Jak donosi branżowy portal „Wirtualnemedia”, bracia Karnowscy zamierzają kupić Radio Zet. [...] W „liberalnych mediach” natychmiast pojawiła się temperatura wrzenia i pakiet zarzutów, jakże typowy dla „liberałów”. Prywatyzować i przejmować media można, ale tylko w jednym „liberalnym” kierunku, to znaczy oddawać za grosze Niemcom albo zaprzyjaźnionym biznesmenom, najlepiej z listy tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa. Gdy „niewidzialna ręka rynku” działa w odwrotną stronę, no to trzeba tę rękę odrąbać - pisze na łamach portalu Kontrowersje.net bloger Matka Kurka (Piotr Wielgucki).

,,Póki co obracamy się w sferze plotek, ale wiele wskazuje, że w plotkach jest ukryta straszna dla liberalnych dziennikarzy prawda. Jak donosi branżowy portal „Wirtualnemedia”, bracia Karnowscy zamierzają kupić Radio Zet. Dokładnie to spółka „Fratria”, do której należą media prowadzone przez braci, nosi się z takim zamiarem. Przy tego rodzaju transakcjach zawsze pojawiają się „wrzutki”, jest to normalna, chociaż brudna gra biznesowa. Trudno zatem powiedzieć, gdzie w tej chwili znajdują się fakty, a co jest kontrolowanym przekazem dnia. W każdym razie w chaosie i grze medialnej kilka rzeczy jest pewnych'' - napisał Matka Kurka.

Jak wskazuje, takie plany Fratrii budzą niebywałe oburzenie środowisk lewicowych. Chodzi tu także o sprawę kredytu dla Fratrii.

,,W „liberalnych mediach” natychmiast pojawiła się temperatura wrzenia i pakiet zarzutów, jakże typowy dla „liberałów”. Prywatyzować i przejmować media można, ale tylko w jednym „liberalnym” kierunku, to znaczy oddawać za grosze Niemcom albo zaprzyjaźnionym biznesmenom, najlepiej z listy tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa. Gdy „niewidzialna ręka rynku” działa w odwrotną stronę, no to trzeba tę rękę odrąbać. Oczywiście mentalni, ale i genetyczni spadkobiercy PRL-u nie mogą sobie pozwolić na takie argumenty, jakich używali ich ludowi przywódcy, dlatego linia frontu przebiega nieco inaczej. W obieg rzucono kwotę 220 milionów, tyle nowego właściciela ma kosztować Radio Zet. 220 milionów musi pobudzać wyobraźnię, a jeszcze bardziej pobudza w zestawieniu z 3 milionami, które się wypomina Karnowskim jako zbyt mały zysk roczny spółki "Fratria", aby uzyskać kredyt na 220 milionów'' - relacjonuje autor.

Matka Kurka zauważa, że warto zastanowić w tym kontekście choćby nad początkami powstania imperium medialnego Adama Michnika.

,,Nie będę nikogo męczył zagadkami, zwłaszcza, że to żadna zagadka, jak łatwo się domyślić podobne zestawienia robią „liberalni” dziennikarze i tutaj szczególnie się uaktywniła „Gazeta Wyborcza”. Tak, ta „gazeta”, która nie mając żadnych zysków na początku lat 90-tych ubiegłego wieku dostała miliony dolarów kredytu i to w czasie, gdy pozostali Polacy mogli albo o kredycie na 70% RRSO pomarzyć albo popełniali samobójstwa z powodu podniesienia wartości spłaty. Karnowscy z zyskiem nie mają prawa ubiegać się o kredyt, Michnik dostaje kredyt na kredyt i wszystko jest w najlepszym „liberalnym” porządku'' - pisze.

,,Drugi argument miłośników wolnego rynku i takich samych mediów, to bank państwowy. Spółka „Fratria” ma się ubiegać o kredyt w polskim państwowym banku PEKAO S.A. Pozwolę sobie przypomnieć, że nadal mówimy o dziennikach „Gazety Wyborczej”, tej samej, którą założył Adam Michnik, obecnie narzekający, że z jego „gazety” zostały wycofane reklamy spółek skarbu państwa. Wypadałoby też wspomnieć, że przez całe lata gros zamówień abonenckich „Gazety Wyborczej” pochodziło od instytucji państwowych i wówczas nikt nikomu do portfela własności nie zaglądał'' - dodaje.

Autor zwraca uwagę, że czyni się przestrogi przed ,,ideologizowaniem'' Radia Zet przez Fratrię. Tymczasem Radio Zet było zupełnie apolityczne, prawda?

,,Trzeci argument również nie zaskakuje, naturalnie chodzi o „ideologizowanie” i zamach na „wolne media”. Któż by nie znał grupy medialnej Radia Zet z obiektywnego przekazu, całkowicie pozbawionego preferencji politycznych i zabarwienia ideologicznego. Dość powiedzieć, że dziennikarze tej stacji utworzyli zespół muzyczno-wokalny pod oryginalną nazwą „Poparzeni Kawą Trzy”, a ich największym przebojem jest piosenka „Jarosław K.”. Zespół jest stałym gościem festynu w Kostrzynie nad Odrą i finału „filantropii” Jerzego O., tenże z kolei ma swoją audycję na antenie Antyradia, stacji wchodzącej w skład grupy Radio Zet'' - przypomina Wielgucki.

Autor przyznaje, że dziennikarze Radia Zet mają poważny problem. Bo uciekać nie ma już chyba dokąd. Ani do Agory, Onetu czy TVN, wszędzie problemy...

,,Pozostaje to, co zawsze – sianie propagandy, ale tym razem, to się na zyski nie przełoży. Panie i panowie dziennikarze z grupy Radia Zet mają jeden wybór, muszą założyć nowy zespół i zacząć śpiewać nowe piosenki. Tytuł „Jarosław K.” może zostać, a jak się zmienia refren, zwrotki i melodię, to dziennikarzy Radia Zet uczyć nie trzeba'' - kończy Matka Kurka.

bb/Kontrowersje.net