Oświatowy ciamajdan jest już w stanie agonalnym, co mądrzy ludzie przewidzieli zanim się to wszystko zaczęło. Onet na pierwszej stronie daje artykuł krytykujący postawę „nauczycieli”, Internet śmieje się i na zmianę zakrywa zażenowane oczy, przy oglądaniu kolejnych filmików z radosną twórczością miss pokojów nauczycielskich. Wszystkie brednie, łącznie z tą, że nie odbędą się egzaminy z języka, bo w salach gimnastycznych niesie się pogłos uniemożliwiający wysłuchanie tekstu, zostały zniesione. Nawiasem mówiąc w moich czasach, 30 lat temu, na salach gimnastycznych organizowano wszelkie uroczystości na sprzęcie „Diory” i wszyscy wszystko słyszeli.

Cóż pozostało? Wycie, jedno wielkie wycie, jak to przy totalnej porażce bywa. Wycie roznosi się w wielu kierunkach, jednym z nich jest utrata zarobków, drugim opluwanie prawdziwych nauczycieli, którzy zadbali o dzieci i dopilnowali egzaminów. Nie zabrakło wycia politycznego, a finalnie mogliśmy też obserwować bandyckie próby sabotażu, które też zakończą się wyciem. Gangsterzy przebrani za nauczycieli, nierzadko za krowy, rozprowadzają po zamkniętych forach scenariusz sabotażu matur, ma to polegać na zablokowaniu promocji uczniów III klas LO. Nie chcę zarzucać ekranu wulgaryzmami, co byłoby ze wszech miar właściwy podsumowaniem „nauczycieli”, dlatego zajmę się stroną prawną, dającą pełną gwarancję, że matury zostaną przeprowadzone.

Na początek uwaga generalna. Konstrukcja ustawy o systemie oświaty jest taka, że minister MEN w drodze rozporządzenia jest w stanie zrobić prawie wszystko. Przywołam jeden z artykułów na potwierdzenie tej wykładni:

Art. 44zb. Minister właściwy do spraw oświaty i wychowania określi, w drodze rozporządzenia, szczegółowe warunki i sposób oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów w szkołach publicznych.

Z powyższego przepisu wynika jasno, że minister może na mocy rozporządzenia w dowolny sposób kształtować promocję uczniów, na przykład orzec, że w sytuacjach nadzwyczajnych dyrektor samodzielnie udziela promocji. Jeśli komuś się wydaje, że piszę bzdury, to przypomnę, że niejaki Giertych Roman rozporządzeniem zaliczył matury tym maturzystom, którzy nie przekroczyli progu 30% z jednego z trzech obowiązujących przedmiotów. Obecna minister może wydać rozporządzenie stwierdzające, że każdy uczeń III klasy LO ma prawo przystąpić do matury i nieważne, jakie ma w tej chwili oceny, patrz rozporządzenie Giertycha. Naturalnie Bodnar i inne Matczaki będą mówić o łamaniu konstytucji i napiszą pytania prejudycjalne, ale po drugiej stronie jest coś, co nazywa się nastrój społeczny.

Giertych po „amnestii maturalnej” został na pięć minut najfajniejszym wujkiem na świecie, ci sami, którzy wsadzali Giertycha do wora i wór do jeziora, bili Romanowi brawa na stojąco. Przypuszczam, że Zalewska po ciuchu się modli, aby mogła wydać rozporządzenie dopuszczające do matury, przynajmniej dla części uczniów, co niestety jest prawdopodobne, bo najgłupsi „nauczyciele” z paru liceów, przebrani za krowy, już zapowiedzieli, że promocji nie udzielą. Efekt może być tylko jeden i nie ma takiej siły, aby ludzie nie zlinczowali „nauczycieli” i nie przyklasnęli Zalewskiej. Krótko mówiąc cały misterny i bandycki plan łaciatego towarzystwa pójdzie w… dal, za sprawą podpisu minister edukacji.

Dodatkowo rodzice mają do dyspozycji drogę prawną i chociaż wbrew opiniom, co bardziej wyrywnych, prawo karne nie ma tu zastosowania, to pozew o naruszenie dóbr osobistych jest wystarczającym orężem. W odpowiedzi na ten argument widziałam komentarze ignorantów, którzy pukali się w puste głowy i malowali buźki z uśmiechami: „ha, ha, ha, matura dobro osobiste”. Tak to jest, jak się reprezentuje poziom pokoju nauczycielskiego zawodzącego „Hymn strajku” pod tytułem „Mniej niż krowa”. Dobra osobiste to cały katalog z czcią, godnością, wizerunkiem, dobrym imieniem na czele, co raczej wszyscy kojarzą. Ale dobra osobiste to też prawa, w tym prawa zapisane konstytucyjnie. Dobrem osobistym jest sfera życia psychicznego, życie rodzinne, życie prywatne, w tym intymne, kult zmarłych, prawo do życia i prawo do nauki gwarantowane konstytucyjnie:

Art. 70. Prawo do nauki

Dz.U.1997.78.483 - Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r.

1. Każdy ma prawo do nauki. Nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa. Sposób wykonywania obowiązku szkolnego określa ustawa.

Dobro osobiste w postaci prawa nauki podlega ochronie w ramach art. 24 k.c. i każdy obywatel w postępowaniu cywilnym ma prawo dochodzić zadośćuczynienia materialnego i niematerialnego. Co więcej w takich procesach rodzice, na mocy art. 87. § 1 k.p.c., mogą być pełnomocnikami dzieci.

Matka Kurka

Kontrowersje.net