Mamy nowe otwarcie, z którego tak do końca śmiać się nie będę, chociaż już sam tytuł sugeruje, że poważnie nie jest. Kidawa-Błońska, kobieta w słusznym wieku i niegrzecznie wypomnę te 62 lata, bo to istotna informacja, ma nagle stać się zupełnie inną osobą. Dotychczasowe nawyki, talenty i wiedza, zostaną zastąpione spontanicznością wyuczoną na blachę. Pierwsze wprawki Polacy mogli zobaczyć w sobotę, kiedy to rzeczywiście Małgorzata Kidawa-Błońska wyrecytowała, dość poprawnie, swój pomysł na „łączenie Polaków”. Powiedziała też coś o zaduchu i przewietrzeniu „naszego domu” i to zabrzmiało nieco dziwnie, jak na wyuczoną spontaniczność, ale nie bądźmy pedantami - pisze Matka Kurka w swoim najnowszym tekście opublikowanym na Kontrowersje.net

Tak czy inaczej, należy odnotować, że do zmiany formy „narracji” doszło, treść jest mniej istotna, bo tutaj niewiele się zmieniło. Czy na tej zmianie formy wypowiedzi Kidawa-Błońska zyskuje? Polityczny przeciwnik, za jakiego się uważam, powinien napisać, że to nic nie zmienia lub jest jeszcze gorzej. Napiszę coś innego i prawdziwego jednocześnie. Zawsze i wszędzie odbiorca komunikatu ocenia wiarygodność nadawcy komunikatu, a mówienie z tak zwanej głowy to podstawa wiarygodności. Jeśli człowiek chce powiedzieć to, co myśli, nie ma potrzeby spisywania wypowiedzi na kartkach, czy innych urządzeniach elektronicznych. Oczywiście wykluczamy sytuacje szczególne, jak wykłady naukowe i tym podobne, gdzie swobodna myśl ma mniejsze znaczenie niż dowody i fakty naukowe. Jednak politycy mają inne zadania niż naukowcy i dlatego wyborcy patrzą im na ręce i usta. Kidawa-Błońska na mówieniu z głowy na pewno zyskuje, ale ten zysk jest dość złożony i ewentualny.

Przede wszystkim pamiętajmy, że to był absolutny debiut, w tej skali. Pierwszy raz kandydatka PO na „prezydentkę” wyrecytowała tak długą wypowiedź. Na jej nieszczęście kampania wyborcza trwa 90 dni, co oznacza, że dzień w dzień musiałaby kuć na pamięć kolejne prelekcje i pogadanki. Nie koniec na tym. Gros czasu kandydaci na prezydenta będą spędzali w interakcjach z wyborcami, mówiąc po ludzku, trzeba będzie znaleźć kontakt z panią sprzedającą kalafiory, ze studentem poszukującym pracy, młodym małżeństwem rozglądającym się za mieszkaniem i emerytem, któremu brakuje na leki. Teoretycznie tego wszystkiego też się można nauczyć, przynajmniej podstaw i gotowych odpowiedzi na każdy temat, przecież nie inaczej wyglądają debaty kandydatów w telewizyjnych studiach. Gorzej, że życie jest nieprzewidywalne i jeden „pan paprykarz” potrafi doprowadzić polityka do pełnej konsternacji, choćby to był wyszczekany Tusk.

Za pierwszym razem Kidawa-Błońska wypadła nieźle, co muszę z bólem serca odnotować, ale jestem też więcej niż pewien, jak sprawy potoczą się dalej. 62 lata doświadczeń i nawyków, takich, a nie innych talentów, przy intensywnej kampanii odezwą się z efektem jojo. Z Kidawy-Błońskiej nie da się zrobić spontanicznego polityka, wyuczoną spontaniczność uda się sprzedać raz na dziesięć razy, co w prostej linii prowadzi do utraty wiarygodności. Pomijam fakt, że recytowanie z pamięci, nawet przy najlepszym aktorstwie, nigdy nie przebije autentycznej wypowiedzi z wątroby, zapominam też, że Kidawa-Błońska recytuje te same nudne frazy, które wcześniej czytała z kartki. Ważne jest coś innego, mianowicie naturalne predyspozycje i przeszkody z jakimi zmierzą się kandydaci na Prezydenta RP. Kidawa-Błońska została zmuszona do całkowitej zmiany swoich przyzwyczajeń i dodatkowo ma przeskoczyć barierę własnych możliwości i talentów.

Przy tym wszystkim ona nadal nie wie, jakie treści ma przekazywać Polakom, aby brzmieć wiarygodnie, bo taki sam problem ma cała PO. Raz jest 500+, raz nie ma, raz jest LGBT, innym razem nie ma i tak w prawie każdej dziedzinie. Wreszcie najważniejszy problem Kidawy-Błońskiej nazywa się Andrzej Duda, polityk od lat mówiący bez kartki, odwołujący się konsekwentnie do tych samych wartości i pomysłów, z czego większość została wcielona w życie. Polityk z niebywałym wręcz talentem, żeby nie powiedzieć darem od Boga, przy kontaktach z ludźmi. Wszystko to, co potrafi Andrzej Duda, a wręcz ma zapisane w kodzie genetycznym, Kidawa-Błońska musiałaby opanować w ciągu tygodnia i utrzymać formę przez 90 dni. W mojej skromnej ocenie takie cuda w przyrodzie się nie zdarzają i tym samym pomysł na wyuczoną spontaniczność Kidawy-Błońskiej nie tylko legnie w gruzach, ale jest skazany na pełną kompromitację.

Matka Kurka

Kontrowersje.net