Bartłomiej Misiewicz rozwiązał wczoraj umowę z PGZ za porozumieniem stron. Dziś w siedzibie PiS w Warszawie rozpoczęło się posiedzenie komisji, która ma zbadać jego sprawę.

Misiewicz zabrał głos w sprawie na krótkim briefingu prasowym na ulicy Nowogrodzkiej.

Skrytykował działania mediów piszących o jego zarobkach, zapowiadał też podjęcie kroków prawnych:

"Chciałbym powiedzieć, że jest mi bardzo przykro z tego powodu, że dziennik „Fakt”, który po raz kolejny okazał się brukowcem i opisał w dniu wczorajszym zupełną nieprawdę od samego początku w swoim artykule, dziś to powtarza. Jest mi tym bardziej przykro, że wczoraj dziennik „Rzeczpospolita” wczoraj też dopuścił się do opisania zupełnej nieprawdy. To oczywiste naruszenie dóbr osobistych i trzeba się zastanowić nad dalszymi konsekwencjami prawnymi, ale to przyszłość".

Dalej mówił o swojej pracy dla Polski o tym, że chciałby ją kontynuować:

"„Rozumiem, że część mediów w Polsce, zwłaszcza z kapitałem zagranicznym, ale także środowiska w Polsce, które walczą o odzyskanie władzy po 8 latach rządzenia i wspierają te media bardzo by chciały, żeby za taką działalność, jak pomoc przy badaniu, docieraniu do prawdy przy katastrofie smoleńskiej, jak odbicie z rąk ludzi, którzy współpracowali z funkcjonariuszami FSB Władimira Putina, Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO, czy wreszcie młody wiek jest powodem dla wszystkich państwa do imigracji i nigdzie w Polsce nie można pracować, a na podstawie pisania nieprawdy można każdego zdyskredytować. Bardzo się z tego cieszę, bo pokazujecie państwo wszystkim młodym ludziom, moim rówieśnikom, co będziecie robili wtedy, gdy będzie dochodziło do przemiany pokoleniowej. Gdzie mamy zdobyć to doświadczenie, gdzie mamy się nauczyć tego warsztatu, gdzie mamy potem korzystać z tego wszystkiego tak, aby skutecznie, słusznie i w pełni pracować dla Rzeczypospolitej Polskiej?”.

emde/300polityka.pl