Minister edukacji Anna Zalewska na antenie RMF FM mówiła o planowanej przez rząd PiS reformie edukacji. Podkreśliła, że skoro w kampanii wyborczej padały słowa o gimnazjach, to taka reforma musi nastąpić także w praktyce.

"Między innymi ta reforma, oprócz podniesienia jakości, będzie premiowała małe szkoły. Tam będą dodatkowe pieniądze. Proszę zauważyć - gimnazjum, które miało być stabilnym miejscem zatrudnienia na początku reformy, to gimnazjum, w którym miało się uczyć 350-400 uczniów. Pani dyrektor mówi tutaj o tym, że uczniów jest 140" - broniła rozwiązań likwidacyjnych Zalewska.

Minister zapewniła, że po likwidacji gimnazjów potrzeba będzie więcej etatów, dlatego nauczyciele nie muszą obawiać się o utratę pracy. "Tak. Dlatego, że to jest właśnie różnica pomiędzy liczbą dzieci - mniejszą - w szkole podstawowej i w gimnazjum. Mówimy o przechodzeniu tymi właśnie grupami rówieśniczymi. Więc pojawi się w systemie ponad 5 tysięcy nowych oddziałów. To miejsca pracy dla nauczycieli" - stwierdziła Zalewska.

Pytana, czy w szkołach zmienią się dyrektorzy, minister wskazała jasno, powołując się na tekst przygotowanej ustawy: nie. "Myślę, że ZNP razem z panem prezesem czytają ustawę. Pytali o to wielokrotnie. W ustawie napisane jest wprost: W szkole podstawowej nie zmienia się nic. Dyrektor, nauczyciele zostają, nie zmienia się nawet pieczątka" - powiedziała Zalewska.

Zalewska zapewniła też, że jej resort dąży do wprowadzenia w szkole jednozmianowości. A zatem dzieci nie miałyby już chodzić do szkoły na dwie zmiany, ale wszystkie na jedną - tak, jak jest w większości krajów świata.

ol/RMF24.pl