„Dla mnie od początku sprawa jest ewidentna, że jest to dezerter, który przeszedł na stronę wroga i tak to trzeba interpretować. Tu nie może być innej - moim zdaniem, jako żołnierza - interpretacji jak dezercja żołnierza w czasie wojny” – mówi portalowi wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak.

W czwartek po południu młody żołnierz 11 Pułku Artylerii pełniący służbę na granicy zdezerterował na Białoruś. Według strony białoruskiej poprosił tam o azyl, ponieważ nie zgadza się z polityką migracyjną polskiego rządu. Białoruskie media reżimowe już nagrywają wywiady z szeregowcem, który opowiada m.in. o strzelaniu przez Polaków do migrantów. MON wskazuje na kłopoty z prawem żołnierza, które mogły przyczynić się do jego decyzji o ucieczce. Niewykluczone również, że został już wcześniej zwerbowany przez białoruskie służby.

W rozmowie z portalem wPolityce.pl sprawę komentował gen. Waldemar Skrzypczak. Były dowódca Wojsk Lądowych przyznał, że pierwszy raz spotkał się z tego typu sytuacją. Wiele lat pełniąc służbę spotykał się co najwyżej z incydentami polegającymi za samowolnym oddaleniu się żołnierza, ale nie z dezercją.

- „Dla mnie od początku sprawa jest ewidentna, że jest to dezerter, który przeszedł na stronę wroga i tak to trzeba interpretować. Tu nie może być innej - moim zdaniem, jako żołnierza - interpretacji jak dezercja żołnierza w czasie wojny. Jeżeli wszyscy politycy mówią, że jest wojna hybrydowa przeciwko Polsce, to bądźmy konsekwentni. Żołnierz zdradził Polskę w czasie wojny przechodząc na stronę naszego wroga i to jest bezsporne”

- stwierdził wojskowy.

Z doniesień medialnych wynika, że wcześniej młody żołnierz został karnie przeniesiony do innej jednostki za pobicie swojej matki. Gen. Skrzypczak podkreśla, że taka sytuacja nie miała prawa mieć miejsca. Nawet gdyby był najlepszym żołnierzem, po dopuszczeniu się takiego czynu powinien zostać natychmiast wyrzucony z wojska.

Rozmówca wPolityce.pl odniósł się również do kary, jaka grozi teraz dezerterowi.

- „Ten żołnierz dokonał rzeczy najstraszniejszej ze wszystkich strasznych w czasie wojny przechodząc na stronę wroga czyli dokonał dezercji. Jeżeli czytam dzisiaj w mediach, że prokuratura wszczęła postępowanie i grozi mu do 10 lat więzienia, to się zastanawiam, o co w tym wszystkim chodzi. W czasie wojny przechodzi na stronę wroga i grozi mu 10 lat więzienia? Ja tego nie pojmuję”

- stwierdził.

- „Sprawa jest ewidentna. Żołnierz jest dezerterem, przeszedł na stronę wroga w czasie wojny, więc grozi mu tylko jeden wyrok - kara śmierci. I tu nie ma nawet dyskusji”

- dodał.

Gen. Skrzypczak nie przychyla się przy tym do spekulacji, wedle których żołnierz mógł być białoruskim szpiegiem. Jego zdaniem raczej uciekał od konsekwencji.

- „Co za szpieg z szeregowego? Co ten szeregowy może wiedzieć? Uważam, że jeżeli byłby szpieg w armii, to by się nie ujawniał. Dalej by robił to, co robił do tej pory, sprzedawał informacje Białorusinom i dalej byłby ukryty”

- zauważył.

kak/wPolityce.pl