Szef polskiego MSZ Zbigniew Rau zadzwonił do najprawdopodobniej przyszłego kanclerza Olafa Scholza i pogratulował mu wyniku wyborczego. Zdarzenie to zostało odnotowane przez media niemieckie.

Do rozmowy doszło z inicjatywy strony polskiej. Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau pogratulował Olafowi Scholzowi zwycięstwa w wyborach i życzył mu powodzenia w rozmowach koalicyjnych.

"Polscy politycy dotychczas traktowali niemieckich socjaldemokratów z dużą nieufnością. Co oznacza telefon z gratulacjami szefa MSZ RP Zbigniewa Raua do zwycięzcy wyborów Olafa Scholza z SPD?" - czytamy na łamach Die Welt.

Warszawski korespondent Die Welt Philipp Fritz (wielokrotnie piszący na temat polskiej sceny politycznej) uważa, że gratulacje to gest w rzeczywistości wykonany w kierunku innej partii niż zwycięska SPD.

"Relacje niemiecko-polskie znajdują się w głębokim kryzysie. Dlatego serdeczność, z jaką polskie władze pogratulowały kandydatowi SPD zwycięstwa w wyborach, jest zaskakująca, tym bardziej, że socjaldemokraci nie mają w Polsce najlepszej opinii. Za tym gestem kryje się w rzeczywistości kalkulacja związana z inną partią" - pisze Fritz.

W ocenie Fritza rozmowa ta jest godna uwagi.

"W czasach, gdy na szczeblu politycznym Niemcy i Polska nie mają sobie niemal nic do powiedzenia, należy uznać (telefon) za gest sygnalizujący wolę konstruktywnej współpracy z nowym rządem niemieckim" - czytamy.

Zdaniem Fritza Polska żywi sympatię wobec liderki niemieckich Zielonych Annalene Baerbock. Baerbock przyjechała do Polski z wizytą w trakcie kampanii wyborczej. Zieloni otwarcie sprzeciwiają się agresywnym i destabilizującym działaniom Rosji w Europie.

W ocenie korespondenta Die Welt Polska ma obawiać się jednak, że Zieloni będą także bardziej krytyczni wobec Polski w kwestiach licznych sporów z Komisją Europejską w sprawie praworządności.

jkg/deutsche welle