Istnieją tacy ludzie, którzy nie mają wyjścia i nawet gdyby chcieli i potrafili zachować się przyzwoicie, to nie mogą, bo zostaną odstrzeleni we własnym środowisku. Andrzej Bodnar Rzecznik Praw Obywatelskich, o ironio i zgrozo, z pewnością do takich ludzi nie należy. Jakbym się pomylił to jak zawsze przeproszę, ale nie przypominam sobie, żeby Bodnar w czasie swojej kadencji chociaż raz chciał się zachować przyzwoicie, dlatego też nie mam żadnych podstaw podejrzewać, aby potrafił to zrobić.

Reszta opisu do obecnego RPO pasuje w całości i jeszcze coś by się dało dodać, mianowicie niebywałą bezczelność. Zachowań przyzwoitych z udziałem Bodnara odnotować się nie da, ale z brakiem przyzwoitości nie ma żadnego problemu, prawdziwe bogactwo wyboru. Moją ulubioną niegodziwością Bodnara jest uznanie narodu polskiego za współwinnego holokaustu. Coś podobnego do tej pory twierdzili byli esesmani, niedouczone celebrytki, ewentualnie i „artyści”, którzy w życiu nie sprzedaliby swojej ramoty, gdyby nie palnęli jakiejś głupoty. RPO dołączył do tego grona i to z pozycji urzędu. Gdy się wydawało, że poniżej opluwania obywateli na stanowisku rzecznika obywateli zejść nie podobna, rzeczywistość znów przerosła oczekiwania.

Adam Bodnar po lżeniu polskich obywateli i wielokrotnym udziale w politycznych i ideologicznych wojenkach, w których okopał się po tęczowej i lewackiej stronie, wziął do rąk saperkę i postanowił przebić się przez dno. O tym fakcie poinformował minister Patryk Jaki, jak dotąd jeden z najlepszych ministrów w rządzie Beaty Szydło, nie tylko w mojej ocenie. Pan Bodnar napisał do Komisji Rewizyjnej cały elaborat, w którym zadaje szczegółowe pytania z troską pochylając się nad losem… prześladowców obywateli. Bodnar niemal wprost zarzuca Patrykowi Jakiemu prześladowanie i łamanie praw przedstawicieli ratusza warszawskiego, czyli tych wszystkich prawników i pozostałych urzędników, odpowiadających za ludzką krzywdę i jawne złodziejstwo. Po ostudzeniu emocji, bo przecież po czymś takim ludzki organizm może zareagować fizjologicznym oburzeniem, zacząłem się zastanawiać, o co tu chodzi?

Weźmy rzecz na zdrowy i chłodny rozum. Czy Bodnar musiał się odzywać w sprawie reprywatyzacji? Gdyby nie wystąpił w obronie eksmitowanych, szantażowanych, a nawet zamordowanych obywateli, to najpewniej nikt by tego nie zauważył, wszak to rutynowe działania RPO. Inaczej mówiąc, wystarczyło się nie wychylać i Bodnar w ogóle nie zostałby połączony ze sprawą reprywatyzacji, która śmierdzi tak bardzo, że nawet Dominika Wielowieyska jej nie broni. Skąd się zatem wzięła ta głupota w postaci listu do komisji w obronie ludzi kojarzących się obywatelom wyłącznie fatalnie? Nie jestem pewien czy tu o głupotę chodzi, właściwie jestem pewien, że chodzi o coś innego. Bodnarto jeden z tychoportunistów, którzy doskonale wiedzą, jak się ustawić, dzięki temu został rzecznikiem i w życiu nie pakowałby się w przegraną sprawę. Skoro to zrobił, coś lub ktoś go popchnął we właściwym kierunku.

Prawie wszyscy prezesi, zarządcy tej rangi wybrani za czasów PO-PSL pochodzą z określonego klucza. Oni musieli wiedzieć w czym biorą udział i nie tylko przymykać oczy na patologię, ale pracować na rzecz jej rozwoju. W takich warunkach człowiek nie ma szans wyjść czysty, o ile w ogóle ktoś czysty do bagienka zostanie wpuszczony. Tak bardzo los Bodnar mnie nie interesuje, jednak z czystej ciekawości chciałbym wiedzieć, w jakim towarzystwie ugrzązł i czym konkretnie się ubrudził, że poszedł tak ostrym kursem. Wykluczam, że chodzi tu o karierę RPO, pewne jest, że przedłużenia kadencji nie będzie, o ile bieżąca się utrzyma. No chyba, że właśnie w tym rzecz, Bodnar czuje, że zbierają się nad nim czarne chmury, to szyje sobie parasol.

Możliwe, jednak wątpliwe, zaraz zostaną położone na stole kluczowe projekty i nikt się głupstwami zajmował nie będzie. Jest jeszcze jedno wyjaśnienie niezrozumiałej wolty Bodnara. Dotąd najgłośniej w obronie konstytucji stawali ci, którzy ją łamali, w obronie prawa podejrzani o handel ludźmi, w obronie demokracji ubecy, w obronie wolności gospodarczej złodzieje, a w obronie „reprywatyzacji” świeżo upieczeni właściciele kamienic odkupionych od 134-letnich Duńczyków. Pojęcia nie mam czy ta reguła dotyczy Bodnara, ale zupełnie bym się nie zdziwił na wypadek jej potwierdzenia. W każdym razie w bezinteresowność nie wierzę, bo do tej pory Bodnar wszystko robił we własnym interesie i wbrew najlepiej pojętemu interesowi publicznemu.  

Matka Kurka (Piotr Wielgucki)