Kobieta, której personalia nie są znane, cudzoziemka zamieszkująca Irlandię podobno została zabrana do szpitala Wrexham Park w Slough w styczniu zeszłego roku, ale już w chwili dotarcia została uznana za zmarłą z powodu ustania akcji serca, spowodowanym utratą krwi.

Irlandzki Life Institute powiedział, że incydent pokazuje jakim zagrożeniem wobec kobiet jest przemysł "bezpiecznej" legalnej aborcji, "który zabija dzieci i wykorzystuje kobiety dla zysku".

- Ta kobieta zmarła na skutek tzw. "bezpiecznej legalnej" aborcji przeprowadzonej w licencjonowanej klinice aborcyjnej prowadzonej przez Marie Stopes International, która także prowadzi w Irlandii usługi polecania [ośrodków w ZK] powiedziała Niamh Ui Bhrian z Life Institute.

- Irlandzkie media muszą teraz wezwać dostawców aborcji do wytłumaczenia się, a nie pozwolić im odwrócić uwagę od śmierci kobiety przez udawanie, że kliniki aborcyjne w Irlandii są rozwiązaniem. - powiedziała.

Jednakże brytyjskie i irlandzkie media wywracają kota ogonem tak by zwiększyć naciski na rząd by przepchnąć ustawę aborcyjną. Irish Times zauważa, że kobieta "szukała aborcji w szpitalu macierzyńskim w Dublinie, ale powiedziano jej, że nie jest to prawnie możliwe na tym obszarze".

Minister for Children and Youth Affairs Frances Fitzgerald, która przepychała ustawę aborcyjną, miała być zaszokowana wiadomością i powiedziała, że incydent dotyczy problemów, którymi zajęto się w Protection of Life During Pregnancy Bill (ustawie o którą rozbija się cała sprawa).

- Byłam ekstremalnie zszokowana. - powiedziała. - Fakt, że kobieta opuściła klinikę i zaczęła krwawić w taksówce... to bardzo ważne byśmy dowiedzieli się wyników śledztwa i zrozumieli jakie były czynniki, które doprowadziły do tego traumatycznego i tragicznego rezultatu".

Portal "TheJournal.ie" cytował Abortion Rights Campaign, która powiedziała, że kobieta powinna była otrzymać właściwą opiekę medyczną w Irlandii, a nie być zmuszona do podróży do Zjednoczonego Królestwa.

- Zmuszanie kobiet by podróżowały zagranicę po aborcję sprawia, że bardzo trudno znaleźć późniejszą opiekę i ta tragedia jest świadectwem tego, co może się zdarzyć jeśli my jako naród pozostawimy kobiety, które najbardziej potrzebują opieki, w sytuacjach, o których słyszymy dzisiaj. - czytamy w oświadczeniu.

"The Times" cytowało męża kobiety, który poprosił o nie ujawnianie danych, mówiącego, że był "sfrustrowany" brakiem dostępności aborcji w Dublinie. - Byliśmy zmartwieni tym, co się stanie kiedy znów zajdzie w ciążę - powiedział. - Była chora, ale powiedziano nam, że w Irlandii niczego nie można uczynić".

"The Times" dodało, że jej mąż powiedział iż cierpiała na mięśniaki macicy, przypadłość, która zwiększa ryzyko poronienia, "chociaż nie uważało się by w jakikolwiek zagrażała życiu".

Ui Bhriain powiedziała, że to jasne iż historia, która pojawiła się w ciągu ostatnich 24 godzin, a dotyczy wydarzeń sprzed ponad roku, jest wykorzystywana jako trampolina dla działaczy aborcyjnych aby przepchnąć ustawę rządową. Jej zdaniem media irlandzkie powinny skoncentrować się na przyczynach śmierci kobiety.

- Po prostu, aborcja jest niebezpieczna dla kobiet, a śmiertelna dla dzieci. - Ui Bhriain powiedziała LifeSiteNews.com. Dodała, że poprzedni incydent, w którym Irlandka niemalże straciła życie w klinice aborcyjnej w Brytanii przeszedł praktycznie niezauważony.

- To klinika Marie Stopes w Wielkiej Brytanii - powiedziała Ui Bhriain - Irlandka prawie zginęła w Marie Stopes w Londynie w 2006 roku i jedyny powód dla którego cokolwiek o tym usłyszeliśmy, to ten, że lekarz został usunięty.

Sprawa z 2006 roku pojawiła się w związku z postępowaniem ginekologa Dr. Phanuel Dartey, który został natychmiastowo usunięty przez UK General Medical Council za przebieg leczenia pięciu pacjentów, w tym nieudaną aborcję - w placówce Marie Stopes International w Ealing.

- Czy w takim razie [media] zignorują także tamte realia? Na to wygląda. - skonstatowała Ui Bhriain.

Ui Bhriain oskarżyła lobby aborcyjne, szczególnie Irish Family Planning Association, o "przekręcanie wszystkiego, na co napotkają byleby ochronić ustawę aborcyjną". Ale powiedziała, że to jedynie oznacza iż osoba, która miała aborcję na życzenie jak tego chcą zwolennicy aborcji, umarłaby w Irlandii, a nie w Brytanii.

- (...) przemysł aborcyjny jest pełen podejrzanych lekarzy, którzy nie mogą dostać pracy w innych miejscach, których nie obchodzą kobiety.

Dodała, że nie ma czegoś takiego jak "bezpieczna" aborcja: "To podejrzany przemysł, który przyciąga medyczne męty. Kobiety nie są bezpieczne otrzymując aborcję od nikogo".

"The Times" podaje, że śmierci matek są "stosunkowo rzadkie" w Zjednoczonym Królestwie - 11 na 100 000, ale gazeta nie wspomniała o ostatnim raporcie ONZ, który pokazuje, że wskaźnik śmiertelności matek, tam gdzie aborcja jest dostępna praktycznie na życzenie jest znacząco wyższy niż w Irlandii, gdzie pozostaje, póki co, nielegalna.

MCC/LSN