Merowie będą się odwoływać do Trybunału Praw Człowieka. Tym razem mają one wyraźne poparcie większości społeczeństwa. Zapowiadają się też kolejne protesty publiczne – mówi Tugdual Derville, rzecznik prasowy ruchu Manif pour Tous, która zorganizowała w Paryżu ponad milionowe manifestacje przeciwko tak zwanym homomałżeństwom.

„Sumienie musi wziąć górę nad prawem – powiedział Radiu Watykańskiemu Tugdual Derville. – Tym bardziej, że mer nie jest zwykłym urzędnikiem. To człowiek wybrany wybrani przez społeczeństwo ze względu na swój światopogląd, program, wiarę, przekonania. I prezydent Hollande miał rację, kiedy 20 listopada ubiegłego roku powiedział, że nowe prawo będzie się stosować do wszystkich, ale z poszanowaniem ich wolności sumienia. Jednakże Hollande zapomniał o tych słowach już nazajutrz, kiedy znalazł się pod presją homoseksualnego lobby. Widzimy, że jest to sprawa bardzo delikatna. Jeśli zmuszamy przedstawicieli społeczeństwa, by w tych okolicznościach rezygnowali ze swego sumienia, to konsekwentnie trzeba zrobić to samo z przedstawicielami innych zawodów, którym przysługuje klauzula sumienia, na przykład dziennikarzy. Trzeba pamiętać, że merowie są w bardzo trudnej sytuacji. Grozi się im więzieniem i karami w wysokości 75 tys. euro. Na to nie można się zgodzić. Nie można pozbawiać nikogo wolności sumienia, wolności słowa w taki intymnych i głębokich kwestiach.

W rozmowie z Radiem Watykańskim Tugdual Derville podkreślił, że prawodawcy nie chodzi tu o względy praktyczne. Homośluby zdarzają się bowiem bardzo rzadko. Znalezienie zastępcy czy to przez mera czy prefekta nie stanowiłby większego problemu. W tym wypadku ewidentnie chodzi o łamanie sumień.

MBW/Rdiovaticana.va