"Czy w polityce nie bierze się jeńców? Oj głupi ty jeden z drugim! Pewnie, że się bierze i używa jako argumentu w walce. W sezonie ogórkowym mamy całą serię utopień przeplatanych z komunikatami, że trzeba dużo pić. Przerwy między tragicznymi wypadkami uzupełniają niesforne zwierzęta: łosie, dziki, cietrzewie i co się na kamerę nawinie. Trudny to czas dla polityków, nic się nie dzieje, a to znaczy, że jest problem. Pod coś się trzeba podczepić, gdzieś warto zrobić zadymę, w przeciwnym razie biznes nie będzie się kręcił. No i nagle na plaży pojawił się gniot reżysera od gniotów" - pisze na łamach bloga Kontrowersje.net Matka Kurka (Piotr Wielgucki).

 

"Na początku napięcie rosło, bo zgodnie ze sztuką promocji nikt nie wiedział, co „we filmie” będzie. Dalej pojawiły się „niespodziewane” przecieki i w końcu sam reżyser nie wytrzymał i pokazał fragment ramoty z udziałem Krystyny Pawłowicz. Obejrzałem sobie tę scenę od początku do końca i w pełni podzielam opinię elektoratu środka, że to strasznie słabe jest. Pomijając wszelkie aspekty politycznie, filmowo wygląda to jak bilbordy POKO z wykrzywionymi twarzami „pisowców”. Z braku laku i poważniejszych tematów, zaczęła się dyskusja, czy film jest zamówieniem politycznym i jaki będzie miał wpływ na wyniki wyborów" - wskazuje autor.

Według Wielguckiego minęły już jednak czasy, w których artyści mogli wpływać na wynik wyborów. "Jedno i drugie pytanie jest całkowicie bezsensowne i nieistotne, z bardzo prostego powodu. Czasy, w których celebryci i „artyści” zmieniali wyniki wyborów skończyły się w 2015 roku. Co więcej każdy kolejny wysiłek przynosi skutek odwrotny. Istnieje taka chybiona teoria, że „Kler” zmienił wynik wyborów samorządowych, ale głoszą tę teorie ludzie, do których ciągle nie dociera najprostszy fakt. PiS wybory samorządowe wygrał i to z rekordowym wynikiem, dodatkowo przejął władzę z 8 z 16 województw. Drugim „dziełem” zmieniającym polityczną rzeczywistość miała być propagandówka Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. I znów film spełnią swoją rolę, ale odwrotną do założonej. Gdy prawa strona sceny politycznej podniecała się 25 milionami odsłon i drżała przed 25 maja, spokojnie pisałem, że takie badziewie nie wywróci ponad 2000 lat kultu religijnego" - uznał.

W ocenie Matki Kurki "gniot Vegi nie ma żadnego potencjału". "Z filmem Vegi będzie jeszcze słabiej, bo gniot nie ma żadnego potencjału. Oryginalnych scen z sali sejmowej nie przebije żadna reżyseria, poza tym Polacy mają te atrakcje na co dzień. Skoro oryginalne wystąpienia polityków, do wyboru, do koloru, nie zmieniają preferencji politycznych, to tym bardziej nie zrobią tego marne inscenizacje. Swoją drogą nie widziałem jeszcze polskiego filmu, który oddawałby realia polityczne na poziomie powyżej żenującego. O ile za przykład miałaby robić scena z „Dnia Świra” ze sławetnym tekstem „moja prawda jest mojsza”, to uprzejmie donoszę, że mówimy o metaforze, które się rozchodzi po wszystkich politycznych kościach" - pisze.

Jak pisze publicysta, Vega po prostu chce zbić kasę na skandalu - i nic więcej.

"Cała prawda o ogórkowej zadymie wokół najnowszej produkcji Vegi zawiera się w kasie i na kasie się kończy. Vega robi taką samą reklamę, jak filmy: prymitywną, „sensacyjną”, „skandaliczną”. Pytanie po co politycy PiS podchwycili temat i nagłaśniają badziewie? Bardzo dobre pytanie, ale odpowiedź jest złożona. Z całym szacunkiem dla Krystyny Pawłowicz, Jej reakcja jest typowa dla Niej, co na wątrobie i na sercu, to na języku. Pełna spontaniczność i szczerość, za co właśnie Krystynę Pawłowicz szanuję. Inaczej trzeba spojrzeć na słowa Jarosława Kaczyńskiego, który jak nigdy posłużył się młodzieżowym słowem „hejt” i nazwał film Vegi początkiem wielkiego „hejtu”, który zostanie uruchomiony jesienią" - czytamy na łamach Kontrowersji.net.

Zdaniem autora Jarosław Kaczyński z filmu może się tylko śmiać, ale wykorzysta okazję, by zmobilizować elektorat i zdyscyplinować partię. "Jestem więcej niż przekonany, że Jarosław Kaczyński z Vegi się śmieje, a filmu nawet nie obejrzy, ale skorzystał z okazji, żeby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: zdyscyplinować partyjne szeregi i zmobilizować elektorat. Po spektakularnym zwycięstwie w wyborach europejskich jedynym zagrożeniem dla PiS, tradycyjnie jest sam PiS, to i każdy pretekst jest dobry, aby towarzystwo partyjne i euforycznie usposobiony elektorat sprowadzić na ziemię. I to wszystko jeśli chodzi o „Straszny polityczny film 3” Patryka Vegi" - zauważa Matka Kurka.

Kontrowersje.net