Max Kolonko od wielu miesięcy prowadzi swój specjalny, autorski program na kanale Youtube.Od początku bije on rekordy popularności, za przyczyną ciętych uwag o polskich dziennikarzach i polskiej polityce.
 
W tygodniku "Do Rzeczy" Kolonko stwierdza, że wielcy, polscy dziennikarze po prostu boją się Maxa Kolonko: – Mają stracha. Pamiętają bowiem, że dziennikarz z dalekich Stanów, mając dwie minuty na antenie, bił w rankingach popularności ludzi, którzy zasiadali co wieczór przed kamerą. Boją się więc i mają rację. Mnie się trzeba bać. Jestem groźny. Groźny dla establishmentu, bo nazywam rzeczy po imieniu i "mówię jak jest", a oni nie mogą niczego w tej sprawie zrobić.
 
Max Kolonko odnosi się również do kondycji polskich mediów. I mówi wprost: – Dziennikom spada oglądalność, więc sięgają po sprawy Madzi albo za ciężkie pieniądze wysyłają ekipy, żeby pokazać Polakom nad Wisłą, jak rodzi się Royal Baby nad Tamizą. (…) Widz ślizga się po tym jak po g… Poślizga się trochę i pójdzie do sieci szukać treści, które naprawdę go interesują.

Nie zabrakło również analizy sceny politycznej w wydaniu Maxa Kolonko. "W Polsce nie ma kto dokonać dzisiaj rewolucji, bo "władza zamknęła stocznie i kopalnie", a to górnicy i stoczniowcy byli tymi, którzy protestowali. – Jedyną siłą zdolną do dokonania przemian rewolucyjnych w Polsce są ludzie młodzi, którzy nie utożsamiają się już z żadną siłą polityczną w Polsce. Dalej: "PiS wreszcie poszedł po rozum do głowy i wyciszył medialnie Kaczyńskiego". – PiS nie musi teraz robić niczego, żeby wygrać wybory. Nie wdawać się w bijatyki i punktować władzę, której zielona wyspa traci kolory".

Dostaje się również Donaldowi Tuskowi: - On nie jest zawodowym politykiem. Za to dobrze śpiewa kolędy. Może kiedyś będzie jeszcze śpiewać w chórze z katolami – kończy.

Cały wywiad w tygodniku "Do Rzeczy".

SM/Do Rzeczy