Zdaniem resortu zdrowia, Komisja Europejska, decydując o wolnym obrocie preparatu „dzień po” spełniła wszelkie procedury UE w tym zakresie. A przecież tabletka ellaOna nie jest lekiem i nie może być traktowana jako środek leczniczy chroniący zdrowie – argumentuje poseł Tadeusz Dziuba.

Problem dotyczy kwestii interpretacji przepisów przez KE. "Na mocy generalnego prawa UE, czyli tzw. traktatu lizbońskiego organy UE m.in. Komisja Europejska ma prawo wydawania różnego rodzaju aktów prawnych w zakresie ochrony zdrowia. Tymczasem tzw. tabletka „dzień po” nie jest, w sensie ścisłym, środkiem leczniczym tylko środkiem antykoncepcyjnym. Zapobiega w „sprawach awaryjnych” zajściu w ciążę. Nie ma natomiast, przynajmniej jako podstawowej, funkcji leczniczej. W zawiązku z powyższym należy decyzję UE zakwestionować występując do Trybunału Sprawiedliwości UE. Musi to uczynić rząd, któregoś z krajów UE; stąd nasz postulat do pani premier" - dodaje w rozmowie z Radiem Maryja poseł Tadeusz Dziuba.

Na początku roku KE zezwoliła na dopuszczenie do obrotu tzw. tabletki „dzień po” bez recepty. KE pozostawiła jednak dowolność zezwolenia na środek wczesnoporonny bez recepty poszczególnym krajom członkowski.

Polski rząd opowiedział się za wolnym obrotem. Przeciwko sprzedaży bez recepty środka wczesnoporonnego wystąpiło wiele środowisk prorodzinnych i pro life, a także KEP. 

MaR/Radio Maryja