"Ustawa 447 to polityczna hucpa, element szantażu, ale bez żadnej wagi prawnej, tym bardziej bez żadnego zobowiązania Polski do czegokolwiek"-pisze Piotr Wielgucki "Matka Kurka" na swoim blogu w serwisie Kontrowersje.net.

"Pewne schematy polityczne i zachowania społeczne powtarzają się do znudzenia, najpierw pojawia się gorący temat i jeszcze gorętsze komentarze, a góra po tygodniu zapada kompletna cisza. Przykłady można mnożyć, jak króliki i dla porządku przypomnę te najbardziej głośne. Kto dziś mówi o CETA? Ba! Kto w ogóle pamięta co to jest i z czym się je CETA? Następne w kolejce RODO, było, minęło i wszyscy żyjemy, choć RODO miało zamknąć Internet. Z tej samej półki ACTA2, temat wybitnie gorący i najświeższy, ale ze świeczką nie znajdziesz aktualnych publikacji wieszczących hekatombę, jak to miało miejsce jeszcze trzy tygodnie temu.
Ludzie uwielbiają takie tragiczne wizje, które sami roztaczają, ale każdy kolejny „Armagedon” kończy się znudzeniem i tęsknotą za następną sensacją. Nie inaczej wygląda kwestia reparacji tak zwanego mienia pożydowskiego i mitycznej ustawy 447. Dla mnie te „sensacje” zawsze były grą propagandową i psychologiczną, nie realnym projektem. Optymizm czerpię stąd, że podobną rzecz można było w Polsce bez problemu przeprowadzić za czasów Kwaśniewskiego, że o Tusku nie wspomnę. Skoro nawet tacy „politycy” nie odważyli się na oddanie żydowskim cwaniakom, nie ofiarom, miliardów z kieszeni Polaków, to znaczy, że w Polsce podobnej operacji przeprowadzić się nie da. Ustawa 447 to polityczna hucpa, element szantażu, ale bez żadnej wagi prawnej, tym bardziej bez żadnego zobowiązania Polski do czegokolwiek"-podkreśla bloger. 

"Podobnie wygląda reparacja mienia „pożydowskiego”, to odwieczne ślinienie się na kasę. Padają przy tej okazji gigantyczne kwoty, ale w to, że Polska nagle wypłaci Żydom 300 miliardów dolarów nie wierzy nikt przy zdrowych zmysłach, Żydzi również. Mimo wszystko po ustawie 447 i wypowiedziach żydowskich polityków, histeria w Polsce przekraczała wszelkie pułapy, czemu nie należy się dziwić, bo ze wszystkich stron jest to wyjątkowo podłe i bulwersujące. Popełniłem kilkadziesiąt felietonów poświęconych problematyce reprywatyzacji i dziś nie będę się powtarzał, chcę zostawić sobie więcej miejsca na inny, ważny wątek. Prawdą jest, że PiS w stosunkach z Żydami i USA przez długi czas zachowywał się co najmniej niekonsekwentnie. Ustawa o IPN była polityczną kompromitacją PiS, chyba największą w całym czteroletnim okresie. Z drugiej strony kłamią albo nie mają pojęcia o polityce, wszyscy ślepo krytykujący próbę wprowadzenia tych przepisów i późniejszego zachowania PiS"-ocenia Piotr Wielgucki.

"Rzecz wymagała niebywałej odwagi, a po wszczęciu afery przez potęgę żydowskich mediów i wpływów, Mateusz Morawiecki zachował się wyjątkowo godnie i nie przestraszył żydowskiego propagandysty Ronena Bergmana. Ostatecznie batalię przegraliśmy i mogę się zgodzić, że wizyty w Izraelu były upokarzające, jeszcze gorzej oceniam wycofanie nowelizacji ustawy o IPN. Pytanie, czy dało się zrobić coś więcej? W tamtym czasie chyba nie i chociaż teraz robię za mądralę, wówczas byłem bardzo radykalny i uważałem, że to sprawa życia i śmierci. Czas leczy rany i przywraca rozum, z tej perspektywy mogę powiedzieć, że źle się stało, ale katastrofy nie ma i wszystko się rozeszło po kościach. Tak, czy inaczej, do ubiegłej soboty PiS zachowywał się bardzo ostrożnie, wręcz ulegle wobec środowisk żydowskich."-podkreśla "Matka Kurka". 


