"Główny cel tego człowieka został spełniony dopiero, gdy jakaś gazeta zrobiła z nim wywiad, z jego pełnym nazwiskiem i zdjęciem. Po tym wywiadzie pomyślałem, że te wszystkie gorzkie słowa o spsieniu mediów, prasy, mają podstawę. Bo dano temu człowiekowi to, o co mu chodziło" - powiedział w TOK FM Grzegorz Miecugow. Zaprosił go do swojej audycji Daniel Passent.

"Ten Oskar W. to nie prawicowość. To oszołomstwo. On jest świrem." - kontynuował dziennikarz TVN.

Daniel Passent oponował: "Ja się nie zgadzam. Ten człowiek ma 25 lat i wyznaje poglądy, które w Polsce są nagłaśniane, np. w uznanych mediach. W tygodniku "W Sieci" czytam na przykład, że potrzebne jest nowe powstanie warszawskie - bezkrwawe, ale również zdeterminowane. I to już nie pisze 25-letni oszołom, tylko jeden z największych opiniotwórczych tygodników. I może ten młody człowiek właśnie czuje się takim "powstańcem"? Na razie bez broni..."

"Ten młody człowiek rzucił się na mnie z pięściami, bo rok wcześniej nie zareagowano przy drobnej rzeczy, jaką było lżenie polskiego prezydenta rok wcześniej też na Przystanku Woodstock. Bo to robił ten sam człowiek - przyznał Grzegorz Miecugow. - Darł się na prezydenta. Niby drobiazg. Ale ktoś go powinien wziąć pod lupę już wtedy. On nie dostosował się do miejsca, gdzie padały trudne pytania, ale nie były podszyte agresją. Jak się puszcza małe rzeczy, to one rosną" - zakończył temat Miecugow.

ToR/TOK FM