Internet nie tylko nie wybacza i nie zapomina, ale przede wszystkim demaskuje. Z powodu własnych zajęć nie miałem czasu na zbieranie informacji, ale i w imię zasad nie będę podawał nazwisk i szczegółów żenady, jaka miała miejsce w kościele Św. Anny. Internet zawsze ma czas i już wiadomo kto stał za prowokacją. Jedną, z pożal się Boże, „Pussy Riot”, okazała się pracownica spółki Agora. Prawda, że zaskakujące? Ustalenie tego faktu polegało na prostej czynności, wystarczyło wrzucić nazwisko towarzyszki, resztą zrobiła wyszukiwarka i to dopiero początek kompromitacji. Z nie ukrywanym rozbawieniem czytałem na różnych forach jak się tłumaczył TVN z obecności kamer na mszy świętej. Po pierwszym szoku pojawiła się pierwsza „narracja”. Kamery i cała ekipa TVN miała być w kościele w ramach rutynowych działań operacyjnych, wszak bogobojność TVN jest powszechnie znana, a ich transmisje mszy to coniedzielna uczta dla wiernych. Bajeczkę ubrano w trochę inne szaty, bo niby pretekstem do wzięcia udziału we mszy miał być list episkopatu. Do kościoła od lat nie chodzę, ale tyle jeszcze pamiętam, że listy episkopatu były normą, przynajmniej kilka razy w roku księża odczytywali przekaz dla wiernych. Na, ale tu chodziło o kwestię medialną i dyżurną debatę o aborcji, co składało się na szczególną okazję. Sęk w tym, że i ta bujda nijak się nie klei, co swoimi wpisami na Twitterze najdobitniej zaprezentował redaktor Skórzyński. Najpierw pan redaktor stanowczo zaprzeczał i oburzał się na insynuacje jakoby TVN wiedział, że dojdzie do ustawki. Potem pan redaktor jeszcze dobitniej dowodził, że TVN wyraźnie poinformował swoich widzów o ustawce. W konkluzji TVN nie wiedział, że była ustawka, ale „uczciwie” poinformował widzów o ustawce. 

Ktoś nadążył za tym alibi? Sądzę, że wątpię i nie ma się czemu dziwić, bo mamy do czynienia aktem skrajnej desperacji. Wrzaski i kabotyńskie prowokacje wyrobników z Czerskiej, zorganizowano w tak prostacki sposób, że bez trudu Internet zdemaskował całą hucpę. Jest to dla mnie jednoznaczny komunikat. Mieliśmy do czynienia z metaforycznym pogrzebem Michnika i Waltera. Ośrodki propagandowe przyzwyczaiły się do starych metod jeszcze z czasów „Dziennika Telewizyjnego”, oni na Wiertniczej i na Czerskiej nadal żyją w głębokim przekonaniu, że mając telewizję i gazetę są w stanie sprzedać każdy chłam. Gdzieś tak do 2000 roku ta technika się sprawdzała z bardzo prostego powodu. Społeczeństwo nie dysponowało żadnym porównywalnym narzędziem komunikacji. Bark możliwości zdemaskowania kłamstw w odpowiedniej skali, powodował, że metodą znanego niemieckiego propagandysty, jako prawdę, sprzedawano Polakom wielokrotnie powielane kłamstwo. Gdyby do takiej marnej akcji doszło w 1999 roku, przeczytalibyśmy o tym co najwyżej w Gazecie Polskiej o nakładzie 20 tysięcy egzemplarzy. Dziś, poprzez Internet można dotrzeć z prawdziwym komunikatem do większej liczby odbiorców, niż liczba okłamanych widzów przez TVN. Dziwi jedynie fakt, że to proste jak drut wyjaśnienie obowiązującego stanu rzeczy, nadal nie dociera do producentów blagi. 

Wydawałoby się, że o konieczności zastosowania nowej technologii nabijania ludzi w butelkę, wie najprostszy kamerzysta. Pewnie tak jest, ale dawne przyzwyczajenie i poczucie bezkarności rozleniwiło Czerską i Wiertniczą okrutnie. Nie jest to jednak jedyna przyczyna desperackich zachowań. Inna rzecz odnosi się do stanu ducha. Niegdysiejsi władcy dusz czują każdym porem swojego spoconego ciała, że tracą wszystko. Panika wywołana wizją coraz bardziej nieuchronnej klęski powoduje, że idą na przysłowiowy rympał. Brakuje czasu, finezji i wiary w sens produkowania misternych kłamstw. Skutkiem tego łopatologicznie ładuje się ludziom surową propagandę z nadzieją, że ilość zastąpi jakość. Pogubieni są tak bardzo, że i najprostszego na świecie numeru nie potrafili wyprodukować. Wystarczyło, żeby „przypadkowy” wierny nagrał „przypadkowe” wierne telefonem komórkowym i przesłał materiał gdzie trzeba. Znając życie i Internet taka akcja też by długo nie przetrwała, ale przynajmniej kompromitacja o wiele mniejsza. Same kardynalne błędy, wśród nich i ten, że o ile aborcja dzieli Polaków mniej więcej pół na pół, to robienie chlewu w kościele zmienia te proporcje diametralnie i odrzuca zdecydowaną większość. Serią ślepaków poleciała Czerska z Wiertniczą i była to salwa honorowa na pogrzebie Waltera i Michnika.

Matka Kurka/kontrowersje.net

DOŁĄCZ DO NAS NA FB! MY BRONIMY LUDZKIEGO ŻYCIA, czyli warto rodzić dzieci!