W pierwszym zdaniu napiszę, że z powołania Macierewicza na ministra MON nie czynię żadnej kwestii i niczego od tej decyzji nie uzależniam. Będzie to będzie, nie będzie to też są powody. Zająłem się tym sztucznie pompowanym tematem z powodu jazgotu pseudo moralnego, pozbawionego cienia kompetencji. Zacznijmy od początku, czyli nie wystąpienia Beaty Szydło na konferencji prasowej w towarzystwie Jarosława Gowina, ale od szczucia Sobieniowskiego, Gazety Wyborczej, TVP i pozostałych Lisów. 

W trakcie kampanii, PO brudnym ruchem, przy wsparciu mediów, próbowała zagłuszać wszystkie afery, złodziejstwa i całą patologię ostatni 8 lat, wciskając na czołówki obłędny wzrok Macierewicza. Wówczas gra toczyła się o wszystko, a dziś wiemy, że dosłownie o każdy punkt procentowy. Reakcja PiS mogła być tylko jedna, wytrącenie cepa broniącej się degrengoladzie i tak też się stało. Kandydatka na premiera Beata Szydło użyła starej jak świat formuły politycznej, którą szczególnie PO stosowało milion razy – oto Jarosław Gowin NAJBARDZIEJ PRAWDOPODOBNY kandydat na ministra MON. No i teraz wszelkiej maści ciotki bigotki obojga płci zanim otworzą buzię muszą sobie zadać podstawowe pytanie. Czy po ataku politycznym cepem zza węgła, dopuszczalne jest sprzedanie kopa w krocze bandziorowi, czy może należałoby mu odczytać jego prawa, zanim się zaatakowany ośmieli ratować własne życie? Przedstawiony poziom abstrakcji dorównuje lamentom płynącym po Internecie. Całkowicie dopuszczalny i to życiowo, nie politycznie, był ruch obronny skierowany przeciw bandyckiej agresji i gnojeniu człowieka, któremu większość nie jest godna butów rękawem czyścić.

Tyle w kwestiach moralnych, czas na ocenę rzeczową i coś, co w postępowaniach sądowych nazywa się stanem faktycznym. Trochę mi wstyd, bo sam na to nie wpadłem, podpowiedział mi Adrian Wachowiak, człowiek, któremu udało się w sądzie wygrać z trollami smoleńskimi, w tym z szefem trolli, Maciejem Laskiem. Kaczyński od lat posyła Macierewicza tam, gdzie innym nogi uginają się przed startem. Co to ma wspólnego z MON? Ano właśnie Adrian Wachowiak wyjaśnia – w MON znajdują się wszystkie jawne i tajne dokumenty związane ze „śledztwem” w sprawie katastrofy smoleńskiej. Oddawanie tego resortu Gawinowi byłoby najłagodniej mówiąc sporym ryzykiem politycznym, jeśli nie nonszalancją, ale piszę to nie mając pełnych danych. Człowiek, który blisko 7 lat zajmował jasne stanowisko i bronił rzeczy nie do obrony, miałby teraz uzyskać dostęp i stać się zarządcą sejfów, których PO broniła jak niepodległości? Słabo to widzę. Gowina można włożyć do resortu typu MEN lub inna Ochrona Środowiska, żeby nie wywoływać napięć wewnętrznych. Posyłanie do MON świeżo nawróconych i to jeszcze niewiadomo w jakim stopniu, jedynie w oczach zmanierowanych „doradców” wydaje się genialnym pomysłem, dla Kaczyńskiego raczej będzie zgryzem. Dlaczego w takim razie PiS nie rozbroił miny kampanijnej w inny sposób, ale użył Gowina? Bardzo dobre pytanie, na które nie mam odpowiedzi, jedynie spekulację. Otóż uważam, że to był powód, dla którego między Kaczyńskim i Szydło zaczęło zgrzytać. W napięciu wyborczym łatwo sobie wyobrazić emocjonalną i poniekąd uzasadnioną reakcję.

Po serii nagonek Sobieniowskiego i reszty, to na Beatę Szydło spadły wszystkie kłopotliwe pytania i rozbijały jej zaplanowane działania. W odpowiedzi powstał pomysł z przedstawieniem medialnego ministra MON i podejrzewam, że ta decyzja nie była do końca konsultowana z Kaczyńskim. Podobnie postąpił Macierewicz, zadziałał na własną rękę i ryzyko, co później musiała trawić Beata Szydło. Poukładanie wszystkiego na nowo, uspokojenie emocji i podjęcie rozsądnych decyzji politycznych wymaga czasu, tym też tłumaczę wszystkie wrzutki medialne i gry zakulisowe. Trzeba powiedź wprost, że w obliczu ciągu zdarzeń nie ma idealnego rozwiązania, jeśli chodzi o wskazanie ministra MON. Natomiast bez najmniejszego problemu można ocenić jaka decyzja była zła. Gowin jako minister MON to decyzja fatalna, pod względem kompetencyjnym, politycznym i społecznym, jedynie medialnie się broni. Z Macierewiczem jest odwrotnie, medialnie i wizerunkowo będzie to PiS sporo kosztować, politycznie i społecznie nie ma lepszego od Macierewicza na to stanowisko.

Dopiero po takim poukładaniu podstawowych klocków widać, że Kaczyński ma nad czym myśleć i podjęcia decyzji mu nie zazdroszczę, bo za każdą dostanie po głowie. Równie istotne jak Smoleńsk jest cały syf WSI, czytaj GRU, przeniesiony do MON. Bodaj dwa dni temu nie Radio Maryja, ale Onet i GW pisali o tysiącach telefonów z Rosji Radzieckiej do polskich oficerów i pracowników służby cywilnej. Putin robi sobie jaja w żywe oczy. No to kogo szanowni doradcy chcielibyście posłać do MON, żeby zaprowadził tam porządek, co wymaga posiadania jaj z tytanu, a nie medialnego pitu pitu? Sama nominacja Macierewicza na szefa MON wyczyściłaby kadrę w 50%, bo pierwsze sprzedawczyki pękną gdy zobaczą Antoniego z tekę pod pachą. Koszt tej decyzji to jakieś dwa tygodnie jęków Sobieniowskiego i „centrowych niepokornych”, czyli żaden koszt. Na koniec raz jeszcze powtórzę, że nie mam 1/10 wiedzy Kaczyńskiego i nie zamierzam się wymądrzać na podstawie własnych spekulacji. Obojętnie jaką podejmie decyzję Kaczor z całą pewnością będzie to decyzja optymalna, ponieważ Kaczyński z takich talentów słynie, ja tylko i aż proponuję stadu bieda-analityków przejść się z kurami na spacer.

Matka Kurka/kontrowersje.net