Wśród opozycji totalnej, parlamentarnej, politycznej, ale również celebrycko-medialnej, dzieją się rzeczy coraz dziwniejsze. Od pewnego czasu politycy Platformy Obywatelskiej (a ostatnio również całkowicie "apolityczny" redaktor naczelny jednego z tygodników opinii, Tomasz Lis) coraz częściej zarzucają materiałom przedstawionym w TVN24 atakowanie tego ugrupowania i relacjonowanie wydarzeń politycznych pod dyktando "Nowogrodzkiej", a wiceprzewodniczącego PO, Borysa Budkę, przestało bawić "Ucho Prezesa".

Można zresztą zrozumieć posła, ponieważ w odcinku z zeszłego tygodnia pojawił się wątek rzekomego romansu pomiędzy nim a posłanką Nowoczesnej, Kamilą Gasiuk-Pihowicz. Zupełnie nie wykorzystano komicznego potencjału obu postaci i skupiono się na czymś nieprawdziwym. Poseł Borys Budka oburzył się na ten odcinek, twierdząc, że te "wyssane z palca brednie" uderzają w jego rodzinę, a dziennikarka, celebrytka i feministka, Paulina Młynarska... oburzyła się na reakcję Budki, choć w tym oburzeniu chodziło jej również o coś innego, mianowicie o jeden z wywiadów polityka PO dla "Gazety Wyborczej". Były minister sprawoedliwości, zapytany o stosunek do adopcji dzieci przez "małżeństwa" homoseksualne, przyznał, że ma z tym problem. 

"Nie chcę być infantylny, ale jeżeli będzie Dzień Matki i dziecko ma przyjść do przedszkola z mamą, to jako jedyne przyjdzie z tatą?"- zastanawiał się parlamentarzysta, który przyznał, że nie jest w stanie wyobrazić sobie sytuacji, w której również on sam miałby być wychowany przez dwóch ojców.

Zarówno reakcja Budki na jego "debiut" w "Uchu Prezesa", jak i wypowiedź o adopcjach dzieci przez pary jednopłciowe, zabolały Paulinę Młynarską. 

"Panie Borysie. Najpierw się pan obraża na jedyny inteligentny kabaret polityczny w polskich mediach, a teraz rzuca pan tekst jak oświecony słuchacz ojca Rydzyka. Oświecony, bo nie ma nic o gazie i „wypier... z Polski pedały”- oceniła celebrytka. 

Jak podkreśliła, poważny polityk musi mieć pojęcie, jak sytuację obrazuje statystyka. Co więcej, Młynarska użyła (być może również w stosunku do posła Budki), wyrażenia "janusz":

"Takie rodziny już są. Zawsze były i będą. Wykluczenie to nie jest jakaś teoretyczna sytuacja w pana ciasnej głowie, tylko rzeczywistość, którą pan właśnie opisał: Janusz sobie nie wyobraża, więc udajemy, że nie ma tematu. Jest temat. Są ludzie i ich życie"- pisze feministka. Na koniec Paulina Młynarska deklaruje, że strasznie zawiodła się na polityku PO. 

Jakkolwiek generalnie nie popieramy wypowiedzi i działań posła Borysa Budki oraz partii, którą reprezentuje, tak nie każdy, kto nie popiera albo nie wyobraża sobie wychowywania dzieci przez pary homoseksualne, musi być od razu "januszem". 

I jeszcze jedno: jeżeli cokolwiek w "Uchu Prezesa" jest prawdziwe, może z wyjątkiem odniesień do rzeczywistych wydarzeń politycznych i w większości przypadków bardzo wiernego odwzorowania czołowych postaci polskiego życia politycznego, to nie romanse polityków, Bartłomiej Misiewicz tańczący przed gabinetem prezesa PiS do łupanki z telefonu komórkowego czy prezydent Andrzej Duda w roli "mebla" na Nowogrodzkiej, ale sytuacja w opozycji, choć nie tylko tej parlamentarnej; oraz (BYĆ MOŻE), reakcje Jarosława Kaczyńskiego na kłótnie i wzajemne podgryzanie się...

yenn/Facebook, Wyborcza.pl, Fronda.pl