- Jest jeszcze tyle do zrobienia w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy, że dopóki to nie będzie wykonane, marsze powinny przypominać światu prawdę – mówi portalowi Fronda.pl Andrzej Melak, brat śp. Stefana Melaka.

Po ostatniej miesięcznicy pojawiła się szansa na to, że krzyż smoleński wróci na Krakowskie Przedmieście. Czy to prawdopodobne w takiej sytuacji, jaką teraz mamy?

A jaką mamy sytuację? Pozytywną, sprzyjającą temu. Najwyższy czas, żeby krzyż, który został nam zabrany, stanął z powrotem przed Pałacem Prezydenckim. Cieszę się z tego, że tak będzie. Tak jak mówił pan Kaczyński, ten krzyż tam stanie. Prezydent wyrazi zgodę. Jest katolikiem, osobą otwartą na to, by krzyż istniał w przestrzeni publicznej. Tak powinno być. W Polsce skończyły się chyba czasy, kiedy publicznie walczono w krzyżem i z chrześcijaństwem. Przyszłość Polski jest w wierze i powrocie do tradycji: Bóg, Honor, Ojczyzna.

Od początku pojawiało się pytanie, czy przed Pałacem Prezydenckim powinien stać krzyż, czy pomnik. A może da się to jakoś pogodzić?

Wszystko da się pogodzić i wszystko da się zrobić, gdy naród sobie tego życzy. A władza jest od tego, żeby wypełniać wolę narodu. Przynajmniej tej części, która jest wierząca, która nie jest zmanipulowana przez różne media, która jest normalna. Bo religia i krzyż to przecież nie jest nic złego. One właśnie uczą dobrego. Cała europejska moralność oparta jest na przykazaniach Bożych. Nie widzę żadnej problemu w tym, by krzyż stanął na Krakowskim Przedmieściu. Czasy się chyba radykalnie zmieniają. Będziemy dążyć do powrotu do tych czasów, kiedy symbole religijne darzono u nas szacunkiem.

Pojawiały się głosy, że miesięcznice miały sens, kiedy władza była nieprzychylna pamięci o Smoleńsku, a teraz nie są już potrzebne. Zgodzi się pan z tym?

Nie, jest jeszcze tyle do zrobienia w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy, że dopóki to nie będzie wykonane, te marsze powinny przypominać światu prawdę o tym, co się zdarzyło 10 kwietnia. To jest piękna tradycja, która mobilizuje i łączy Polaków. Myślę, że nasza modlitwa doprowadziła do tego, że nastąpiła zmiana - zmiana moralności, podejścia. To wszystko jest pozytywnym efektem tych marszów. Religia i Kościół nikogo nie zepsuły, o tym trzeba pamiętać. Mają one bardzo duże znaczenie dla wychowania narodu na dobrych Polaków, patriotów, na wierzących ludzi, dla których słowo coś znaczy, bo słów się nie rzuca na wiatr. Myślę, że marsze będą trwały, dopóki nie wyjaśnimy wszystkich okoliczności tego, co się stało w Smoleńsku.

Rozmawiał Jakub Jałowiczor