– Chciałbym dzisiaj zameldować, że konflikt się skończył, ale niestety tak nie jest – mówił w Sejmie minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Trwa debata na temat strajku w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.

Minister podkreślił na początku swojego wystąpienia znaczenie Centrum Zdrowia Dziecka. – Jest to szpital, gdzie leczone są najciężej chore dzieci i chciałabym dzisiaj zameldować, że konflikt się skończył, ale niestety tak nie jest – mówił polityk.

Jak tłumaczył minister, obecny strajk w placówce to kulminacja sporu zbiorowego, który rozpoczął się w 2014 roku. Polityk podkreślił jednocześnie, że obecna forma protestu przekracza granicę odpowiedzialności zawodowej, a takie zachowanie pielęgniarek i położnych budzi jego zaniepokojenie.  – W przypadku zawodów medycznych granicą podjęcia strajku powinno być bezpieczeństwo chorych – dodał polityk.

Radziwiłł zapewnił też, że zabezpieczono zdrowie dzieci dotychczas leczonych w Centrum Zdrowia Dziecka oraz podziękował tym, którzy w tym pomogli, w tym dyrekcji innych szpitali, które pacjentów przyjęły.

– Sytuacja jest naprawdę trudna i bez względu na to, co i w jaki sposób doprowadziło do niej, stoi przed nami wspólne zadanie. Dramatyczna decyzja o ograniczeniu działania Centrum Zdrowia Dziecka nie ma nic wspólnego z wolą zamknięcia czy likwidacji placówki – mówił dalej minister.

Jak dodał, trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że placówka nie ma nieograniczonych możliwości finansowych, a problemów finansowych narastających przez lata nie da się rozwiązać od razu. – Większa podwyżka wynagrodzeń pielęgniarek niż 250 zł brutto oznaczałaby utratę płynności finansowej Centrum Zdrowia Dziecka – dodał polityk.

– Zawieszenie funkcjonowania oddziałów to dramatyczne decyzje, w każdej chwili mogą być cofnięte. Wszystko leży w rękach pań pielęgniarek – mówił Radziwiłł, ponownie apelując do pielęgniarek o złagodzenie formy protestu oraz współpracę z dyrekcją

kol/Telewizja Republika