Masowe ośrodki propagandowe nie mają łatwego życia i kompletnie nie potrafią się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Macherzy od prymitywnej nagonki przywykli do sztampowych zaklęć, tak zwanych słów „kluczy”. Przez osiem lat żaden z płatnych utrzymanków władzy nie wysilał się, co najwyżej ścigał z innym wyrobnikiem o premię. Jeśli ktoś ma w sobie tyle samozaparcia i potrafi pokonać obrzydzenie może wziąć dowolny tekst dowolnego Żakowskiego albo innej Olejnik i zobaczy w nich mieszankę pracy domowej dla szkoły podstawowej z napisami w szalecie. Śledzę na bieżąco te wyścigi szczurów i dlatego w niczym nie przesadzam. 

Mamy do czynienia z gówniarzami pozbawionymi talentu, którzy piszą paszkwile językiem niedouczonych wyrostków. Skąd się wzięły te wszystkie: „nie ma prawa jazdy”, „mieszka z kotem”, „kurdupel bez zębów”? Przecież z nieba to łajno nie spadło, ale właśnie gwiazdy medialne produkowały niczym mały Kazio z VIC kolejne przezwiska i wyzwiska. Obiekt do szyderstwa był „wdzięczny” i szydzono nie zdając sobie większego intelektualnego trudu. Dziś zasady gry się zmieniły i nawet ślepy nie zobaczy w byłej parze prezydenckiej klasy, wdzięku, inteligencji, które widać gołym okiem u Andrzeja Dudy i małżonki. Głupio się krzyczy do wielkoluda ty kurduplu i żałośnie brzmią wyzwiska „okularnik piata szyja…”, gdy mamy przed sobą wysokiego faceta bez okularów. Dzieci w podstawówce to rozumieją i szukają innych możliwości, w końcu zawsze można rzucić „lalusiem”, „kujonem”, czy „maminsynkiem”. Prawdę mówiąc te określenia jakoś dałoby się uzasadnić w przypadku Andrzeja Dudy, na siłę, bo na siłę, ale przynajmniej nie brzmiałoby tak idiotycznie jak w przypadku „szczerbatego kurdupla bez prawa jazdy”.

Przyzwyczajenie i parszywy charakter są jednak silniejsze od jakiejkolwiek próby inwencji i dlatego żaden szyderca nie szuka kija, czy pałki, ale bierze ten sam cep i macha nim na oślep. W efekcie role się pozamieniały, dawne brytany, które gryzły do krwi mniejszego i słabszego, zamieniły się w kundelki, nie zdolne obsikać nogawki, większemu i silniejszemu. Wraz ze zmianą ról widać przeciwne do zamierzonych skutki. Żałosny próby obszczekania kompromitują kundle, a obszczekiwany zyskuje sympatię. Chcąc nie chcąc samo ciśnie się pytanie, czy naprawdę mamy do czynienia z aż tak głupimi i sztywnymi propagandzistami, którzy nie potrafią zastosować prostej korekty? Dokładnie tacy są i nie potrafią, chociaż się starają, bo „donoszenie na Polskę”, które teraz słychać wszędzie, to nic innego jak nieudolne zastępstwo dla: „cały świat się z nas śmieje”. Cały problem obszczekujących najemników polega na jednym. Oni wiedzą, że człowieka najszybciej niszczy się upupieniem, i przyprawianiem gęby, czyli dyscyplinowaniem, czym się zajmowali przez lata. Czasy się jednak zmieniły i ludzie już nie tacy sami, jedyne co pozostało na swoim miejscu to tępi propagandziści machający cepem. Stracili umiejętność dyscyplinowania przeciwników i stali się obiektem własnych szyderstw. Próby dyskredytowania Andrzeja Dudy to krzyk rozpaczy, nie żadna propaganda. Wszystkie plwociny ciskane pod wiatr lądują na twarzach opluwaczy. Chciałoby się jak kiedyś dominować i wdeptywać w glebę, idąc na propagandową łatwiznę, ale żniwa dla prymitywów dobiegły końca.

Nie mają jak i nie mają czym ugryźć, stąd te rozpaczliwe próby poszukiwania dawnych wrogów. Jakiej gazety nie otworzysz, do jakiej telewizji nie zajrzysz, wszędzie modlitwy o powrót Kaczyńskiego i Macierewicza. W zastępstwie wystawiono na szyderstwa Krystynę Pawłowicz, ale to nie to samo i szybko się znudziło. Jeszcze miesiąc trzeba wytrzymać, a potem zrobić dokładnie to, co pokazywali w pewnej reklamie. Po 25 października propagandziści mają być „pragnieniem”, nie ma innej metody na takich typów jak tylko i wyłącznie dyscyplinowanie. I to nie będzie strasznie trudne, wystarczy im wyrwać cep, do którego tak się przyzwyczaili i podobnie jak oni machać na oślep. Nie ma siły, żeby któregoś nie trafić. Prosta robota i w zasadzie sama się zrobi. Na koniec powtórzę swoją ulubioną receptę na normalność. Margines ma wrócić na margines, a nie udawać elitę i dyscyplinować większość. Żadnych polemik z patologią, nahaj i nahajem, dopóki z piskiem i podkulonym ogonem nie wylezie ze swojej skundlonej budy dla niepoznaki nazywanej gazetą albo telewizją.

Matka Kurka/kontrowersje.net