"Ogłoszono walkę na noże w obozie władzy, bo Ziobro i Gowin dostali po 18 mandatów. Zabieg ten ma odwrócić uwagę od prawdziwej rzezi, jaka się rozpoczęła w POKO, ale też jest desperacką próbą podziału Zjednoczonej Prawicy. Czy to się uda? Nie ma o czym mówić, poza prymitywną propagandą nie znajdziemy nic więcej w tej plotce"-pisze Piotr Wielgucki "Matka Kurka" na swoim blogu w serwisie Kontrowersje.net

"Tego się można było spodziewać i właściwie zaczęło się sekundę po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów. Stara i dla wprawionych nużąca gra, ale ludzie, którzy się polityką interesują z tak zwanego grubsza lub są podatni na psychologiczne sztuczki, zaczynają łykać „rozłamową” żabę. Teorii pojawiło się wiele i oczywiście media głównego… „nurtu” zaczęły od odwracania kota ogonem"-podkreśla bloger.

"Ogłoszono walkę na noże w obozie władzy, bo Ziobro i Gowin dostali po 18 mandatów. Zabieg ten ma odwrócić uwagę od prawdziwej rzezi, jaka się rozpoczęła w POKO, ale też jest desperacką próbą podziału Zjednoczonej Prawicy.
Czy to się uda? Nie ma o czym mówić, poza prymitywną propagandą nie znajdziemy nic więcej w tej plotce. Owszem Ziobro i Gowin mogą podnieść swoje oczekiwania jeśli chodzi o partycypację w rządzie, ale to tylko licytacja, normalna w polityce rzecz, która w pewnym momencie musi zostać przerwana"-pisze publicysta. Zdaniem Wielguckiego, spekulacje, jakoby Zbigniew Ziobro miał twardo negocjować wymianę prezydenta są wyłącznie "bredniami".

"Po tym jak Gowin publicznie oświadczył, że Morawiecki jest nie do ruszenia, a PiS jako największa partia koalicyjna ma prawo wskazać premiera, pozycja negocjacyjna Ziobry w tym zakresie jest praktycznie żadna"-ocenia "Matka kurka". 

"Co do samego Gowina, rzecz się przedstawia następująco. Gdzie on może pójść? Z powrotem do POKO, która w tej chwili jest w stanie przedzawałowym? W dodatku ewentualna wolta wiązałaby się z koalicjantem Czarzastym, Biedroniem i Jachirą. Po takiej akcji powrót Gowina do jakiejkolwiek politycznej powagi byłby odcięty na zawsze. Nic się w obozie władzy nie zmieni, wszyscy jadą na tym samym wózku i będą współpracować, bo to są politycy, którzy zbyt wiele widzieli i doświadczyli, aby wierzyć w sukces kolejnej prawicowej kanapy zbudowanej na kole poselskim"-podkreśla publicysta. 

"Znacznie ciekawiej jest po stronie opozycji i zaczęła Konfederacja. Jedenaście osobliwości w pierwszej politycznej decyzji postanowiło podzielić swoje koło poselskie na dwa koła, a kwestią czasu są trzy koła, w końcu każdy lider: „narodowy”, Korwin i Braun będą chcieli być samodzielnymi wodzami. Autorytatywnie stwierdzam, że to pierwsza i ostatnia kadencja Konfederacji w sejmie i nie chce mi się też wierzyć w utrzymanie nazwy zbieraniny do końca kadencji. W PSL trwa proces dowartościowania i wzmocnienia pozycji Kosiniaka-Kamysza, który uratował „ludowców” przed politycznym zgonem. Kukiz wprowadził zaledwie 5 posłów, co oznacza, że Kukiz’15 przestał istnieć i albo Paweł z kolegami zapisze się do ZSL albo też wyleci z klubu.
Lewica? Wbrew pozorom podobna sytuacja do Konfederacji, też trzech wodzów i to nie ma prawa się udać. Zandberg, Biedroń i Czarzasty będą walczyć o swoje, co wynika wprost z mechanizmów politycznych. Tylko wyraziste postaci dostają głosy wyborców, a te trzy partyjki mają własne aspiracje i zjednoczyły się tylko dlatego, żeby wejść do sejmu, na co osobno żadna z nich nie miała szans. Tarcia są kwestią czasu i jak podejrzewam będzie to czas najbliższy. Gdyby wodzowie lewicy myśleli i potrafili choćby w 1/10 uprawiać politykę na takim poziomie, jak Kaczyński, to zajęliby się nie sobą, ale POKO, gdzie zaczęła się ostra jatka i tym samym pole do przejmowania szabel rywala. Szczerze wątpię, aby tak się stało, dlatego przechodzę do samego POKO.
Warto sobie zapamiętać, że koniec lidera politycznej formacji ogłasza się publicznie. Dopóki trwa walka buldogów pod dywanem, to można stroić głupie miny i oszukiwać wyborców, ale publiczne oświadczanie polityków pierwszego, drugiego i trzeciego garnituru, to jawne wypowiedzenie wojny. O tym, że Schetyna musi odejść mówi aspirujący Bogdan Zdrojewski, ale też aktywna Joanna Mucha i odstawiona na boczny tor Julia Pitera. Dodatkowo Kosiniak-Kamysz ustawia Grześka do pionu. Z całą pewnością pozycja Schetyny słabnie, miedzy innymi dlatego, że nie udało mu się z Kidawy-Błońskiej zrobić twarzy porażki, Kidwa-Błońska uzyskała najwyższe poparcie w wyborach, Schetyna przerżnął z kretesem we Wrocławiu"-wskazuje bloger.

"Wszystko to nie ma jednak większego znaczenia, dopóki krzyżyka na Schetynie nie postawią TVN i GW, które póki co czekają na rozwój wypadków. O ile media nie każą Schetynie odejść, to on będzie walczył do końca, co może, choć nie musi doprowadzić do rozłamu w klubie POKO. Gdyby do rozłamu miało dojść to na pewno nie zobaczymy nowej formacji, która stanie się nową PO. Skończy się to tak, jak w przeszłości, jakimś kołem w stylu Gowina, czy Protasiewicza i Niesiołowskiego, mało prawdopodobne jest też to, aby „Zieloni” zostali w POKO"-pisze Piotr Wielgucki.

"Podsumowując, pierwsze rozłamy pojawią się w Konfederacji, zresztą to już jest faktem. Pierwszy polityczny zgon to Kukiz’15, co też praktycznie się stało. Kolejne rozłamy i walki wodzów muszą pojawić się w „Lewicy”, natomiast największa rzeź rozpoczęła się i będzie trwać w POKO. Obóz władzy na tym tle wygląda jak monolit, bo w polityce nie ma lepszego spoiwa niż perspektywa utraty władzy i krwawej zemsty wroga"-ocenia Matka Kurka. 

Kontrowersje.net