Znaczenie Polski w Europie po Brexicie wzrośnie. Warszawa winna znaleźć się w europejskim "pierwszym szeregu" - powiedział niemiecki minister sprawiedliwości, Heiko Maas.

Maas przemawiał na Kongresie Federalnym Związku Towarzystw Niemiecko-Polskich w Homburgu. Stwierdził, że Polacy i Niemcy są zobowiązani do "burzenia istniejących jeszcze w niektórych głowach murów" i winni troszczyć się wspólnie o niepowstawanie w Europie nowych konfliktów. Maas ujawnił, że zaproponował szefowi MSZ Polski Jackowi Czaputowiczowi "zacieśnienie polsko-niemieckiego partnerstwa" w Europie.

"Nabierze to dodatkowego znaczenie, gdy Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej, gdyż wtedy Polska będzie tym bardziej potrzebna w pierwszym rzędzie" - stwierdził polityk. Maas przekonywał, że choć Polska i Niemcy w pewnych sprawach mają odrębne zdanie, to w kwestiach fundamentalnych winny mówić jednym głosem, bo oba kraj badzo wiele łączy. Minister powiedział, że wielkie wrażenie wywarła na nim duża religijność Polaków, której doświadczył będąc na Mszy świętej w Warszawie celebrowanej z okazji 75. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.

"Kto nie zna historii, ten nie będzie mógł zrozumieć, dlaczego wielu Polaków ciągle jeszcze reaguje inaczej na takie pojęcia jak wolność, naród czy suwerenność. To wynika z historii, z doświadczeń" - stwierdził Maas.

To dość enigmatyczne słowa; w niemieckiej narracji mainstreamowej twierdzi się zazwyczaj, że Polacy cenią sobie wartości narodowe i suwerenność, bo doświadczyli komunizmu. Niemcy w ten sposób odwracają wszystko do góry nogami.

Prawda jest przecież inna: to Niemcy nie cenią narodowości, bo głęboko wstydzą się swoich historycznych zbrodni, a ich życie intelektualne i publiczne wskutek pustki powstałej po przedstawieniu w krzywym zwierciadle wielu fundamentalnych wartości opanowane zostało przez ideologię neomarksistowską. Niemcy tymczasem chcieliby w zawoalowany sposób dać Polakom do zrozumienia, że to nasze doświadczenia historyczne przesłaniają nam poznaną przez nich, Niemców, prawdę o naturze rzeczy. Co za ironia!

Tym zabawniejsze, że przy okazji odbywajacego się kongresu nagrodę od polsko-niemieckiego magazyny "Dialog" otrzymała profesor historii Anna Wolff-Powęska. Gdyby Maas przeczytał jej książkę "Pamięć - Brzemię i uwolnienie. Niemcy wobec nazistowskiej przeszłości" być może lepiej zrozumiałby, jak bardzo błądzi w swojej absurdalnej narracji.

Polityk wiele mówił o konieczności lepszego wzajemnego zrozumienia. Zgoda, ale Niemcy muszą najpierw zrozumieć, w jak poważnym są błędzie, próbując ze zwykłą swojej kulturze pychą narzucać libertyńską ideologię innym krajom, w tym Polsce.

bsw/pap, Fronda.pl