W pierwszym zadaniu zaznaczę, że nie zamierzam pisać kolejnego tekstu i brać udziału w kolejnej idiotycznej dyskusji z cyklu „aborcja”. O kredytach we franku i kredytobiorcach napisano już wszystko, z czego 90% to kompletne idiotyzmy, zresztą produkowane i przez jednych i przez drugich. Zatem zwracam się z serdecznym apelem, aby mi nie wypisywać tych wszystkich „mądrości” pod tekstem: „kredyt się bierze w walucie, w której się zarabia”, „poszli do kasyna i przegrali”, itd., itp. Jak również nie życzę sobie równie głupich, albo i jeszcze głupszych komentarzy: „jest 500+ na nierobów, a na oszukanych przez „banksterów” nie ma”. - pisze bloger Matka Kurka na portalu kontrowersje.net

Felieton odnosi się do sprawy „frankowiczów” tylko dlatego, że to idealna ilustracja tego, czym jest propagandowy Goliat zbudowany z TVN, GW i wielu innych „mediów”, niczemu więcej dzisiejszy wpis nie służy. Mam nadzieję, że intencje wyłożyłem jasno, zatem do rzeczy i po kolei. Od kilku tygodni w mediach pojawiały się nagłówki zapowiadające rewolucję. Jedni pisali o upadku systemu bankowego, drudzy o wielkich szansach dla kredytobiorców. Wspomniany TVN, ale też GW i pozostałe nowoczesne „media”, były wyjątkowo rozdarte w oczekiwaniach. Oczywiście sponsorzy i „elity” cisnęły usłużne „media”, aby straszyć większym bankructwem państwa niż po wypłacie 500+. Gra się toczy o dziesiątki miliardów, to i presja jest potężna, a kłamstwom nie ma końca. Największym kłamstwem lansowanym przez „media” było masowe bankructwo sektora bankowego, o ile państwo polskie, czyli „my wszyscy nie poniesiemy kosztów”.

Bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura, kredytów we franku jest zaledwie 5%, z czego zdecydowana większość była udzielana przez zachodnie banki, nawiasem mówiąc sprawa w TSUE dotyczyła Raiffeisen Bank. Po drugie te banki już dawno wyrwały od kredytobiorców większość kredytu, reszta ma być rozłożona w czasie, o ile poszczególni klienci wygrają procesy z bankami lub wywalczą zmiany umów, bo nikt to hurtem niczego załatwiał nie będzie. Z drugiej strony jakieś 90% personelu redakcyjnego TVN, GW i innych, jest ugotowana we frankach i całe to towarzystwo z bardzo kwaśną miną słuchało wywodów „ekspertów”, wiadomo bliższa koszula ciało. Wreszcie przyszedł moment rozstrzygnięcia i sądny dzień, w którym TSUE wydał wyrok, w związku… i tu uwaga… pytaniem prejudycjalnym polskiego sądu.

W studio TVN wszystko gotowe, panienka prowadząca zaprosiła eksperta z TVN Biznes, niejakiego Marka Tejchmana, dla mniej zorientowanych podpowiedź, że to jeden z tych, co uważają Kaczyńskiego za ekonomicznego ignoranta bez konta w banku. Wyrok był transmitowany na żywo i tłumaczony ma polski. Trwało to nie dłużej niż 5 minut, po czym na ekranie pojawiła się panienka z ekspertem i się zaczęło… Jąkanie, bąkanie, yyyy, eeee, aż w końcu ekspert orzekł. Skoro notowania banków na giełdzie rosną, to znaczy, że „frankowicze” przegrali w TSUE. Tyle od eksperta, który przez cały czas się wiercił i sam nie był pewien, jak się nazywa. Potem poszła przebitka na Panią Justynę Dziubak, klientki Raiffeisen Bank i strony w postępowaniu i ta „zwykła” Pani, z uśmiechem na ustach, dokonała pełnej oraz prawidłowej wykładni orzeczenia.

Tejchman wybąkał, że wyrok jest niekorzystny, ponieważ polskie sądy nie mogą zmieniać treści wadliwych umów, tymczasem, to jest właśnie sedno orzeczenia, w połączeniu z kolejnym punktem orzeczenia. Sądy rzeczywiście nie mogą modyfikować części umowy, co jest oczywiste dla każdego, wszak sąd nie jest stroną umowy, ale to oznacza, że sądy mogą unieważnić całą umowę i dokładnie taki wyrok wydał TSUE. Co więcej, według treści orzeczenia sąd tylko w jednym przypadku nie ma prawa unieważnić umowy, mianowicie wówczas, gdy klient (kredytobiorca) sobie tego nie życzy. Naprawdę banalne orzeczenie, na poziomie przysłowiowego studenta I roku prawa i ekspert TVN poległ, w dodatku został ośmieszony przez „zwykłą” Panią.

Z tego obrazka da się namalować cały krajobraz. Przez 30 lata stada ignorantów „liberałów” powtarzają wykute na pamięć formułki podsuwane przez nieuków i doktrynerów z profesorskimi tytułami. Wszystko odbywa się pod presją wielkich korporacji i brudnych biznesów, z sektorem „bankowym” na czele, a na końcu stada niewolników medialnych zamykają dzioby albo bredzą niestworzone rzeczy, nawet jeśli sprawa dotyczy ich bezpośrednio i to na poziomie bankructwa. Takie bagno przez lata zbudowano w III RP i ten jeden epizod w ułamku sekundy ujawnił całą marność, ignorancję i zniewolenie kadr obsługujących zaplanowaną patologię.

Matka Kurka/kontrowersje.net