Instytucja Rzecznika Praw Obywatelskich to jeden z produktów Polski Ludowej, powstał w 1987 roku, a pierwszym rzecznikiem została towarzyszka Ewa Łętowska. W tamtym czasie taka instytucja miała głęboki sens, ale oczywiście powołanie jej przez KC PZPR i wyznaczenie towarzyszki Łetowskiej, to czysta i dość charakterystyczna dla PRL kpina. Coś takiego, jak RPO nie ma żadnej racji bytu w kraju praworządnym i wystarczy, jak zwykle w takich przypadkach, zajrzeć przez płot do Niemców. Co widzimy? Nic nie widzimy, nie ma tam żadnego rzecznika praw obywatelskich, bo prawami obywatelskimi zajmuje się prawo, nie oddelegowany biurokrata, którego kompetencje są rozlazłe, jak guma od kalesonów.

RPO i TK pozostawili nam w spadku komuniści, którzy w ten sposób mydli Polakom oczy, wdrażając ludową demokrację. Uprzedzę słuszny postulat likwidacji RPO, informacją dramatyczną. Niestety do likwidacji RPO potrzebna jest nowa konstytucja tak, że na takie prezenty jeszcze długo będziemy czekać. Szkoda, bo lepszego rozwiązania nie ma. Po co komu rzecznik obywatelski z nazwy, a realnie kolejny polityk budujący swoją pozycję na wszystkim, tylko nie na dobru obywatela. Tradycyjnie narażę się wszystkim, ale nie wskażę w Polsce jednego RPO, który dla mnie, obywatela, zrobił cokolwiek pożytecznego, siłą rzeczy znajduje się w tej grupie również bardzo przyzwoity człowiek, śp. Janusz Kochanowski. Odkąd pamiętam RPO zajmowali się bieżącą nawalanką polityczną i każdy z nich czymś takim właśnie zasłynął. Janusz Kochanowski na przykład bronił czegoś, co się do obrony nie nadawało, mianowicie domagał się, żeby polska kupiła „szczepionkę”, na którąś tam medialną grypę – bodaj słynną A/H1N1.

Niestety i śp. Janusz Kochanowski nie uniknął „donoszenia na Polskę”, wbrew polskiemu interesowi i aż żal tyłek ściska, że w tej sprawie rację miała… Ewka Kopacz, która postawiła się UE i koncernom farmaceutycznym. Innymi słowy RPO w tym przypadku działał na szkodę obywatela i to tak bardzo, że przedstawicielka kompletnie zdegenerowanej partii działa rozsądniej. Nikt jednak nie przebije Adama Bodnara, łącznie z towarzyszką Łętowską, a ostatni wyczyn lewackiego doktrynera przekracza wszelkie granice. Nie mam zamiaru dłubać przez następne miesiące w dokumentach i włóczyć się po sądach administracyjnych, żeby wydobyć twarde dowody i jednocześnie najprostsze informacje, które powinny być jawne. Między innymi dlatego ciągle odwołuje się do siły Internetu, bo jak ma tego nie robić, skoro większość unikalnej wiedzy właśnie przez Użytkowników Internetu jest przekazywana. Z opublikowanych fragmentów dokumentów można wydobyć dostateczną wiedzę, aby Bodnar wyjechał z Polski na taczkach. Wszystko wskazuje na to, że najnowsze „dyscyplinowanie” Polski, tym razem przez ONZ, dobyło się wyłącznie na wniosek RPO Adama Bodnara.

W biurze Bodnara powstał ten paszkwil na Polskę i za nasze pieniądze przetłumaczyła go prywatna firma, która skasowała jakieś 60 tysięcy. ONZ jedynie przesłał do Polski i do całego świata, radosną twórczość ekipy Bodnara. Co więcej Bodnar w Internecie pochwalił się i w pakiecie pożalił, że to za jego sprawą ONZ „zajęła stanowisko” i nikt mu nie podziękował. Więcej dowodów nie potrzeba! Pan Adam to godny kontynuator PRL-owskiej tradycji, z tą różnicą, że za PRL-u prawa obywateli do Moskwy były kierowane, a dziś do „międzynarodowych instytucji”. Napisać taki stek bzdur i chwalić się tym publicznie, może tylko zaślepiony ideologicznie doktryner, który demokrację pojmuje kategoriami demokracji i władzy ludowej. Nie ma w Europie bardziej demokratycznego kraju niż Polska, gdzie panuje największa wolność słowa i poszanowanie skrajnie różnych poglądów i aktywności publicznej. Nie ma drugiego takiego kraju, w którym opozycja de facto rządzi w mediach.

Zgłaszanie do skompromitowanej ONZ Polski, przedstawionej, jak nie przymierzając, Uganda, to coś więcej niż prymitywne donosicielstwo, to po prostu skrajna ideologiczna głupota i małość. Gdy rzecznik, realizując polityczne zlecenia zgłosił naruszenie konstytucji prze prokuraturę, która zgodnie z prawem zarządziła ekshumację, sądziłem, że niżej i głupiej już upaść się nie da. Adam Bodnar w zniżaniu lotów jest bezkonkurencyjny i bije rekord za rekordem, ale kiedyś trzeba powiedzieć dość. Nie tylko za ONZ, ale za całokształt dni RPO należy policzyć, najlepiej na palaczach jednej dłoni. Adam Bodnar ma obywateli w najgłębszym poważaniu i tam gdzie jego kompetencje są unikalne, robi sobie jaja z obywatela. Dwadzieścia miesięcy czekam na rozpoznanie wniosku o wniesienie kasacji w sprawie „króla żebraków”.

Powtórzę – 20 miesięcy! I co najważniejsze, w przepisach prawa, zwłaszcza cywilnego, istnieje zakres skargi kasacyjnej przypisany wyłącznie do RPO. Wniosek można złożyć też do prokuratora, ale tylko w przypadku naruszenia porządku prawnego, gdy sprawa dotyczy naruszenia praw człowieka/obywatela, jedynie RPO może wnieść kasację. Podstawowy obowiązek RPO przybiera formę groteski, nie ma drugiej takiej instytucji w Polsce, która tak olewałaby obywatela, jak instytucja RPO. Człowiek, który ma czas na każdy ideologiczny idiotyzm, pisanie paszkwili i paradowanie w mediach, obywatelowi pokazuje środkowy palec. Na każdym poziomie Bodnar potwierdza brak poziomu i przy najbliższej możliwej okazji powinien wyjechać z Polski na taczkach, kursem w jedną stronę.

Matka Kurka/Kontrowersje.net