Nikt się ze zdaniem takiego szarego obywatela nie liczy, ale gdybym spotkał na swojej drodze złotą rybkę z pakietem obywatelskich życzeń, to z całą pewnością znalazłoby się tam miejsce dla Polskiej Fundacji Narodowej. Zażyczyłbym sobie natychmiastowej likwidacji PFN, a przed tym solidnego audytu, bo strasznie dziwny zapach roztacza wokół siebie narodowy strażnik dobrego imienia. Nie wiem czy ktoś poza ministrem Glińskim i członkami PFN broni jeszcze tej fundacji, wiem natomiast, że rozumem i nawet sercem obronić się jej nie da.

Trudno właściwie wskazać przyczyny beznadziejnego funkcjonowania PFN, poza tymi, które znamy od lat. Jak się dostaje miliony publicznych pieniędzy, to się bardzo często traci rozum i zaczyna robić projekty tragikomiczne. Najwyraźniej ten mechanizm zadziałał i stąd wszystkie nieszczęścia. Po aferach, bo tak to trzeba nazwać, z beznadziejną akcją bilbordową i wypłatami dla spółki Solvere, która należała do PR-owców i byłych członków gabinetu Beaty Szydło, nic się nie zmieniło. Przepraszam! Zmieniło się na gorsze! W czasie kryzysu wywołanego przez Izrael, wszyscy pytali gdzie jest i co robi PFN. W między czasie spółka Solvere się zwinęła i znów poszła w politykę, tym razem zasiliła gabinet premiera Mateusza Morawieckiego. Wreszcie Polskę obiegła nowa sensacyjna akcja PFN, która z powodzeniem mogłaby być scenariuszem komedii Barei. W ramach upamiętnienia 100 lat niepodległości Rzeczpospolitej Polskiej, fundacja zorganizowała rejs dookoła świata. Jacht zakupiono we francuskiej stoczni, kapitanem wyprawy został gorący zwolennik Platformy Obywatelskiej, celebryta Mateusz Kusznierewicz, a całość ma kosztować Polaków około 20 milionów złotych.

Świętej pamięci Maciej Rybiński i Stanisław Bareja wzięliby ten odcinek do „Alternatywy 4” bez zająknięcia, ewentualnie zrobiliby „Misia 2”, bo z całej tej słomianej eskapady niczego poza protokołem zniszczenia na 20 milionów nie będzie. Odwróćmy teraz źródła finansowania i pomysły na obronę dobrego imienia Polski. Zapomnijmy o kasie szeroko płynącej z kieszeni obywatela i oddajmy całą inicjatywę społecznikom. Daleko szukać nie trzeba, co więcej wszystko już było i funkcjonowało doskonale. Pamiętam wiele rozsądnych inicjatyw Reduty Dobrego Imienia i nie pamiętam jednej głupiej inicjatywy. Co to ma wspólnego z PFN? Bardzo wiele, fundatorami Reduty Dobrego Imienia są dwaj znani działacze społeczni: Maciej Świrski, obecnie członek zarządu PFN, i szczególnie przeze mnie ceniony Józef Orzeł, który zasiada w radzie fundacji. Nic tak nie potwierdza tezy, że ludzie na państwowym wikcie odlatują w kosmos, jak zestawienia działalności skutecznej RDI z groteskową PFN.

Gdy Świrski był twarzą całkowicie społecznej akcji, jego inicjatywy były rozważne i same się broniły. RDI ma na koncie dziesiątki kroków prawnych, w tym kilka spektakularnych sukcesów, między innymi wygrana z niemiecką telewizją ZDF i to był znak rozpoznawczy tej fundacji. Oczywiście każdy podmiot działający na niwie społecznej ma swoich zwolenników i przeciwników, ale w przypadku RDI po prawej stronie sceny politycznej głosów krytycznych było bardzo niewiele. Prawdę mówiąc nie znam ani jednej ostrej krytyki RDI w wykonaniu ludzi związanych z prawicą, nie twierdzę, że takiej nie było, po prostu nic mi o tym nie wiadomo. Fundacja Świrskiego i Orła była skuteczna, chociaż nie dysponowała milionami złotych przelanych ze spółek skarbu państwa. Wszystko opierało się na zaangażowaniu ludzi, którzy przeznaczali środki i czas na szlachetny cel. Za niezmiernie istotną okoliczność uznać należy to, że RDI musiała walczyć o finansowanie i przekonywać Polaków do swoich akacji, co się udawało i przynosiło efekty.

Jestem w 100% pewien, że RDI nigdy nie wpadłaby na tak idiotyczny pomysł, aby zebrane środki przeznaczyć na słomiany rejs parostatkiem czy na kampanię bilbordową. Polacy wpłacali pieniądze i angażowali swoje emocje w konkrety, bardzo precyzyjne cele, takie jak walka z antypolskimi oszczercami. Wystarczyło tę formułę RDI przenieść na PFN, zatrudnić renomowane kancelarie, uruchomić polonię na całym świecie i ścigać konsekwentnie każdego oszczercę. Zbyt proste, zbyt mądre, zbyt naturalne, aby się mogło sprawdzić w formule państwowych dotacji, gdzie kasę wydaję się na fajerwerki i słomiane parostatki, z czego nikt rozliczy i nie będzie rozliczony. Ci sami ludzie, dwie skrajnie różne realizacje, może ktoś z tego wyciągnie wnioski… może.

Piotr Wielgucki "Matka Kurka"