"Jeszcze w czasie Świąt Wielkiej Nocy Joahim Brudziński wypisywał idiotyzmy na temat „pałowania Judasza” i wielu polityków PiS szło tym samym śladem, reszta była dyscyplinowana przez centralę. Krystyna Pawłowicz publicznie zebrała burę, za odpowiedź na „życzenia” Margaret Mosbacher, jakie pani ambasador złożyła Polakom z okazji Pesach. I nagle w Pułtusku sam Jarosław Kaczyński mówi o tym, że od Polaków nikt nic nie dostanie, ponieważ to nie ma żadnego uzasadnienia historycznego, moralnego i logicznego. Słowa Jarosława Kaczyńskiego uzupełnił premier Mateusz Morawiecki, który zapowiedział stworzenie specjalnej ustawy chroniącej Polskę przed wielkim oszustwem i szantażem, ze strony żydowskich fundacji i lobbystów. Naturalnie Morawiecki nie użył takich sformułowań, ale w języku polityki jego wypowiedź była bardzo dosadna i jednoznaczna."-pisze bloger.

"Wreszcie w mediach „niepokornych” politycy PiS zaczęli mówić wprost o ustawie 447 i reperacjach żydowskich, uznając obie kwestie za niedopuszczalne. Jednak prawdziwym hitem okazała się wypowiedź tego samego Joachima Brudzińskiego:

Polska żadnych zobowiązań nie ma. Po wczorajszych słowach prezesa PiS i premiera – Roma locuta, causa finita. Są w Polsce ci, którzy próbują Polaków straszyć, ku uciesze Kremla, że rząd PiS będzie chciał wypłacać jakiekolwiek odszkodowania organizacjom żydowskim z Nowego Jorku. O, figa z makiem! Dopóki jest rząd PiS, nie ma mowy, by jakakolwiek polska złotówka popłynęła do kogokolwiek, nawet jeśli ma siedzibę na prestiżowej ulicy Nowego Jorku.
Stanowcza deklaracja i nagły zwrot akcji zawsze każe się zastanowić, co się stało. Gdyby w całym wydarzeniu nie brał udziału Jarosław Kaczyński, to jeszcze można by brać pod uwagę przypadek i spontaniczność poszczególnych działaczy PiS walczących o mandaty PE. Po wystąpieniu Kaczyńskiego, podobne wyjaśnienie nie ma racji bytu, polityk tej klasy nie palnąłby głupoty, w dodatku śmiertelnie niebezpiecznej, biorąc pod uwagę siłę przeciwnika. Izrael to USA, a USA to Izrael i tutaj poszukałbym odpowiedzi."- ocenia publicysta. 


"Albo jest tak, że PiS po cichu się dogadał z sojusznikami, jaką przyjmie retorykę na czas wyborów, aby osłabić „narodowców”. Albo jest tak, że sojusznicy przelicytowali ze swoimi oczekiwaniami i Kaczyński doszedł do wniosku, że więcej za obecność baz USA i zaprzestanie kampanii oszczerstw przez Izrael, Polska nie zapłaci. Która wersja jest prawdziwa? Nie wiem, ale trzeciej raczej nie ma. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby ta druga diagnoza okazała się trafna, z tego względu, że wszystko ma swoją cenę i w pewnym momencie można się sprzedać, zamiast cokolwiek kupić. W każdym razie cieszę się, że tak odważne stanowisko się pojawiło, bez względu na to, czym było inspirowane. Polacy czekali na te ważne słowa, a jak się pojawiły, to jakoś tak bez echa przeszły, bo inne tematy są na topie, czyli norma..."- podsumowuje Wielgucki. 

Kontrowersje.net