Poniżej publikuję treść pisma, jakie otrzymałem od Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim, a wcześniej opiszę ile mnie to zdrowia i czasu kosztowało. Sprawa dotyczy organizacji imprezy masowej „Przystanek Woodstock”, w latach 2011-2015, i toczy się ponad 13 miesięcy. Pierwsze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożyłem w lipcu 2015 roku. Zdając sobie sprawę z tego, że właściwa miejscowo do rozpoznania jest Prokuratura Rejonowa w Słubicach i co za tym idzie Komisariat Policji w Kostrzynie, wysłałem pismo do kliku nadrzędnych organów. W treści zaznaczyłem, że PR Słubice i Komisariat Kostrzyn nie mogą brać udziału w czynnościach, ponieważ są bezpośrednio zaangażowane w organizację „Przystanek Woodstock”. Kto zgodnie do kogo trafiło zawiadomienie? Zgadza się, ale nagród nie będzie, bo to nawet nie była zagadka, ale tradycyjna w RP III kpina z prawa. Jeszcze łatwiej się domyślić jaki był wynik czynności podjętych przez PR Słubice za pośrednictwem Komisariatu Kostrzyn. Pan funkcjonariusz policji odmówił wszczęcia śledztwa, bo jego zdaniem wszystko przebiegało idealnie, a fakt, że w latach 2011-2015 wielokrotnie zaniżano liczbę uczestników i śmierć poniosło co najmniej 4 z nich, miał dla funkcjonariusza takie samo znaczenie, jak fakt, że na miejscu festynu wydobywano rok rocznie tysiące niewybuchów i niewypałów. Od tej decyzji się odwołałem do kilku instytucji, poczynając od PR Słubice, kończąc na Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, Komendzie Głównej Policji, Ministerstwie Sprawiedliwości i Prokuratorze Generalnym. Działo się to parę miesięcy przed objęciem stanowiska Prokuratora Generalnego przez Zbigniewa Ziobro, to tak dla jasności, bo pewnie pierwszy zarzut będzie taki, że „Pan Zbyszek” załatwił śledztwo.

Uzyskałem odpowiedź od Prokuratury Apelacyjnej w Szczecinie, której przekazano akta, że złożone przeze mnie zażalenie na postanowienie Komisariatu w Kostrzynie z mocy prawa nie może być uwzględnione, ponieważ nie jestem pokrzywdzonym, jak również organem uprawnionym. Interpretacja może budzić wątpliwości, ale jest zgodna z obowiązującym prawem. Jak wiadomo na każdy paragraf jest inny paragraf i Prokuratura Apelacyjna w Szczecinie jednocześnie poinformowała mnie, że jedyną drogą ponownego rozpatrzenia sprawy jest uprawomocnienie się postanowienia PR w Słubicach, co otworzy drogę do apelacji. Zażalenie złożone do PR Słubice zgodnie z zapowiedzią nie zostało uwzględnione, jednak po paru miesiącach i po zapoznaniu się z aktami Prokuratura Apelacyjna w Szczecinie przekazała sprawę Prokuraturze Okręgowej w Gorzowie z zaleceniem ponownego rozpoznania. Nadążasz "zwykły obywatelu"? Skoro tak, to proszę utrzymać koncentrację. Akta trafiły do Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wielkopolskim, a po paru tygodniach ponownie wróciły do… Prokuratury Okręgowej w Gorzowie. Czynności sprawdzające zwyczajowo PO Gorzów Wielkopolski zleciła Policji, w tym wypadku... Komendzie Miejskiej w Gorzowie Wielkopolskim. Policja gorzowska skontaktowała się ze mną w kwestii dodatkowych zeznań i w trakcie rozmowy okazało się, że i ta komenda była w takim samym stopniu zaangażowana w imprezę jak komisariat z Kostrzyna.

Zatem ponownie mamy do czynienia z niedopuszczalną sytuacją w prawie, która nazywa się konfliktem interesów albo sądzeniem we własnej sprawie. Od razu zaznaczę, że Policja z Gorzowa zachowała się więcej niż przyzwoicie, bo niespotykanie. Sami policjanci złożyli wniosek do PO Gorzów Wielkopolski, aby sprawę przekazać innej komendzie, najlepiej spoza województwa lubuskiego. Identyczny wniosek został złożony przeze mnie. Koniec końców w dniu 16 sierpnia PO Gorzów Wielkopolski postanowiła wszcząć śledztwo w sprawie organizacji imprezy masowej „Przystanek Woodstock” niezgodnej z warunkami pozwolenia, tj. o czyn z art. 58 ustawy o imprezach masowych oraz w sprawie niedopełnienia obowiązków przez burmistrza Kostrzyna, tj. o czyn z art. 231 k.k. Na jakim etapie jest kwestia prowadzenia czynności przez Policję w Gorzowie niestety jeszcze nie wiem.

Pozwoliłem sobie na skrótowe opisanie całej tej historii, żeby zwrócić uwagę na trzy kwestie. Przede wszystkim pokazuję wszystkim, którzy krzyczą „jak masz dowody, to idź do prokuratury”, że nie mają pojęcia, co krzyczą, a kwestia podjęcia czynności sprawdzających, nie mówiąc o śledztwie graniczy z cudem. Proszę mi wskazać drugą taką sprawę i drugiego takiego organizatora, który przez tyle lat ślizgałby się i kpił z prawa? Jerzy O. przeszedł suchą stopą przez wszystkie paragrafy pomimo śmierci uczestników imprezy „dla dzieci i młodzieży”, na której dochodziło do masowych zatruć, masowej sprzedaży i posiadania narkotyków oraz wynoszenia tysięcy materiałów wybuchowych? Po wtóre kompletnie nikt się tą sprawą nie interesuje, ani media „mejstrimowe”, ani „niepokorne” i to jest smutny obraz patologii naszego życia publicznego.

W końcu po trzecie, przeczytałem dziś na Twitterze, że na 50% ta sprawa zostanie umorzona, ponieważ dotyka człowieka, który się obwiesił zdrowymi i chorymi dziećmi i stoją za nim wpływowe środowiska gotowe podjąć niesamowity raban. Chciałbym w związku z tym zadać proste pytanie. Czy to prawda, że Ministerstwo Sprawiedliwości i Prokuratura boi się bezkarnego Jerzego O. i zamierza poprowadzić śledztwo pół na pół tak, żeby wszyscy byli „zadowoleni”? Czy może, w co głęboko wierzę, czasy bezkarności świętych krów, przynajmniej w Prokuraturze są już przeszłością i śledztwo zostanie zakończone postawieniem zarzutów Jerzemu O., co powinno nastąpić dawno i wielokrotnie.

Pismo blogera do prokuratury- źródło: kontrowersje.net

Matka Kurka/kontrowersje.net