Zabrałem się za poszukiwanie unikalnych informacji, bo w mediach jak nigdy nie krzyczą kto jest winny i kto po jakiej stronie stoi. Sprawa wygląda przedziwnie i nic się w niej nie układa w jakąś racjonalną, czy polityczną całość. Na pewno, wbrew medialnej ciszy, jasne jest kto zorganizował strajk, to Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. Może mam jakiegoś pecha, ale nie słyszałem, by ta nazwa padała w telewizyjnych relacjach. Skąd się ta zmowa milczenia wzięła trudno zgadnąć i jeśli miałbym szukać odpowiedzi to sięgnąłbym do trzech nazwisk. Założycielem Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych była Bożena Banachowicz, która przekształciła lokalną strukturę we Włocławku w ogólnopolską organizację. Pani Banachowicz jest zaangażowana politycznie i to bardzo z tym, że angażuje się po stronie PiS. Inną i bardzo znaną przewodniczącą była Dorota Gargas, żona pana doktora, która zbudowała „Białe miasteczko” i biegała w lisach do TVN. Obecnie funkcję przewodniczącej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych pełni Lucyna Dargiewicz. Postać kompletnie dla mnie anonimowa, wiem tyle, że jest także członkiem powołanej przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę – Rady Dialogu Społecznego. Taki mamy galimatias polityczny w OZZPiP, z którego nic specjalnego nie wynika i może w tym tkwi tajemnica. Czy zawsze akcja strajkowe muszą mieć podłoże polityczne? Nawinie można odpowiedzieć, że nie, ale brak też jakichkolwiek podstaw do twierdzenia przeciwnego. Podejrzewam, że wszyscy się czają i czekają na rozwój wypadków, na jakiś zwrot, który pozwoli rozdmuchać te parę iskier w nowe ognisko konfliktu.

Przydałaby się odmiana po nudzie związanej z Trybunałem Konstytucyjnym i strajk pielęgniarek z cierpiącymi dziećmi w tle wydaje się idealnemu tematem. Tak się wydaje, jednak chętnych do przejęcia inicjatywy brak. Co innego, gdyby protest miał swoją wyraźną pieczątkę, na przykład „Solidarność” albo twarz wiecznie strajkującego Sławomira Broniarza. Nic tych rzeczy, dlatego przywołałem kilka nazwisk i powiązałem je z obecnymi układami politycznymi, co zazwyczaj pozwala zobaczyć kto za kim stoi. Sęk w tym, że z tego zestawienia widać, że nic nie widać. Bardzo podobnie sytuacja się przedstawia w samym CZD. W tej chwili funkcję dyrektora CZD sprawuje prof. Małgorzata Syczewska i awansu dorobiła się w nadzwyczajnych okolicznościach. W 2013 roku ze szpitala wyleciał niejaki Janusz Książyk, którego na stołku posadził Bartosz Arłukowicz. Pani Małgorzata Syczewska była zastępcą Janusza Księżyka i przejęła po nim schedę, bo do ogłoszonego konkursu nikt się nie zgłosił. Nie bardzo da się tę personalną układankę sprzedać PiS, gdy całe szefostwo w Centrum Zdrowia Dziecka namaściła ekipa PO. Tłumaczyłoby to w pewnym stopniu dlaczego PO się nie wychyla, trudniej jednak zrozumieć milczenie ORMO i Nowoczesnej. Za to bez najmniejszych zahamowań i w ostrym tonie wypowiada się dyrektor Syczewska, zarzucając pielęgniarkom kłamstwa. Małgorzata Syczewska twierdzi, że strajk zaczął się tuż po tym jak CZD nie zgodziło się na 35% podniesienie pensji i dopiero potem szefowa tutejszego OZZPiP dołożyła postulaty dotyczące rzekomych dramatycznych braków kadrowych.

Prawie identyczne stanowisko zajmuje Konstanty Radziwiłł minister zdrowia wybrany przez PiS i tak to się kotłuje. Z akcji w CZD nie urodził się żaden ogólnopolski protest, niby OZZPiP na szczeblu centralnym wydała oświadczenie, ale w nim dyplomatyczny bełkot, z którego nic nie wynika. Gdzie nie spojrzysz same zagadki, ciężko się też doszukać personaliów strajkujących pielęgniarek. Rzecz niespotykana, bo pierwszy zabieg jaki się stosuje w tego typu aferach, to wypromowanie bohaterskiej liderki, która się nie boi władzy. W „Białym Miasteczku” Gardias rozpoznawano natychmiast i prócz tak zwanych setek siedziała w rozmaitych „Kropkach nad i”. Wprawdzie przed CZD pojawiają się kamery i dziennikarze robią krótkie relacje, ale żadnych nazwisk na żółtym pasku nie widać. Dokopałem się gdzieś na zapleczu Internetu do nazwiska Magdalena Nasiłowska i to ta blondynka jest przewodniczącą OZZPiP w CZD, która najczęściej wychodzi do mediów. Przyznam się, że zrobiłem też małe poszukiwania, ale dałem sobie spokój, gdy na 3 pierwszych stronach Google nie znalazłem nic istotnego, nawet profilu na „Fejsie”. Pani Magdalena Nasiłowska nie jest postacią medialną, co należy rozumieć jako komplement, gorzej, że nie potrafi sensownie powiedzieć o co jej chodzi.

Nie ma w tym dziwnym strajku jasno postawianych postulatów, na pytanie, czy chcą pieniędzy, pielęgniarki odpowiadają, że one już nie chcę 400 złotych, tylko więcej personelu. W ocenie pielęgniarek z CZD brakuje setek koleżanek do pracy na oddziałach, tymczasem i minister i dyrektor podaje, że stan zatrudnienia jest niemal 100%. Pani Magdalena Nasiłowska przyłapana na tej statystyce przygotowała własną i to wybitnie kuriozalną. Zdaniem związku w CZD kilkaset pielęgniarek jest w zaawansowanym wieku i mogą przechodzić na emeryturę lub się zwalniać z innych powodów. Stąd też wyliczenia pań z OZZPiP, które wskazują na dramatyczne braki kadrowe. Czegoś takiego świat nie widział, żeby związki wysyłały pracowników na emeryturę i domagały się zapobiegliwej wymiany kadr na młodsze pracownice. O płacach panie z CZD również nie powinny za głośno mówić i de facto nie mówią, z obawy, że się koleżanki z innych placówek dowiedzą o średniej na poziomie 4500 brutto. Dziwnych zachowań ze strony strajkujących, polityków oraz niezrozumiałych ostrożności ze strony mediów jest sporo. Wszystko zatem wskazuje, że mamy do czynienia z nietypowym przypadkiem, w którym jedna pani drugiej pani zalazła za skórę i tyle wszystkiego. Gdyby się pożarły pielęgniarki z dyrekcją szpitala w Rawiczu sprawa w ogóle by nie istniała. Konflikt rozgrywa się jednak w CZD, gdzie media mają blisko i z braku innych atrakcji chętnie by rozkręciły aferę. Niestety dla mediów i na szczęście dla nas, temat politycznie śmierdzi dla każdej strony, stąd takie podchody, które w jasnych okolicznościach dawno by się zakończyły marszami ORMO.

Matka Kurka/kontrowersje.net