką, Bolek nie wybroni się jak kapuś Boni, wdowa po Jaruzelskim do „niepokalanej” działaczki SLD „Basi” Blidy też się nie zbliży ze swoim męczeństwem. Dokładnie w tym rzecz, żeby podobne porządki nie robiły większego wrażenia, żeby były naturalnym stanem. Przyglądałem się uważnie w jakim kierunku pójdzie „narracja” i kolejny raz mamy bezradność przeplataną rozpaczliwymi próbami wykorzystanie starych i zgranych chwytów propagandowych. Moja ocena bieżącej sytuacji nie jest zaklinaniem rzeczywistości, naprawdę uważam, że nastąpił przełom w polskim życiu publicznym, po raz pierwszy Polak ściga złodzieja i kapusia, a nie odwrotnie.

Matka Kurka/kontrowersje.net