"Co zatem stoi na przeszkodzie, aby Zbychu Stonoga został ofiarą państwa policyjnego, kroczącego faszyzmu i upadającej demokracji poza rządami „Adolfa Kaczyńskiego”? Nic, nadaje się idealnie."-pisze Piotr Wielgucki "Matka Kurka" na swoim blogu w serwisie Kontrowersje.net.

"Miało być tak pięknie, mieli wsadzać jak leci, miała być Cela+, a to Zbychu Stonoga wychodzi na powietrze. Wszyscy pamiętają Zbycha? No jakżeby inaczej dość wspomnieć sławetne „w piź…e” i wszystko jasne. Stonoga to wystarczająco nieciekawy typ, aby się nim nie zajmować i nawet przeciwnicy teorii spiskowych mówią o jego powiązaniach ze służbami, ale… Sprawa jest dość interesująca i ma swoje konteksty jeszcze bardziej zajmujące, czemu chciałbym poświęcić parę słów"-podkreśla bloger. 


"Nie będę wnikał za co konkretnie Zbychu siedział w areszcie i dlaczego wyszedł, on ma wokandę dłuższą niż autostrada. Nieważne dlaczego wyszedł i za co miał siedzieć, ważne co zrobił po wyjściu i co z nim zrobiono. Stonoga należy do tych osobników, którzy są niereformowalni, na nich nie działa żaden detoks, żadna terapia i inne przemawianie do rozsądku. Trzeba oddać Zbychowi i to, że nawet trauma, po przebytym udarze, nie zmieniła mu charakteru. Pierwsze co zrobił po wyjściu, to nabluzgał na „pisowski reżim” i jednocześnie podziękował Owsiakowi za wsparcie. Pierwsze nie dziwi, drugie wydaje się bardzo tajemnicze, pada tylko jedno zdanie o jakimś liście od Owsiaka i na tym koniec. Jak widać kolega Zbyszek się nie zmienił, na przemian bluzga i sprzedaje „tajemnice”-zauważa Piotr Wielgucki. 

"Powoływanie się na taka personę lub jakiekolwiek skojarzenie z taką personą, nikomu poważnemu służyć nie może, ale to nie przeszkadza żyjącym z propagandy, aby i tego kota obrócić ogonem. Stonoga natychmiast został „ofiarą reżimu” i elitą, a wszystko odbyło się według starego schematu Dało się z recydywisty Huberta, który mieszkał na dworcu, znęcał się nad rodziną i bluzgał do policjantów, zrobić ofiarę, a ze śp. Lecha Kaczyńskiego agresora? Dało! „Zniewolona Emilia” biegająca od łóżka do łóżka i praktycznie nie trzeźwiejąca, wprawdzie jest nazywana „hejterką”, ale robi za wyznacznik moralności dla „pisowskich sędziów”? W całej rozciągłości! Był obrońcą demokracji bandzior handlujący „żywym towarem” i pospolity oszust defraudujący społeczne środki? Obaj byli! „Sędzia” Łączewski z kilkoma zarzutami prokuratorskimi robi za wzór niezawisłości i niezależności sędziowskiej? Robi, aż furczy!"-wskazuje publicysta.

"A niejaki Matczak Marcin, który próbował przy pomocy kolegów „profesorów” zaszczuć Dziecko i ojca, biega po mediach i opowiada o ubeckich metodach i „efekcie mrożącym”? Sprintem! Wspomniany i „ulubiony” Owsiak doganiający wyrokami i postępowaniami Stonogę, siedzi obok sędziów, RPO Bodnara i prowadzi akcję wymierzoną przeciw „mowie nienawiści”, pod jakże wdzięcznym hasłem „hejt mi nie gra”? Siedzi non stop i bredzi tak samo! Czy sędziowie ze świeczkami, występujący na politycznych wiecach, wychodzący całą grupą z siedziby PO, są bojownikami o wolność, demokrację ludową i walczą z upolitycznieniem sądów? Oj jak bardzo walczą i jakie krwawe ponoszą ofiary! Durczok z Najsztubem opowiadali o „chamstwie na polskich drogach”? Całe noce i całe dnie!"-podkreśla "Matka Kurka". 

"Co zatem stoi na przeszkodzie, aby Zbychu Stonoga został ofiarą państwa policyjnego, kroczącego faszyzmu i upadającej demokracji poza rządami „Adolfa Kaczyńskiego”? Nic, nadaje się idealnie. Gdyby tylko Stonoga dostarczył jeden kompromitujący kwit na polityka PiS i to taki obyczajowy, nie jakieś złodziejstwo, zwykła „goła baba”, to byłby w najgorszym razie „kontrowersyjnym społecznikiem”. W mediach wszyscy by zapomnieli o „piz.ch”, „sku..ch”, „wy ku..y je..e” i tak dalej. Profesor Miodek lub Bralczyk zupełnie przypadkowo dałby wykład o pięknie wulgaryzmów. Profesor Płatek albo Łętowska wytłumaczyłaby gawiedzi, że dopóki nie jest skazany, to jest niewinny. Z kolei doktor Bodnar wszcząłby postępowanie z urzędu i napisał do ETPC skargę na Polskę, która nieludzko potraktowała Zbycha"-ironizuje Wielgucki. 


"A teraz proszę mi wskazać jeden, jedyny fragment w mniejszym felietonie, który jest przesadą, hiperbolą, fantazją, jaka się nigdy nie zrealizowała i nie zrealizuje. Najdobitniej całe to towarzystwo definiuje to, że wszystkie opisane zachowania i metody ogłupiania mas, są z życie wzięte i tylko delikatnie skorygowane pod Zbyszka Stonogę. Przedstawiony obraz, może śmieszyć i przerażać, jednak najgorsze jest to, że to niestety ciągle aktualny obraz, na szczęście coraz mniej popularny i skuteczny"-podsumowuje bloger.

Kontrowersje.net