Istnieje taka wielokrotnie zweryfikowana teoria, która mówi, że gdyby nawet ludziom pokazać jak bardzo są ogłupiani, to nie uwierzą i każą zabić posłańca. W polskim ogródku mamy liczne przekłady, które tę smutną prawdę potwierdzają. Nim ktokolwiek usłyszał o knajpianych nagraniach i samym lokalu „Sowa i Przyjaciele”, na rynku krążyły cztery inne przeboje. Dziennikarze TVN24 wyposażyli w sprzęt i namówili posłankę Samoobrony Renatę Beger, do udziału w prowokacji wymierzonej w PiS. Po tej akcji Polacy chyba pierwszy raz zobaczyli jak wygląda kuchnia polityczna, która dokładnie tak wygląda na całym świecie. W rozmowie Beger i Lipińskiego nie było nic z korupcji i w ogóle żadnego skandalu, jeśli się patrzy na wszystko z perspektywy człowieka, który ma jako takie pojęcie o polityce. Zresztą po latach Morozowski oświadczył na antenie, że po programie, w kuluarach TVN24, Tusk uznał wymianę zdań w pokoju posłanki za coś zupełnie naturalnego w negocjacjach politycznych. Autorka nagrań i współsprawcy z TVN24 nigdy nie mieli zarzutów prokuratorskich i ani przez moment nie mówiło się o nielegalności, która stanowi przestępstwo. Ze wszystkich podsłuchanych polityków, Beger i Lipiński wywołali najgłośniejszy skandal, chociaż ich rozmowy nie dotyczyły kradzieży miliardów złotych, prowokacji wobec opozycji i ambasady obcego państwa. Drugim przebojem był dialog Rywina z Michnikiem i tutaj nie ma żadnej różnicy z „Sową”. Naczelny GW nielegalnie, niczym kelner we własnej siedzibie, nagrał swojego rozmówcę i chciał na tym ubić interes. Usłyszeliśmy w trakcie rozmowy sformułowanie „grupa trzymająca władzę”, co wielu na długo zapamiętało .

Sam interes, jaki Rywin zamierzał ubić z Michnikiem, dla obserwatorów sceny politycznej był czymś oczywistym. Tak przez lata załatwiano biznesy, a medialne przede wszystkim. Faktem pozostaje, że podobne zagrywki są przestępstwem i Rywin, który był płocią w sieci, jako jeden z nielicznych poszedł siedzieć. Trzecie dialogi na cztery nogi miały miejsce między Michnikiem i Guzowatym, Adam otwarcie przyznawał, że w jego gazecie nikt się nie zna na gazie, a Guzowaty szukał wyrobnika medialnego, który nie za darmo nagłośni „idealne” dla Polski rozwiązanie problemów energetycznych. Rzecz dotyczyła kluczowej dla kraju strategii, która miała decydować o cenach gazu w milionach polskich domów i rozgrywało tę arcyważną kwestie dwóch wciętych koniunkturalistów myślących tylko i wyłącznie o własnym interesie. I wreszcie czwarta taśma ze śp. Józefem Oleksym i Aleksandrem Guzowatym. Prawie wszyscy skupili się na technice jedzenia bezy i charakterystyce Kwaśniewskiego: „Oluś jest krętaczem”, ale jak słusznie zauważyła Kataryna, najważniejsza kwestia brzmiała zupełnie inaczej: „układ istnieje”. Tak, chodziło o ten sam układ, o którym mówił „paranoik” Kaczyński, jednak i to spektakularne potwierdzenie nie otworzyło Polakom oczu. Dziś każdy Polak może sobie przebierać w płytotece ile dusza zapragnie, nagrań do dyspozycji jest całe mnóstwo i pojawią się kolejne (pewna informacja). Powyższe zbiory pokazywały skalę patologii, ale miały bagatelne znaczenie, gdy je porównać z treścią i formą rozmów w knajpie „Sowa i Przyjaciele”. Do wielokrotnie omawianych „kup kamieni” i „kibla w Dżakarcie” nie będę teraz wracał, bo ważniejsze jest, że w najnowszym nagraniu opracowanym przez Cezarego Gmyza, mamy do czynienia z kolejnym przełomem.

Ryszard Kalisz, znany lewacki aktywista, do tego mecenas i były minister, poszedł na wódkę z Aleksandrem Kwaśniewskim. Czego się dowiadujemy ze stenogramu pijackiej pogawędki? Czegoś niebywałego, Szanowni rodacy! Kwaśniewski i Kalisz gadają jak klasyczne, modelowe, definicyjne… OSZOŁOMY, w dodatku budują TEORIE SPISKOWE. Stary komuch, esbecki i moskiewski agent „Alek”, trafia w punkt, gdy wskazuje na trzy największe patologie w Polsce: prokuratura, TV publiczna i służby. Co do kolejności można się kłócić, jednak wymieniony pakiet zdecydowanie zasługuje na podium. Słysząc, co mówi oszołom Kwaśniewski, oszołom Kalisz nie zaprzecza, tylko dodaje od siebie korupcję z udziałem ministra MON Siemoniaka, o czym grubego Ryśka miał poinformować generał SKW Nosek. Jakież było moje podwójne zdziwienie, że po tym spisku, Olek nie zapytał oszołoma Kalisza: „gdzie masz dowody, to są obrzydliwe pomówienia i dzielenie Polaków”. Z drugiej strony oszołom Rysiek miał wiedzę, że doszło do przestępstwa i nie złożył zawiadomienia do prokuratury, chociaż jako adwokat i były minister spraw wewnętrznych musiał doskonale wiedzieć, jakie obywatelskie obowiązki na nim spoczywają.

Z pracy, którą kolejny raz wykonał Cezary Gmyz wynika jasno, że oszołom Matka Kurka i wielu innych oszołomów, którzy od lat „bez dowodów” i „plując jadem” nazywają rzeczy po imieniu, niczym się nie różnią w budowaniu „teorii spiskowych” od Kalisza i Kwaśniewskiego. W takim razie jak to się dzieje, że pisząc uczciwie, rzetelnie i publicznie o patologii zwanej RPIII, oszołom Gmyz, oszołom Matka Kurka i pozostałe oszołomy, które nie gną karku przed władzą, są podawani linczom medialnym? I drugie pytanie, dla odmiany. Dlaczego załgany oszołom Kalisz i sprzedajny oszołom Kwaśniewski od lat ogłupiają, obżerają się i chleją za kasę okradanych Polaków i cięgle są „liderami opinii”? Zadaje te naiwne pytania nie po to, żeby się pożalić, ale po to, żeby pokazać jaką cenę płaci się w Polsce za publiczne opisywanie tego, co po pijaku i w tajemnicy opowiadają sobie najwyżsi funkcjonariusze publiczni RP III. W ramach zadośćuczynienia życzyłbym sobie tylko jednego, żeby wreszcie dotarło do moich Rodaków, że piętrowa fala zgnilizny nas zalewa. Poziom patologii w naszym kraju jest tak olbrzymi, że tylko „oszołomy” mają czelność o tym mówić i pisać. A dowody? Wszystkie dowody są skrupulatnie gromadzone, ale nie po to, by przeprowadzić uczciwe procesy, tylko po to, by szantażem utrzymać patologię, z której żyją prawdziwe i odrażające oszołomy.

Matka Kurka

Źródło: www.kontrowersje.net