Po głosowaniu nad „Piątką dla zwierząt” w nocy z czwartku na piątek w Zjednoczonej Prawicy rozgorzał spór, jakiego nie obserwowaliśmy nawet przy kontrowersjach związanych z majowymi wyborami prezydenckimi, a rządząca koalicja stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Konflikt ten komentowali goście „Salonu Dziennikarskiego” podkreślając, że jeżeli koalicjanci nie podejmą, negocjacji dojdzie do katastrofy.

Mec. Marek Markiewicz podkreśla, że jeżeli z powodu nowelizacji ustawy o ochronie praw zwierząt koalicja Zjednoczonej Prawicy się rozpadnie, to tego prawicowy elektorat partii Jarosława Kaczyńskiego może już nie być w stanie wybaczyć:

- „Elektorat prawicowy nigdy by nie wybaczył PiS-owi, gdyby z tego powodu, jakim jest ta ustawa, miała się rozpaść koalicja. Nie tak łatwo było wygrać wybory w 2015 roku” – mówi prawnik.

- „Gdyby przeciętny obywatel oglądał telewizję i usłyszał o dyscyplinowaniu posłów, że nie ma koalicji, to by pomyślał: czy oni zwariowali?” – dodaje.

Podobnego zdania jest redaktor naczelna portalu wPolityce.pl Marzena Nykiel. Publicystka podkreśla, że mimo świadomości tego, iż konflikt w Zjednoczonej Prawicy i walki frakcyjne trwały od dłuższego czasu, to w odbiorze społecznym jego bezpośrednim przedmiotem jest „Piątka dla zwierząt”:

- „Może należałoby zapytać, o co w tym wszystkim chodzi, bo dla części elektoratu to też niezrozumiałe. Jasno powiedźmy sobie, że postulaty, które znalazły w tej ustawie odzwierciedlenie, są postulatami organizacji ekologicznych, lewicowych, które walczą o to od lat. Fundacja Viva! i organizacja Otwarte Klatki mają w swoim programie te wszystkie elementy wprowadzone w ustawie” – zauważa.

Dodaje, że niepokojące jest, iż PiS na swój najważniejszy projekt uznało akurat taki, który niesie ze sobą lewicowe skojarzenia. Dlatego, zamiast wprowadzać w takiej kwestii dyscyplinę, której jak zauważa nie było nawet w kwestii ustawy o ochronie dzieci nienarodzonych, trzeba dyskutować.

Red. Piotr Semka z tygodnika „Do Rzeczy” zwraca natomiast uwagę, że ostre wypowiedzi niektórych członków Prawa i Sprawiedliwości w mediach znanych z wrogości do Zjednoczonej Prawicy są bardzo źle odbierane:

- „Na miły Bóg, to jest po tak udanym czterobiegu sytuacja, której ludzie po prostu nie rozumieją” – stwierdza.

Jego zdaniem problem zaczął się od tego, że wszystkie koalicyjne ugrupowania zbyt mało poważnie podeszły do negocjacji:

- „Jeżeli na klub PiS-u, który ma 235 tylko 176 popiera tę nowa ustawę, to coś jest nie tak z tą ustawą. Lepiej w tedy zastanowić się, co w niej poprawić, niż gromko cieszyć się, że za chwilę jakaś 15 czy 18 posłów zostanie zawieszona, ukarana itd.” – podkreśla dziennikarz.

Teraz, jak przekonuje, trzeba, aby wszystkie strony na spokojnie powróciły do negocjacji, odkładając emocje, bo opozycja już cieszy się na myśl o przejęciu władzy.

kak/TVP Info, wPolityce.pl